Drugoplanowy dzięcioł. 5 najlepszych ról WIESŁAWA GOŁASA

Robert Wolański, Żona dla Australijczyka (1963), reż. Stanisław Bareja
Podobne wpisy
Bareja wtedy dopiero się rozkręcał. Nie było w nim jeszcze tyle zajadłości, ironii; może również nie miał odwagi tak się w tamtej rzeczywistości zachować. Zaczynał delikatnie, wręcz marketingowo pozytywnie dla zdobyczy kultury PRL, gdyż Żona dla Australijczyka to filmowa reklama zespołu „Mazowsze”. Zaangażowanie Wiesława Gołasa było doskonałym pomysłem (pewnie nieświadomie zastosowanym), żeby film ostatecznie nie stał się propagandową klapą, rzecz jasna w oczach dzisiejszego widza. Komediowy warsztat Gołasa pozostawia w tyle wszystkich występujących obok niego aktorów – w tym nawet Edwarda Dziewońskiego. Gołas wprowadził do filmu nową jakość aktorstwa, która miała się pojawić w polskim kinie co najmniej 20 lat później.
Tomasz Czereśniak, Czterej pancerni i pies (1966–1970), reż. m.in. Konrad Nałęcki, Stanisław Wohl
Ofiarny, pomocny, potrafiący rozweselić załogę „Rudego”, a przy tym stojący zawsze gdzieś z tyłu. W hełmofonie czołgisty wyglądał trochę jak tzw. „biedy, durny i ten, który ma do domu daleko”. Nic bardziej mylnego. Czereśniak był jakże pogodnym akcentem chłopskim w iście propagandowych Czterech pancernych… Miał swoje zadanie do spełnienia, jak zresztą nie tylko on w serialu. Kiedy tylko się dało, akcentował swoje pochodzenie, stanowiące o jego tożsamości – i właśnie tu poradził sobie świetnie Gołas. Odegrał przaśnego reprezentanta uciskanej grupy społecznej, który na przekór reakcyjnym twierdzeniom okazał się przemiłym kompanem. Jeśli takie było całe chłopstwo, to inteligencja nie miała się czego bać, natomiast Niemcy – a i owszem. Kiedy Gołas zaczął śpiewać, wszyscy zapominali o wojnie, tylko Sowieci nie mogli o propagandzie.