search
REKLAMA
Zestawienie

Filmowe piosenki BARDZIEJ ZNANE od samych FILMÓW. Wszyscy słuchają, mało kto oglądał

Dawid Konieczka

16 lipca 2019

REKLAMA

Piosenki filmowe stanowią nieodłączny element kina i kultury masowej w ogóle. Wiele z nich cieszy się dużą popularnością i zapada w pamięć na lata, pojawiając się w stacjach radiowych, konsekwentnie powiększając liczbę wyświetleń w Internecie czy po prostu tkwiąc w naszych głowach. Niektóre piosenki z filmów przewyższyły nawet sławą filmy, do których zostały napisane lub dzięki którym zaistniały w przestrzeni publicznej. Są nawet dzieła dzisiaj zapomniane w przeciwieństwie do numerów z ich ścieżki dźwiękowej. Przed wami lista dziesięciu filmowych piosenek bardziej znanych niż same filmy.

Bing Crosby – White Christmas | Gospoda świąteczna (1942) reż. M. Sandrich

Na początek przenosimy się w zupełnie inne warunki pogodowe niż te, które widać za oknem (choć w momencie pisania tego tekstu na zewnątrz wcale nie panuje lipcowy upał). Śniegu u nas, co prawda, coraz mniej, nawet na Boże Narodzenie, ale to nie przeszkadza słuchać niezwykle przyjemnej, urokliwej piosenki Binga Crosby’ego White Christmas. Crosby nie spodziewał się, że śpiewany przez niego utwór stanie się takim hitem (do dziś jest to najlepiej sprzedająca się piosenka w historii) i początkowo miał rację. Kompozycja pojawiła się w musicalu Gospoda świąteczna (sierpień 1942), ale nie była nawet największym przebojem tego filmu, ustępując popularnością Be Careful, It’s My Heart. Jednakże czas mijał, a White Christmas pięło się po szczeblach list przebojów i w okresie świątecznym okazało się jednym z najczęściej zamawianych utworów przez słuchaczy radiowych, wieńcząc swój triumfalny marsz statuetką Oscara. W momencie premiery to Gospoda świąteczna była popularniejsza od piosenki Crosby’ego — po latach mało kto pamięta o filmie Marka Sandricha, a sława White Christmas nie słabnie ani odrobinę.

Dean Martin – That’s Amore The Caddy (1953) reż. N. Taurog

https://www.youtube.com/watch?v=1TWhFmCRdoU

Dla wielu ludzi That’s Amore Deana Martina to jeden z najbardziej romantycznych numerów w historii muzyki rozrywkowej. Nic dziwnego, zwłaszcza że głos amerykańskiego piosenkarza i aktora należał do najpiękniejszych złotej ery Hollywood. Napisanie i skomponowanie That’s Amore zlecił osobiście Jerry Lewis, bliski współpracownik Martina, a zarazem jego ekranowy partner. Przebój powstał bowiem z myślą o zapomnianej dziś komedii muzycznej The Caddy (1953), w której obaj panowie wystąpili. Piosenka nie podzieliła sukcesu wymienionego wyżej White Christmas, przegrywając wyścig o nagrodę Akademii Filmowej, ale zapisała się w popkulturze bardzo wyraźnie. Miała być parodią ulicznych utworów rodem z południa Włoch i nie tylko stała się znakiem rozpoznawczym kariery Deana Martina, lecz także ugruntowała wyobrażenie istniejące w świadomości ówczesnych Amerykanów o Italii jako magicznej krainie miłości i… pizzy. Kto wie, czy That’s Amore cieszyłoby się do dnia dzisiejszego taką samą popularnością, gdyby nie jego ponowne wykorzystanie filmowe, tym razem w cenionym i nagradzanym Wpływie księżyca (1987).

Todd Duncan – Unchained Melody Unchained (1955) reż. H. Bartlett

Kolejny utwór, który przetrwał próbę czasu kultury masowej w przeciwieństwie do filmu. Jednakże nie jest to zasługa samej piosenki, lecz jej coveru, który pojawił się w innym dziele filmowym, dużo bardziej znanym niż to pierwotne z wokalem Todda Duncana. Unchained Melody jest rozpoznawalne przede wszystkim w wersji The Righteous Brothers jako element ścieżki dźwiękowej Uwierz w ducha (1990). Debiutem tej kompozycji był film pod tytułem, a jakże, Unchained z 1955 roku, mało znany reprezentant podgatunku prison movies, czyli dzieł opowiadających o życiu w więzieniu, popularnych w USA zwłaszcza w latach 50. Swoją nieśmiertelność Unchained Melody zawdzięcza wielu wersjom, które powstawały na przestrzeni dekad, by w końcu osiągnąć szczyt rozpoznawalności dzięki wspomnianemu już obrazowi z Demi Moore, Patrickiem Swayzem i Whoopi Goldberg.

Doris Day – Que Sera, Sera Człowiek, który wiedział za dużo (1956) reż. A. Hitchcock

Ponownie trochę nawiążemy do brzmienia języków romańskich, bo kolejny słynny utwór posługuje się charakterystycznym zwrotem, ale kryje się tutaj pewien haczyk. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Que Sera, Sera to wyrażenie hiszpańskojęzyczne, ale w rzeczywistości jest ono niegramatyczne i w tym języku, i we włoskim. Nie wiadomo na pewno, jak twórcy tekstu piosenki, Jay Livingston i Ray Evans, wpadli na stworzenie tej frazy. Prawdopodobnie jest to zbyt dosłowne przetłumaczenie angielskiego „what will be, will be” (które jest zresztą podtytułem utworu). Wiadomo jednak, że Que Sera, Sera stało się międzynarodowym przebojem, zapisując się w głowach ludzi w wielu krajach nie tylko jako kompozycja muzyczna, lecz także w formie frazeologizmu. Dziś que sera sera, tłumaczone jako „co ma być, to będzie”, znajduje się w słowniku tysięcy ludzi na całym świecie, ale niewielu pamięta, że jej źródłem jest piosenka filmowa. Que Sera, Sera śpiewała bowiem Doris Day w Człowieku, który wiedział za dużo (1956) Alfreda Hitchcocka i był to kluczowy element fabularny w dziele mistrza suspensu. Więcej nie zdradzę, zobaczcie sami.

Liza Minnelli – New York, New York New York, New York (1977) reż. M. Scorsese

W tym przypadku ma miejsce swego rodzaju pojedynek na wersje. Trudno z całą stanowczością powiedzieć, które wykonanie New York, New York jest tym najbardziej znanym, by tak rzec, kanonicznym. Naprzeciw siebie staje dwoje tytanów kina i estrady — Liza Minnelli i Frank Sinatra. Pierwsza była ona, wykonując utwór w filmie o tym samym tytule, dziś spychanym trochę na margines twórczości Martina Scorsese. Piosenka zdobyła nominację do Oscara, a już dwa lata później za jej cover zabrał się Sinatra. Ze swoim potężnym głosem i równie ogromną charyzmą sceniczną zaśpiewał o Nowym Jorku tak, że kompozycja przylgnęła do niego na dobre. Sinatra śpiewał New York, New York również w duecie z Minnelli, ale chyba dla większości słuchaczy to właśnie wersja Franka pozostaje tą najlepiej rozpoznawaną. A może niektórzy kinomani mają w tej kwestii odmienne zdanie? W końcu w niezapomniany sposób śpiewały ją również Gremliny.

Dawid Konieczka

Dawid Konieczka

W kinie szuka przede wszystkim kreatywności, wieloznaczności i autentycznych emocji, oglądając praktycznie wszystko, co wpadnie mu w ręce. Darzy szczególną sympatią filmy irańskie, science fiction i te, które mówią coś więcej o człowieku. Poza filmami poświęca czas na inną, mniej docenioną sztukę gier wideo, szuka fascynujących książek, ogląda piłkę nożną, nie wyrasta z miłości do paleontologii i zastanawia się, dlaczego świat jest tak dziwny. Próbuje wprowadzać do swojego życia szczyptę ekologii, garść filozofii i jeszcze więcej psychologii.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA