GDY NA STACJĘ WJECHAŁ POCIĄG ZWANY KINEM. Pierwsze filmy w historii
Scrooge, or, Marley’s Ghost (1901)
Pierwsza w historii adaptacja Opowieści wigilijnej Dickensa zwraca uwagę techniką wykonania i efektami specjalnymi, które – jak na tamte czasy – były iście imponujące, a i dziś robią wrażenie w momencie zestawienia ich z datą powstania. Dzięki technice nakładania na siebie obrazu udało się pokazać wizje prezentowane Scrooge’owi przez ducha Marleya, jak i również nadać przezroczystości samej zjawie. Całość ma mocno teatralny wydźwięk (podejrzewa się zresztą, że bazowano przy realizacji właśnie na sztuce teatralnej pod tytułem Scrooge), a kolejne sceny przerywane są planszami tekstowymi – warto nadmienić, że to pierwsze ich użycie w historii kina! Niestety nie zachowała się całość nakręconego materiału.
Podróż na księżyc (1902)
https://www.youtube.com/watch?v=_FrdVdKlxUk
Podobne wpisy
Grupa naukowców decyduje się na ekspedycję na ziemskiego satelitę. Zostają tam wystrzeleni w rakiecie, a po przylocie trafiają na tubylców zamieszkujących powierzchnię księżyca. Wspomniany już wcześniej film Mélièsa to niesamowity popis wyobraźni i zaklęta w filmowej taśmie pasja tworzenia, której efektem jest dzieło robiące wrażenie nawet sto piętnaście lat po premierze. Urzeka fantastycznymi dekoracjami, pomysłem na konstrukcję scen i wizją kosmosu i księżyca. Ten ostatni to zresztą swoisty bohater jednego z najsłynniejszych kadrów w historii, pochodzący właśnie z tego filmu, bo któż nie kojarzy twarzy wpisanej w księżyc, do której oka wleciała właśnie kosmiczna rakieta? Inspiracją przy tworzeniu tego dzieła były dla Mélièsa powieści Juliusza Verne’a (podobnie jak przy późniejszej Podróży do krainy niemożliwości, częściowo opartej już konkretnie na powieści autora). Uznawane za pierwszy w historii film science fiction dzieło doczekało się wersji ręcznie pokolorowanej, jeszcze bardziej uwydatniającej szczegóły i jakość wykonania całości. Koniecznie zobaczyć!
Napad na ekspres (1903)
Na koniec schodzimy na ziemię z kosmosu i trafiamy na Dziki Zachód, gdzie toczy się akcja filmu Edwina S. Portera będącego pierwszym westernem w historii. Fabuła krąży wokół rabusiów dokonujących kolejne przestępstwa mające doprowadzić do obrabowania pociągu i jego pasażerów. W końcowej scenie, już po napadzie, oglądamy strzelaninę, w wyniku której przestępcy giną. Ostatnie ujęcie przedstawia jednego z wyjętych spod prawa, celującego i strzelającego w stronę publiczności – do sceny tej nawiązywał później między innymi Martin Scorsese w Chłopcach z ferajny. Poza byciem pierwszym z gatunku, z budżetem stu pięćdziesięciu dolarów (!), Napad na ekspres odznacza się również innowacją w dziedzinach technicznych; to jeden z pierwszych filmów, w których montaż pozwolił na przedstawienie kilku różnych scen dziejących się w tym samym czasie. Pościgi, strzelaniny, bójki – jakże ekscytujące musiało to być dla ówczesnych widzów!
Oglądanie tych filmów jest fascynujące również dzisiaj, ze względu na niesamowite wrażenie obcowania z historią i uczestniczenia w tym, co kształtowało dzisiejszą kulturę, a bez czego kino nie mogłoby istnieć. Mało tego, zapoznanie się z nimi jest tak odświeżające, jakby to one były dziś nowością nieznaną nikomu. Ponadczasowe świadectwo zapału pierwszych filmowców, cudowny zapis dawnego świata i podróż w czasie, na którą pozwolić może sobie każdy. Nie odmawiajmy sobie tej przyjemności.
korekta: Kornelia Farynowska