Filmy, które ŹLE PRZEWIDZIAŁY PRZYSZŁOŚĆ
Uciekinier (1987) – reż. Paul Michael Glaser
Produkcji o załamaniu się światowej ekonomii nakręcono bardzo wiele. Według Uciekiniera w 2017 roku miała załamać się światowa gospodarka, a Stany Zjednoczone zamieniły się w państwo totalitarne. Obecnie takie marzenia to jedynie mokre sny zwolenników postkomunistycznego imperializmu, lecz jak wiemy z historii, systemy polityczne ewoluują, więc zawsze jest jakieś prawdopodobieństwo, że w niekreślonej przyszłości świat zmieni się na tyle, że np. USA staną się owym “złym mocarstwem”, a np. Korea Północna oazą szczęśliwości. Na razie jednak przez najbliższe kilkadziesiąt lat nam to nie grozi, tym bardziej przewidywany w Uciekinierze kryzys gospodarczy. Tak, jestem optymistą, nawet jeśli chodzi o rosyjską agresję na Ukrainę i jej wpływ na światową ekonomię. Tym bardziej sprawa wydaje się jasna, jeśli chodzi o media. W 2019 roku, jak to pokazuje film, wpływ totalitarnych mediów na społeczeństwo powinien być wyzuty z wszelkiego humanizmu, a morderstwa na ekranie na zasadzie teleturnieju czymś „normalnym”. Nawet w realnie istniejących państwach totalnych wciąż takie wynaturzenie jest nie do pomyślenia. Potrzeba wielu dziesiątek lat deprawowania świadomości społecznej, żeby kiedykolwiek w rzeczywistości nakręcono program „Uciekinier” lub „Wspinaczkę po dolary” z wściekłymi psami rozdzierającymi uczestników. Aczkolwiek dystopijny świat stworzony przez Paula Glasera powinien być dla nas ostrzeżeniem, że gdzieś tam w mediach scalonych z politycznym establishmentem dokonywane są próby użycia telewizji i kanałów informacyjnych jako narzędzi do tzw. przekształcania świadomości grupowej obywateli z wolnościowej na mentalność niewolniczą. A koronnym przykładem, jaki się narzuca, jest raczkujący jeszcze totalitaryzm dziennikarski w naszej publicznej telewizji.
Wyspa (2005) – reż. Michael Bay
Za pieniądze można mieć wszystko, nawet czyjś narząd do przeszczepu – to całkiem realna wizja w dzisiejszych czasach. W biedniejszych krajach handlem organami zajmują się rozbudowane organizacje o charakterze mafijnym, a ich kontakty z oficjalnie działającą służbą zdrowia są być może głębsze niż sądzimy. Wciąż jednak nasza technologia medyczna nie osiągnęła takiego poziomu zaawansowania, żeby na masową, komercyjną skalę rozpocząć klonowanie kopii zapasowych ludzi i wychowywać je do czasu transplantacji na specjalnych farmach, niemal jak bydło. Wydaje się, że nasza moralność aż tak się nie zmieni w przeciągu kolejnych 100 lat, że będzie to oficjalnie możliwe, natomiast czarny rynek narządów może z powodzeniem zorganizować minifarmy transplantacyjne, a wtedy wizja przyszłości z Wyspy gorzko się wypełni.
Freejack (1992) – reż. Geoff Murphy
Zielona pożywka (1973) – reż. Richard Fleischer
Kino science fiction często fantazjuje nie tylko na temat technologii i kosmosu, ale i moralnej kondycji człowieka w ogóle. Co będziemy w stanie zrobić, aby przeżyć? Czy w sytuacjach granicznych, np. głodu, będziemy różnić się czymś etycznie od zwierząt? Zielona pożywka to film odważnie podejmujący temat przeludnienia i tego, jak rozwiązać problem głodnych ludzi, galopujących cen żywności i deficytu białka, tyle że sposób pozyskiwania nowego pokarmu jest bardzo kontrowersyjny. Czy kiedykolwiek staniemy przed takim wyborem? Dzisiaj wydaje się to niemożliwe. Jak wielu zatem ludzi wolałoby umrzeć, niż zjeść pokarm zrobiony ze swoich pobratymców? Przypomnę tylko, że w filmie dzieje się to już w roku 2022.
Nieustraszony 2000 (1991) – reż. Alan J. Levi
Ten, kto kiedykolwiek widział w dzieciństwie ten inteligentny samochód, nigdy go nie zapomni. Marzyłem i wciąż niekiedy marzę, żeby jeździć owym pontiackiem trans am. Tak wiele lat minęło od serialu oraz filmu pełnometrażowego, a nasza technologia samochodów autonomicznych jest dopiero w powijakach. Stworzenie sztucznej inteligencji, która rzeczywiście byłaby zdolna poprawnie symulować umysł nawet przeciętnie inteligentnego człowieka, również stanowi jak na razie dla techniki nieprzekraczalną barierę. Minie jeszcze co najmniej 50 lat, nim zobaczymy pierwszy prototyp „myślącego komputera”, który będzie w stanie podszyć się pod naszą racjonalność i percepcję otoczenia. I tak będzie to jednak symulacja, a kto wie, czy wtedy, gdy wreszcie uda nam się stworzyć syntetyczny umysł, przetrwamy ten eksperyment jako gatunek? KITT jest wspaniałym, dowcipnym i pożytecznym komputerem, którego ciałem jest samochód, jednak nie domaga się swoich praw. I dobrze, że nie istnieje w rzeczywistości.