Dwa razy Ford na młodo!
Niechlubnej kontynuacji legend ciąg dalszy. Disney ogłosił właśnie, że w lecie 2019 r. ponownie zobaczymy na dużym ekranie Indianę Jonesa – oczywiście z Harrisonem Fordem w obsadzie i ze Stevenem Spielbergiem za kamerą. Rola Forda nie jest jeszcze jasna na tym etapie – najprawdopodobniej jednak leciwy już aktor odpuści sobie kaskaderkę, podobnie jak w części czwartej ustępując pola młodym. Jest więc szansa, że powróci Shia LaBeouf. Jest również możliwość, że zobaczymy młodego Indianę z nową facjatą. Szyją… ekhm, czyją?
Odpowiedzi szukać można w innych informacjach zza oceanu, gdzie wyłoniono właśnie głównych kandydatów do wcielenia się w inną ikoniczną postać, której Ford dał życie – Hana Solo. W jego młodszą inkarnację w planowanym spin-offie wcieli się któryś z tych obiecujących aktorów: Alden Ehrenreich (Ave, Cezar!), Jack Reynor (Transformers: Wiek zagłady), Taron Egerton (Kingsman: Tajne służby), Miles Teller (Whiplash), Ansel Elgort (seria Niezgodna), Emory Cohen (Brooklyn), Jack O’Connell (Niezłomny), Scott Eastwood (Idealna fala), Logan Lerman (Furia) lub Blake Jenner (serial Glee). O, tacy oni ładni:
Pytanie, któremu z nich przypaść może blaster i niańczenie Chewbacci, a który ewentualnie sięgnie po bicz i wysłużonego Stetsona? Który godnie podąży solową ścieżką Forda, a który dorówna wcześniejszym kreacjom Seana Patricka Flanery’ego (telewizyjne Kroniki młodego Indiany Jonesa) i Rivera Phoenixa (prolog Ostatniej krucjaty)? I czy wszystkim wyjdzie to na dobre…?