Filmy, które POWINIENEŚ OBEJRZEĆ, jeśli podobało ci się “TO MY”
Motywy rasowe: Candyman
Klasyczna Noc żywych trupów była pierwszym mainstreamowym filmem z czarnoskórym aktorem w roli głównej (tak przynajmniej twierdzi większość źródeł). Był to krok w stronę zniesienia rasizmu i segregacji, które były nieodłącznym elementem amerykańskiego społeczeństwa. Przez kolejne lata Murzyni coraz śmielej walczyli o należne im prawa, coraz częściej pojawiając się także w głównym nurcie kina. Jednocześnie swoim torem rozwijał się nurt blaxploitation. W jego ramach powstawały między innymi „czarne” wersje klasycznych historii, także tych z gatunku horroru: czarny Drakula (Blacula) czy też czarny Frankenstein (Blackenstein). Poziom tych filmów zwykle oscylował na poziomie taniej pulpy, jednak nieprzypadkowe wydaje się chociażby zakończenie kolejnego klasyku horroru – Teksańskiej masakry piłą mechaniczną, w której główna bohaterka, rozhisteryzowana biała mieszczuszka, zostaje ocalona przez czarnoskórego kierowcę ciężarówki. Wspominam o tym wszystkim z oczywistego powodu: Peele jest czarny, swoje filmy kręci przez pryzmat swojej przynależności rasowej, ukazując czarnych jako ofiary niedomagającego systemu. W tym kontekście ciekawym „twistem” może być seans Candymana, w którym „potwór” – przerażający, nieumarły morderca z hakiem zamiast dłoni – jest… Murzynem. Twórca filmu, Bernard Rose, miał podobno kilka rozmów z szefami studia, którzy zastanawiali się, czy stosowne jest zrobić z Afroamerykanina postać wyraźnie negatywną. Skoro jednak mamy białego Leatherface’a, białego (przed spaleniem) Freddy’ego Kruegera i białego (tak z twarzy, jak i z maski) Michaela Myersa, to czemu nie mielibyśmy mieć czarnoskórego, nikczemnego, złego do szpiku kości antagonisty?
Kobieta przejmująca inicjatywę: Obcy: 8. pasażer Nostromo
Podobne wpisy
Główna bohaterka To my od samego początku ukazywana jest jako silna kobieta zmagająca się zarówno z przyziemnymi, rodzinnymi problemami, jak i z tajemniczą traumą z przeszłości. Jej siła wynika między innymi z jej kobiecości: jest matką dwójki dzieci, a macierzyństwo wydaje się jedną z najtrwalszych i najsilniejszych ludzkich więzi. W pewnym momencie, widząc nieporadne działania swojego wielkiego, niezgułowatego męża, Adelaide przejmuje inicjatywę i wprost mówi, że od teraz to ona podejmuje tu decyzje i jeśli rodzina chce przeżyć, to ma jej słuchać. Tak wyraźnej konstatacji nie potrzebowała bohaterka innego horroru z mocnym, feministycznym wątkiem: Obcego. Ripley z pobocznej bohaterki staje się w pewnym momencie mózgiem całej defensywy przed tajemniczym, morderczym kosmitą. Zresztą, wątek ten jest jeszcze bardziej rozwinięty i być może jeszcze lepiej poprowadzony w części drugiej: Obcym: decydującym starciu, gdzie Ripley staje się zastępczą matką dla osieroconej dziewczynki i przywódczynią wieloosobowego oddziału męskich (z jednym wyjątkiem w postaci Vasquez, którą jednak… również można pomylić z mężczyzną) marines. I, rzecz jasna, wygrywa na każdym froncie.
Zły sobowtór: Opętanie
To my korzysta z popularnego w kinie motywu złego bliźniaka/sobowtóra. Nie trzeba szukać daleko, by znaleźć przykład mistrzowskiego ogrania tego tropu: polski twórca Andrzej Żuławski stworzył w 1981 niezapomniane Opętanie z podwójną rolą Isabelle Adjani. Aktorka wciela się tu w kobietę znudzoną swoim małżeństwem oraz identycznie wyglądającą nową kochankę jej męża. Francuzka daje popis aktorski najwyższej próby, a Żuławski daje upust mrocznej naturze ludzkiej namiętności. Scena tytułowego opętania w przejściu metra jest już w zasadzie kultowa i nie zdziwiłbym się, gdyby Peele był pod dużym wrażeniem dzieła Żuławskiego. Nie jest bowiem tajemnicą, że inspiracje Peele’a w znacznym stopniu opierają się na klasyce horroru, a on sam cieszy się z każdego tropu odnalezionego przez uważnych widzów.