search
REKLAMA
Artykuł

DEKALOG KINA BIBLIJNEGO. Różne oblicza opowieści wszech czasów

Jakub Piwoński

17 kwietnia 2017

REKLAMA

.Biblia (1966) reż. John Huston

 the bible 3

The_Bible_In_the_Beginning_poster

Ekranizacja dwudziestu dwóch rozdziałów Księgi Rodzaju, czyli pierwszej z Mojżeszowego Pięcioksięgu. Zilustrowane zostały zatem akt stworzenia świata przez Boga, zbrodnia Kaina, historia Noego, budowa wieży Babel oraz historia Abrahama.

Synonim kina biblijnego. Poprzez wzięcie na warsztat aż kilku kluczowych biblijnych historii, co zdecydowanie wzbogaciło przekaz, film Hustona jawi się jako jedno z najwybitniejszych dokonań gatunku. Całość oczywiście poprowadzona jest z należytym dostojeństwem, rozmachem, ale co ciekawe, także charakterystycznym mrokiem. Bo ukazanie początków ludzkości wiąże się z ukazaniem oblicza Boga, który stoi w opozycji do figury, którą znamy z Nowego Testamentu. Bóg z pierwszych rozdziałów Biblii jest Bogiem gniewnym, mściwym i zazdrosnym. Wystawia swych wyznawców na coraz to trudniejsze próby i pozostaje bezwzględny dla tych, którzy się jego woli nie podporządkują. I można powiedzieć, że tym gniewem film Hustona jest wręcz przesycony. Taki obraz Boga oczywiście budzi sprzeciw, daleki jest bowiem od nauk chrześcijańskiego miłosierdzia. Jednak ja postrzegam te opowieści głównie w kategoriach parabolicznych, nie historycznych, dzięki czemu w ich interpretacji mogę pozwolić sobie na dużą dozę umowności. Najważniejsze jest, by zrozumieć, że w ten sposób ukazany został niezwykle problematyczny proces kształtowania się istoty ludzkiej, który przez naukę zastąpiony został pojęciem ewolucji. Nie ma znaczenia, czy nasze początki postrzegać będziemy z perspektywy kreacyjnej czy ewolucyjnej – ważne, by uzmysłowić sobie trud tej przemiany. Bo w bólach, okraszonych ofiarą i śmiercią, z bezrefleksyjnych zwierząt staliśmy się ludźmi wyposażonymi w kręgosłup moralny. I o tym właśnie z niemałym polotem opowiada nam film Hustona.

Żywot Briana (1979) reż. Terry Jones

 life_of_brian

brian

Film ekipy Monty Pythona, co już samo w sobie mówi o nim wystarczająco dużo. Opowiada o losach niejakiego Briana, który urodził się w tym samym czasie i w tym samym miejscu co biblijny Jezus. I żeby było śmieszniej, omyłkowo zostaje uznany za Mesjasza. Mamy tutaj zatem do czynienia z klasyczną satyrą, kruszącą mury religijnych dogmatów.

Zaskoczeni? Zapewne wielu z was, którzy czytają ten artykuł i rozumieją go jako przewodnik po kinie natchnionym Duchem Świętym, właśnie przełączyło na inną stronę. Tym, którzy postanowili czytać go jednak dalej, pozwolę sobie wytłumaczyć ten zadziwiający wybór. Bo i owszem, zważywszy na swój obrazoburczy charakter, film ten jest skrajnie kontrowersyjny, przez co w wielu krajach został zakazany. Jednocześnie jest to jednak obraz, który jak żaden inny potrafi pobudzić nas do krytycznego myślenia. W momencie, gdy ktoś w sposób prześmiewczy podważa zasadność idei, która stanowi podstawę naszego światopoglądu, mogą wypracować się w nas trzy postawy. Film może nas obrazić i wyłączymy go po piętnastu minutach lub nasza przygoda z nim skończy się już na etapie czytania wstępnego opisu.

Może także zmienić postrzeganie naszej idei oraz może w końcu nas w wyznawaniu tej idei utwierdzić. W każdym z tych trzech przypadków, pobudzone jest nasze krytyczne myślenie, dzięki czemu wyłonić się może ważna dla oglądu świata refleksja. Refleksja, której albo wcześniej nie dostrzegaliśmy – bo dostrzegać nie chcieliśmy – albo zwyczajnie nie byliśmy zdolni jej z siebie wykrzesać. Dlatego tak ważne jest, by sztuka potrafiła chodzić pod prąd, by nie było dla niej tematów tabu. Pytanie jakie powinniśmy zadać sobie przy okazji seansu Żywotu Briana, jest zatem następujące: czy wyznawanie  jakiejkolwiek religii w sposób fundamentalny, nie pozwalający na nabranie nawet odrobiny dystansu względem niej, jest wyznawaniem idącym w parze z naszym osobistym, duchowym rozwojem, czy może wręcz przeciwnie?

