Czy CZARNOBYL jest zgodny z faktami? Co jeszcze czeka nas w serialu HBO?
W kontekście wielkich bohaterów warto również przypomnieć o tzw. nurkach z Czarnobyla, którzy tak jak w serialu, zgłosili się na ochotnika, aby otworzyć zawory i wypuścić całą wodę ze zbiorników pod stopionym reaktorem. W obrazie Rencka jest mowa, że trzej herosi ze względu na kontakt ze skażoną wodą po wykonaniu zadania pożyją jedynie kilka tygodni. Informacje co do ich dalszych losów są jednak nie do końca znane. Według jednych zmarli właśnie kilkanaście lub kilkadziesiąt dni po akcji, według drugich śmiałkowie żyli co najmniej do 2005 roku.
Helikopter w ogniu
Po akcji strażaków, dzięki której pożar nie rozprzestrzenił się na pozostałe bloki, należało ugasić rozpalony do białości grafit. Oczywiście nie dałoby się tego zrobić wodą, wobec czego wymyślono, że nad reaktor nadlatywać będą śmigłowce zsypujące ładunki składające się z piasku, boru, dolomitu, gliny i ołowiu. Helikoptery wykorzystano również przy budowie tzw. sarkofagu. W związku z październikową akcją doszło do wypadku, w którym wirnik jednego ze śmigłowców zahaczył o stojący w pobliżu dźwig. Co interesujące, w miniserialu Rencka katastrofa śmigłowca miała miejsce podczas majowego gaszenia i zasypywania reaktora. Dodatkowo wydaje się jakoby nie dźwig był przyczyną wypadku śmigłowca, ale to, że przelatywał tuż nad reaktorem. Tak przynajmniej wynika z rozmowy obserwujących wszystko przez lornetkę, zlecających akcję Legasowa (Jared Harris) i Szczerbiny (Stellan Skarsgård). Jeśli jednak przyjrzymy się scenie dokładniej, możemy zauważyć, że wirnik śmigłowca rzeczywiście zahacza o dźwig. Można powiedzieć, że tym samym twórcy Czarnobyla upiekli dwie pieczenie na jednym ogniu. Poza problemami dotyczącymi samego przebiegu akcji zasypywania reaktora z powietrza, serial nie wspomina jak dotąd o długofalowych następstwach tego przedsięwzięcia w odniesieniu do lotników. Zabezpieczanie przed promieniowaniem pilotów śmigłowców przelatujących nad płonącym reaktorem było, delikatnie mówiąc, dość prowizoryczne. Zachowywano pozory sterylności i oszukiwano pilotów co do ich stopnia napromieniowania, dostarczając im indykatory „skręcone” tak, aby pokazywać mniejsze wartości.
Wszechwiedząca Ulana Chomiuk
Podobne wpisy
Skoro już mowa o tzw. osobach dramatu, to obok Legasowa i Szczerbiny na pierwszym planie serialu mamy również postać Ulany Chomiuk (Emily Watson). W tym aspekcie z jednej strony Czarnobyl Rencka niejako idzie na łatwiznę, ponieważ wykorzystuje postać Chomiuk jako zlepek różnych prawdziwych osób – fizyków jądrowych. Z drugiej zaś wraz z nią pojawiają się pewne zgrzyty logiczne. Najpierw ten irytujący, lecz niegroźny detal: naprawdę trudno jest uwierzyć, że niekorzystająca jeszcze z możliwości przemieszczania się za pomocą radzieckich śmigłowców Ulana jest w stanie tak szybko przemieścić się z Czarnobyla do Moskwy i z powrotem. Sprawdziłem odległość na mapie, to przecież prawie 850 kilometrów! Być może to niemający żadnego wpływu na fabułę drobiazg, ale przy tak dopracowanym scenariuszu można było to jakoś lepiej rozwiązać. Przy okazji połączenia w jedną osobę kilku tęgich umysłów ścisłych dochodzi problem wszechwiedzy naukowca. Chomiuk doprawdy zdaje się przewidywać wszystkie tragiczne zdarzenia i ma złote rady, aby im zapobiec, ale czasami potrafi „szastać” na lewo i prawo nieprawdopodobnymi wręcz liczbami. Przykładem takiego działania bohaterki jest jej mowa podczas narady ważnych ludzi ZSRR z Gorbaczowem na czele, podczas której rzuca hasło, że kiedy korium (lawa powstała w wyniku stopienia reaktora) zetknie się ze skażoną, pozostałą po akcji gaśniczej wodą, spowoduje wybuch pary o sile od dwóch do czterech megaton. Eksplozja o takiej sile musiałaby mieć charakter nuklearny, co oznacza, że przemowa Chomiuk nosiła znamiona bujdy lub kłamstwa, żeby przekonać do konkretnych działań wysoko postawionych decydentów.