Allen tytułuje swoją komedię romantyczną tym samym tytułem, co ulubiony film Cecilii – głównej bohaterki swojego dzieła. Purpurowa róża z Kairu brzmi jak tytuł sensacyjnego romansu, którego akcja rozgrywa się w egzotycznej scenerii – i w zasadzie te skojarzenia okazują się trafne, bo tak właśnie jest. Tom Baxter, archeolog przeprowadzający wykopaliska w Egipcie, podczas swojej wizyty w Nowym Jorku poznaje uroczą artystkę wodewilową – choć wydaje się, że rodzi się pomiędzy nimi uczucie, zamiast niej wybiera nieśmiałą kelnerkę z pogrążonego w Wielkim Kryzysie New Jersey. Wielokrotne seanse Purpurowej róży z Kairu opłaciły się bohaterce, ponieważ wreszcie jej marzenia mają szansę się urzeczywistnić. Do szarego życia Cecilii przenika świat czarno-białej fikcji, dzięki czemu jej codzienność nabiera żywych kolorów. Fikcja wylewa się ze srebrnego ekranu tak, że nie sposób jej odróżnić od rzeczywistości – koncept na miarę prawdziwego kinomana. Bohaterowie muszą się jednak pospieszyć z miłością, zanim na afiszach oraz kinowych szyldach pojawi się nowy tytuł…
Pięć lat po premierze Allenowskiej Purpurowej róży z Kairu Wojciech Marczewski za zgodą amerykańskiego reżysera wykorzystuje jego koncept w swoim filmie, którego kadry stanowią świadectwo ustrojowej transformacji Polski (swoją drogą film Allena zostanie również wprost zacytowany w jednej ze scen w kabinie projekcyjnej). W kinie „Wolność” wyświetlają propagandowy film zatytułowany Jutrzenka, którego bohaterowie rozpoczynają strajk na miarę PRL-owskich realiów. Miałki scenariusz, oparty na agitacyjnym schemacie, budzi niesmak, a w konsekwencji także i bunt w aktorach o wyższych aspiracjach… Scenografia i plenerowe zdjęcia filmu jakoś zawsze kojarzą mi się z klimatem Barw ochronnych Zanussiego – dawna posiadłość ziemska, przerobiona na budynek użyteczności publicznej, letni słoneczny dzień w okalającym budynek parku… Najciekawsze wydaje się jednak, że Jutrzenka staje się zaangażowanym symbolem rewolucyjnej jutrzenki, która realnie wpływa na zachowanie zatwardziałego cenzora. Magia kina pozwala opowiedzieć bardziej filmową historię opadania żelaznej kurtyny, burząc przy tym czwartą ścianę – w tym świecie rewolucja zaczyna się w kinie!
Miś to kultowa polska komedia z czasów PRL-u, obnażająca i obśmiewająca absurdy ówczesnej rzeczywistości. Niedorzeczny system nie oszczędza również planów filmowych, o czym mamy okazję się przekonać, przyglądając się zdjęciom z filmu propagandowego, zatytułowanego ironicznie – Ostatnia paróweczka hrabiego Barry Kenta, w reżyserii Zagajnego (jego postać jest rzekomo parodią reżysera, będącego na usługach partii komunistycznej – Bohdana Poręby, który krytykował twórczość Barei). Kostiumowa satyra na zachodnioeuropejską klasę arystokratyczną wymaga użycia tytułowych rekwizytów, które w szarej PRL-owskiej rzeczywistości uchodziły za istny rarytas. Nic więc dziwnego, że za kulisami produkcji doszło do kradzieży filmowych parówek – stąd wziął się słynny tekst o „parówkowych skrytożercach”. Określenie „od kuchni” nabiera nowego znaczenia w kontekście tego filmu…
Na koniec dopisuję jeszcze tzw. „filmy snuff”, na których istnienie nie ma oficjalnych dowodów, dlatego przy obecnym stanie wiedzy na ten temat można je zaklasyfikować jako fikcyjne. Badacze tego legendarnego zjawiska, którego początków należałoby się doszukiwać mniej więcej w latach 70. XX wieku w Ameryce, wskazują na społeczne zapotrzebowanie na historię o autentycznych torturach przed obiektywem kamery. Przekazy o istnieniu „filmów ostatniego tchnienia” miałyby być spowodowane m.in. wzrostem poziomu brutalizacji współczesnego kina, a w końcu „apetyt rośnie w miarę jedzenia”… Dlatego fikcyjne filmy z elementami przemocy już nie dostarczały wystarczającego dreszczyku emocji, stąd potrzeba naprawdę autentycznych wrażeń. Dla własnego komfortu psychicznego lepiej zachowajmy te obrazy makabry w sferze niedopowiedzeń.
Jak widać, fikcyjne filmy oraz seriale mogą mieć naprawdę różne oblicza, w zależności od przybranej przez twórców perspektywy. Jednak niezależnie od wybranej formy sfabrykowane produkcje filmowe tworzą w światach rzeczywistych seriali i filmów kompozycje szkatułkowe. Warto do takich metatekstowych szkatułek od czasu do czasu zaglądać…