Filmy POSTAPOKALIPTYCZNE ostatniej dekady. Człowiek w obliczu ZAGŁADY
Ostatnie dni i tygodnie okazały się niezwykle trudnym i wymagającym czasem na wielu płaszczyznach. Skutki tego odczuwamy już teraz, także w świecie filmu: z powodu pandemii zatrzymano prace nad większością rozpoczętych produkcji, a i zbliżające się premiery musiały zostać odłożone w czasie. Najbliższa przyszłość w dużej mierze zależy od społecznej reakcji na sytuację i odpowiednich działań – obserwacja tendencji wspólnot i jednostek w obliczu kryzysu stanowi zaś podstawę nurtu postapokaliptycznego. Być może z racji niewygodnej bliskości potencjalnych zagrożeń dla naszej cywilizacji nurt ten jest szczególnie popularny we współczesnym kinie, literaturze, a także grach komputerowych. W żadnym razie nie chcę sugerować, że nasza obecna sytuacja popycha nas w kierunku tych skrajnie pesymistycznych scenariuszy, uważam jednak, że nie ma teraz nic dziwnego w krążeniu myślami wokół nich. Co ważne, filmy postapokaliptyczne zazwyczaj nie poświęcają dużo uwagi genezie zagłady przedstawionego świata, a w zamian koncentrują się na ulotnym w takich czasach człowieczeństwie. Jak podtrzymać ogień cywilizacji? Jak zachować normy moralne i etyczne w rzeczywistości, która promuje porzucenie ich? I wreszcie: jak odbudować to, co zostało zniszczone?
W tym zestawieniu polecam kilkanaście filmów przedstawiających postapokaliptyczne wizje z różnych perspektyw. Parę lat temu opublikowałem swoistą przebieżkę po temacie, natomiast tym razem skupiłem się na najciekawszych dziełach z ostatniej dekady (po starsze tytuły odsyłam do tekstu kolegi). Podłoże apokalipsy prezentuje się w tych filmach rozmaicie – od międzynarodowego konfliktu, przez śmiertelne wirusy, aż po kontakt z istotami pozaziemskimi – ale osobiście zachęcam do skupienia się na ludzkim aspekcie tych historii. Jak należy postępować w obliczu zagłady?
Cloverfield Lane 10
Luźna kontynuacja Projektu: Monster (ten polski tytuł…) wyróżnia się przede wszystkim intrygującym podejściem do kwestii świata po zagładzie. Oglądamy bowiem perypetie kobiety, która nieprzytomna trafia do podziemnego schronu… i nie ma najmniejszego pojęcia, co się dzieje na powierzchni. Gospodarz nie pozwala jej wyjść na powierzchnię, opowiadając o kataklizmach, spiskach i ogromnym żniwie śmierci, ale nie popiera tych słów żadnymi dowodami – widz wie zaś dokładnie to samo, co protagonistka. 10 Cloverfield Lane mistrzowsko ogrywa wątek klaustrofobicznej izolacji, wzajemnej nieufności i fiksacji na punkcie przetrwania za wszelką cenę. Świetne aktorskie występy i niejednoznaczność postaci Johna Goodmana w połączeniu z umiejętnym wykorzystaniem ograniczonej przestrzeni pomagają sprzedać ten przewrotny thriller.
Księga ocalenia
Choć nie jest to tytuł wolny od banału (zwłaszcza w drugiej połowie, która poświęca nastrojowość na rzecz rozróby), warto się nim zainteresować ze względu na świetny pierwszy akt oraz wyjątkowo klimatyczną oprawę audiowizualną. Pomimo nieco przestylizowanej kolorystyki (kwestia gustu) film co rusz zachwyca kolejnymi pomysłami na przygnębiające, ale zarazem piękne panoramy zgliszczy cywilizacji. Towarzysząca tym obrazom muzyka potęguje refleksyjny charakter tej scenerii i zostaje z widzem na długo po seansie, podobnie jak pamięć o potwornościach, do których posuwają się mieszkańcy tego ponurego świata. Frapującą enigmę stanowi tutaj protagonista i jego nieoczywisty kodeks moralny (jest tu trochę motywów typowych dla westernu), szczególnie w opozycji do reszty postaci. To na ten konflikt ideałów warto zwrócić szczególną uwagę.
To przychodzi po zmroku
Niesłusznie reklamowany jako horror (stąd kiepski odbiór ze strony kinowej widowni), ponieważ ten kameralny film Treya Edwardsa Shultsa w rzeczywistości opowiada o prawdziwych demonach kryjących się w ludzkich duszach. Demonach, które karmią się strachem, paranoją i egoizmem, tak typowym dla człowieka stojącego w obliczu śmierci. Oglądając To przychodzi po zmroku, jesteśmy cichymi świadkami nierzadko morderczej walki o przetrwanie, zdrożnych czynów i kolejnych przejawów ludzkiej słabości – nie do końca jednak rozumiemy, czego tak naprawdę boją się bohaterowie. Niektórzy (zwłaszcza nastawieni na horror, poniekąd z winy przekłamanych zwiastunów) mogą być sfrustrowani takim podejściem, ja jednak uważam, że to twórcza odwaga, która się opłaciła. Trudno o bardziej dobitne wskazanie źródła zła – zamiast wszędzie dookoła być może warto poszukać go wewnątrz nas.
Dredd
Dystopia w postapokaliptycznym świecie – to tam ma miejsce akcja chyba już zasługującego na miano kultowego Dredda z Karlem Urbanem w tytułowej roli. Mega-City One jest gigantyczna metropolią pozbawioną policji, prokuratury i postępowania sądowego – prawo stanowią tu Sędziowie, którzy wedle własnego uznania wydają osąd, wyrok i karę. Trudno określić ten system mianem godnego zaufania, nawet w świecie będącym niezdatnym do życia pustkowiem, którego sercem jest betonowy moloch pełen bezprawia i barbarzyńskiej przemocy. Jedyną formą sprawiedliwości jest tu wyrok śmierci przyznawany przez teoretycznie prawe, ale w rzeczywistości potencjalnie skorumpowane jednostki. To brudny i krwawy świat najniższych ludzkich instynktów – trudno o lepsze tło brutalnego kina akcji, prawda?
Bonus #1: Strefa X i Anihilacja
Oba tytuły dodaję tu na marginesie, jako że postapokaliptyczny scenariusz ma w nich miejsce tylko na ograniczonej przestrzeni (choć w Anihilacji ta nieustannie się powiększa). Strefa X zabiera nas w nastrojową podróż po objętej kwarantanną części Meksyku – tereny te zostały bowiem opanowane przez tajemnicze istoty pochodzenia pozaziemskiego. Ogromną część tytułowej strefy ewakuowano, ale niektórzy mieszkańcy pozostali w niej z wyboru lub przymusu. Gareth Edwards tworzy tu liczne paralele do konfliktów granicznych między USA a Meksykiem, a także umiejętnie manipuluje schematem oprawcy i ofiary, znanym z większości filmów poświęconych inwazji kosmitów. Strefa X to jednak przede wszystkim intymna historia wyjątkowej wędrówki, która zbliża do siebie dwójkę nieznajomych i pozwala dostrzec to, co do tej pory zawsze gdzieś umykało.
Anihilacja jest nacechowana znacznie większym pesymizmem (choć Strefie X zdecydowanie nie brakuje goryczy), a zamiast popędu życia obserwujemy w niej przede wszystkim popęd śmierci. Autodestrukcja odgrywa w tej opowieści kluczową rolę, z tym że niekoniecznie będąc ostatecznym unicestwieniem, a raczej momentem przejściowym w fundamentalnej metamorfozie. Anomalie występujące w eksplorowanym przez bohaterki świecie (to taki świat wewnątrz naszego świata) nie służą wyłącznie jako straszaki i wizualne fajerwerki; ich natura w interesujący sposób łączy się z motywami eksplorowanymi w tym filmie. Anihilacja przedstawia unikalną wizję zagłady, ma także ogromny potencjał interpretacyjny nie tylko dla fanów science fiction.