Książę Egiptu (1998) reż. Simon Wells, Brenda Chapman, Steve Hickner

fc821b33-0e0e-4a64-961d-a4e540e9

prince_of_egypt_ver2_xlg

Waga historii opowiedzianej w widowisku Dziesięcioro przykazań została z powodzeniem przeniesiona na język rysunkowej animacji. Książę Egiptu jest skróconą wersją starotestamentowej opowieści (bo jakże ma się półtorej godziny seansu do niemal czterech filmu DeMille’a). W tym chadzaniu na skróty doskonale się jednak odnajduje, ponieważ stanowi esencję historii Mojżesza, nie pomijając jej najważniejszych wątków.

Wyróżnikiem filmu jest zatem jego dynamizm, który sprawia, iż tę, zdawać by się mogło, skostniałą historię łyka się bez konieczności popity. Seans umila wyjątkowa oprawa muzyczna autorstwa Hansa Zimmera (nominacja do Oscara), której jasnym punktem jest piosenka „When You Believe” (Oscar). Na uwagę zasługuję także dobór aktorów, użyczających głosy głównym postaciom. W filmie usłyszeć można bowiem m.in: Jeffa Goldbluma, Michelle Pfeiffer, Sandrę Bullock, Ralpha Fiennesa, Helen Mirren, Patricka Stewarta i Vala Kilmera w podwójnej roli – Mojżesza i samego Boga. Prawda, że brzmi dumnie?

Pasja (2004) reż. Mel Gibson

passionmovie_whipped5

A4

Film skupia się na ukazaniu kluczowego, z perspektywy wiary chrześcijańskiej, wydarzenia z kart historii Chrystusa,czyli jego męczeńskiej śmierci na krzyżu.

Zestawienie kończę głośnym widowiskiem podpisanym równie głośnym nazwiskiem. Wszyscy doskonale pamiętają kontrowersje związane z filmem: pretensje o nadmierne epatowanie przemocą, za czym iść miało wypaczenie sensu historii na rzecz jej formy, czy też posądzenie o przesyłanie sygnałów antysemickich (które akurat w moim odczuciu z palca wyssane nie były). Te wszystkie zarzuty w dużej mierze wystosowane zostały na wyrost, bez głębszej refleksji nad dziełem. Najważniejsze to umieć odpowiedzieć sobie na pytanie, do czego Gibsonowi potrzebne były tak radykalne zabiegi stylistyczne. Otóż mnie się wydaje, iż dzięki nim reżyser mógł na nowo zdefiniować znaczenie drogi krzyżowej i, poprzez zastosowanie hiperboli, emocjonalne zaangażowanie widza w jej przeżywanie. Ten dwugodzinny seans jest nam w stanie przekazać więcej treści płynących z męczeńskiej śmierci Chrystusa niż czternaście stacji drogi krzyżowej okresowo odbębnianych w Kościołach. Dzięki swej charakterystycznej estetyce z pewnością potrafi także znacząco wyróżnić się na tle ponad setki (!) filmów opowiadających o życiu i śmierci najważniejszej postaci Nowego Testamentu. To była autorska myśl Gibsona, którą albo się przyjmuje i próbuje się ją zrozumieć, albo się tego nie robi i obrzuca się film błotem, za przejawy manipulacyjne. Czy przesadza? Oczywiście, momentami nawet bardzo, ale najwyraźniej o to mu właśnie chodziło. Mam wrażenie, że jeśli podejmuje się temat niewątpliwie najważniejszego wydarzenia w historii ludzkości (bo czy tego chcemy czy nie, to od niego datowane są nasze dzieje) należy to zrobić w taki sposób, by uwypuklić jego istotę. By raz na zawsze wbić do głowy niedowiarkom, na czym dokładnie polega kompletnie abstrakcyjne sformułowanie „umierania za nasze grzechy”. Dzięki Gibsonowi abstrakcja przeobraziła się w realizm, a ciężar cierpienia i ofiary w końcu mógł zostać zmysłowo odczuty. Zwykle kontrowersje, zamiast odpychać, tylko zachęcają do pójścia do kina, dlatego Pasja odniosła gigantyczny sukces kasowy: przy zaledwie kilkudziesięciomilionowym budżecie, film przyniósł zyski w wysokości ponad sześciuset milionów dolarów. Wielka szkoda, że na skutek nieporozumień scenariuszowych, realizacja filmu o Judzie Machabeuszu, który miał zrealizować właśnie Gibson, ostatecznie nie doszła do skutku. Reżyser po raz kolejny popisałby się pewnie niemałą brawurą w obrazowaniu biblijnego tekstu.

Tekst z archiwum film.org.pl

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA