ESCAFLOWNE. Pełnometrażowa odsłona serialu
Zanim zacznę właściwą recenzję filmu – pozwolę sobie na chwilę dygresji. Są serie anime bardzo znane – zarówno w kraju ojczystym tego gatunku, jak i na całym świecie. Będąc amatorem japońskiej animacji – muszę się niestety przyznać, iż niewiele takich serii oglądam. Tak to już ze mną jest – zaczynam jakąś serię i nie kończę, albo wybiórczo obejrzę kilka odcinków – często gdzieś w środku jakieś trwającej sagi. Bo tak też jest w naszym rodzimym kraju – same filmy z cyklu anime są trudne do zdobycia, nie wspominając już o seriach… Pozostaje oglądanie tych serii albo na niemieckich programach (ja tego nie robię, gdyż nie znoszę niemieckiego dubbingu) albo jakaś polska stacja od czasu do czasu uraczy nas jakimś kąskiem.
Wielkie brawa należą się (nieistniejącej już) stacji telewizyjnej “Hyper” (emisja od 20.00 do 0.00), która to codziennie chyba wyświetlała jakieś anime. Widziałem tam np. serie Gundam Wing, Cowboy Bebop, Record Of Lodoss War, Vampire Princess Miyu, Arjuna czy filmy pełnometrażowe – np. Iris, a nawet Grobowiec świetlików. Jednak sporo też przegapiłem – m.in. właśnie serię Escaflowne. Zbierając to wszystko do kupy i biorąc pod uwagę powyższe fakty – to chyba jest powód, dla którego wolę anime pełnometrażowe od serii. Natomiast o tytule Escaflowne sporo się naczytałem – w różnych czasopismach czy na różnych stronach internetowych. Historia wyglądała na ciekawą, podobnie jak bohaterowie i ich cały świat. W ręce wpadł mi Escaflowne – The Movie. Oczywiście jako fan gatunku – nie mogłem sobie tego tytułu odpuścić.
A historia dzieje się w alternatywnym świecie Gaea (widać stamtąd na niebie Ziemię). Niezbyt dobrze się tam dzieje. Klan Czarnego Smoka sieje postrach, zdobywa kolejne terytoria, chcąc sobie podporządkować całą planetę. Jedyną szansą na przywrócenie spokoju jest legendarny, tytułowy pancerz smoka – czyli “Escaflowne”. Jednak wiąże się z tym ogromne ryzyko – pancerz emanuje olbrzymią mocą – i jest to oczywiście moc jak najbardziej destruktywna… Hitomi jest młodą dziewczyną, żyjącą w normalnym świecie. Jednak od pewnego czasu nawiedzają ją dziwne sny na jawie (i nie tylko), jakby wizje. Pewnego dnia niewyjaśnionym sposobem trafia do innego świata – właśnie do wspomnianego wyżej świata Gaea. Tam mieszkańcy oczekują – według legendy – “Bogini Skrzydeł”, która będzie w stanie ożywić “Escaflowne”, przywołać, a nawet zniszczyć. Jako że Hitomi zjawia się w Gaea właśnie w tych trudnych czasach – nie jest tajemnicą, że od razu jest uważana za “Boginię Skrzydeł”. Tak się w skrócie przedstawia fabuła pełnometrażowego anime Escaflowne.
To, co zdecydowanie najbardziej przypadło mi do gustu w tym tytule, to ciekawie skonstruowane postacie, z pozoru piękny, lecz mimo wszystko nieco ponury świat Gaea, legenda pancerza i pobyt w obcym świecie głównej bohaterki – wyglądający na pobyt w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie (ale czy na pewno…?). O ile z początku anime to nie wywołało na mnie większego wrażenia i uznałem je za kolejny, zwyczajnie niezły (momentami więcej niż niezły) film, dając ocenę rzędu 6,5 – coś mnie tknęło… Po namyśle i ponownym obejrzeniu stwierdziłem, że coś w tej produkcji jest. A przyczyniło się do tego to, co napisałem parę linijek wyżej (historia) i miejscami nawet lekko oniryczny charakter opowieści…
Podobne wpisy
…a także kilka dobrze dopracowanych elementów – chodzi mi tutaj szczególnie o ciekawe pojedynki, emanujące siłą i potęgą świata Gaea. Do tego wszelkie akcje z udziałem smoczego pancerza – a już widok dwóch takich kolosów (drugi pancerz znaleziony, wykopany i ożywiony przez magów klanu Czarnego Smoka) walczących ze sobą jest świetny (na myśl przychodzą mi wszelkie anime z udziałem wielkich robotów – uwielbiam ten temat). Jednak Escaflowne to nie akcja, nie walki kolosów czy ludzi. Escaflowne to przede wszystkim konstrukcja świata i postaci. Mamy tutaj ludzi Abaharaki (ci dobrzy), wśród których najbardziej wyróżniają się awanturniczy, ale waleczny Van (legendarny ostatni smok, powinien objąć tron Gaea), opanowany Allen (wydaje się, że uważany za kogoś w rodzaju przywódcy, którym powinien być Van), wesoła Merle (wyglądająca jak skrzyżowanie dziewczynki z kotem), no i główna bohaterka – Hitomi – z początku wyraźnie zagubiona w nowej rzeczywistości. Są też ludzie Czarnego Smoka – przywódca Folken (brat Vana, dość smutna i nawet dramatyczna postać), ekscentryczny i nieopanowany Dilandau, Sola (ktoś w rodzaju… wróżki) czy zwierzęcy Jajuka. Postacie nie tyle barwne i zróżnicowane, co zwyczajnie ciekawe i niestereotypowe. To one są na pierwszym planie opowieści. A całą historię dopełnia wspaniała, miejscami niesamowita wręcz oprawa muzyczna autorstwa duetu Yoko Kanno i Hajime Mizoguchi (para bardzo dobrze znanych japońskich kompozytorów) wraz z piosenką przewodnią, która pojawia się kilka razy w filmie.
I to wszystko sprawia, iż ostatecznie podnoszę ocenę do mocnej siódemki – mimo iż, jak pisałem w poprzednim akapicie, moje zdanie z początku było inne. Ale niższa ocena byłaby zdecydowanie krzywdząca dla tego tytułu. I po Escaflowne – The Movie z wielką chęcią zapoznałbym się z serią telewizyjną (podobnie jak w przypadku innych pełnometrażowych anime z seriami u boku).
Tekst z archiwum film.org.pl.