search
REKLAMA
Ranking

GDY BACH I CZAJKOWSKI PRZENIKAJĄ DO FILMU. Przykłady użycia muzyki klasycznej w kinie

Łukasz Budnik

23 czerwca 2017

REKLAMA

Pluton (1986) – Adagio for Strings (Samuel Barber)

Ten uważany za najsmutniejszy w historii utwór wielokrotnie używany był nie tylko w kinie i telewizji, ale też przy okazji telewizyjnych relacji na temat czyjejś śmierci (chociażby Johna F. Kennedy’ego) i pogrzebów (Albert Einstein). Z tego wszystkiego najbardziej ikoniczna jest scena z filmu Olivera Stone’a, w której bohater Willema Dafoe zostaje zabity przez Wietnamczyków, a uciekając przed nimi, błagalnie wyciąga ręce ku niebu. Ten kadr to – i myślę, że tu nie przesadzę – jeden z najsłynniejszych momentów w historii kinematografii, a sama scena dzięki utworowi Barbera zyskuje wyjątkowe pokłady dramatyzmu.

Milczenie owiec (1991) Wariacje Goldbergowskie (Jan Sebastian Bach)

Hannibal Lecter wzbudza niepokój samą swoją prezencją i nawet za kratkami, zatem przynoszący mu obiad strażnicy musieli mieć duszę na ramieniu, gdy zakuwali jego ręce w kajdanki po drugiej stronie celi. Strach mogli przełożyć na większą ostrożność – być może wtedy uniknęliby paskudnej śmierci z jego rąk, gdy już uwolnił ręce spinką. Ugryzienie w twarz, psiknięcie gazem pieprzowym w oczy i rozbicie głowy pałką, a w tle tych brutalnych scen ulubiony utwór Lectera, Wariacje Goldberowskie Bacha, tak bardzo kontrastujący z przemocą dziejącą się w tej scenie i paradoksalnie niezwykle do niej pasujący. Rewelacyjny moment.

Skazani na Shawshank (1994) Canzonetta sull’aria (Wolfgang Amadeusz Mozart)

Andy Dufresne wśród winylowych płyt w gabinecie naczelnika odnajduje Wesele Figara. Wykorzystując fakt, że jest sam, kładzie igłę na płytę i rozpoczyna słuchanie. Andy chce podzielić się muzyką z innymi, wobec czego uruchamia radiowęzeł. Z głośników, które więźniowie do tej pory kojarzyli głównie z głosem naczelnika, płynie głos dwóch włoskich śpiewaczek. Naczelnik jest wściekły, ale ci osadzeni w Shawshank zatrzymują się nagle, podchodzą do okna i słuchają, przeniesieni na te parę minut w inny świat, choć nie mają pojęcia, o czym śpiewają kobiety. Nie wiedział tego też Red, ale założył, że było to coś tak pięknego, że nie można tego wyrazić słowami. Przez te cudowne kilka chwil wszyscy w Shawshank poczuli się wolni. Siła muzyki w najczystszej postaci.

Pianista (2002) Ballada g-moll op. 23 (Fryderyk Chopin)

Władysław Szpilman po kilku latach udręki i tęsknoty siada do fortepianu i zaczyna grać. Po chwili całkowicie zatraca się w muzyce. Twarz i dźwięki wydobywające się z instrumentu wyrażają więcej niż tysiące słów. Ból, cierpienie, żal, ale również wzruszenie, bo Szpilman wreszcie może wcisnąć klawisze i wrócić do tego, co zostało mu brutalnie odebrane – realizacji swojej pasji, będącej jednocześnie tym, co napędza jego życie. Grze Szpilmana przysłuchuje się niemiecki żołnierz, który go uratował. Fortepian, Polak, Niemiec i muzyka. W tym jednym momencie, przy dźwiękach kompozycji Chopina, zacierają się wszystkie różnice, wojna zanika i jest nadzieja, że na tym świecie zostało jeszcze jakieś dobro.

V jak Vendetta (2005)  Rok 1812 (Piotr Czajkowski)

V byłby szczęśliwy, gdyby widział tłum londyńczyków w rozesłanych przez niego maskach Guya Fawkesa, protestujących przeciwko reżimowi panującej władzy. Swoista trumna w postaci pociągu wyłożonego materiałami wybuchowymi prowadzi go ostatecznie do celu jego podróży, Londyńskiego Parlamentu, który – w przeciwieństwie do idei reprezentowanych przez V – może ulec zniszczeniu, dokładnie tak jak rząd. Parlament wybucha w rytm niesamowitego zakończenia uwertury Rok 1812 Piotra Czajkowskiego. Podniośle, patetycznie. Muzyka jest ukoronowaniem sukcesu V, czyli, zgodnie ze słowami Evey – każdego z nas.

Powyższe propozycje pokazują, jak wiele z tych filmów to klasyki kina, wymieniane wśród tych najlepszych w historii. Przykładów jest naturalnie więcej (te dziesięć to wierzchołek góry lodowej!) i zachęcam do przedstawiania swoich ulubionych. Nie zaryzykuję stwierdzenia, że samo użycie klasyki gwarantuje dzieło ostateczne, bo trzeba oczywiście niebagatelnego talentu, aby odpowiednio dany utwór użyć i moment taki właściwie zainscenizować. To jednak miła konkluzja, że muzyka klasyczna jest tak uniwersalna i ma tak dużą siłę, że nawet wykorzystana po ponad stu latach pasuje do obrazu tak, jakby była specjalnie pod niego napisana. Świadectwo geniuszu.

korekta: Kornelia Farynowska

Łukasz Budnik

Łukasz Budnik

Elblążanin. Docenia zarówno kino nieme, jak i współczesne blockbustery oparte na komiksach. Kocha trylogię "Before" Richarda Linklatera. Syci się nostalgią, lubi fotografować. Prywatnie mąż i ojciec, który z niemałą przyjemnością wprowadza swojego syna w świat popkultury.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA