search
REKLAMA
Serialowe uniwersum

Serialowe uniwersum. Trzynaście powodów

Kornelia Farynowska

14 sierpnia 2017

REKLAMA

Znałam kiedyś dziewczynę. Miała niespełna piętnaście lat, przepiękne niebieskie oczy, szczery, zaraźliwy śmiech i odrobinę nadwagi, którą nosiła bez kompleksów. Chciała studiować geologię i podnosiła każdy kamyk, na który nadepnęła. Była sympatyczna i roześmiana. Wszyscy ją lubili. Niewiele ją łączy z bohaterką Trzynastu powodów – ale głównie to, że nic nie zapowiadało katastrofy.

Hannah Baker miała szesnaście lat, zielone oczy, wesoły uśmiech i długie, ciemne włosy. Interesowała się poezją, lubiła pisać wiersze. Była cicha, miła i spokojna, lecz w szkole nie cieszyła się popularnością. Krążyło o niej sporo plotek, a kolejne dokładali znajomi, każdy z innych, równie egoistycznych powodów. Hannah nie miała przyjaciół, bratniej duszy, której mogłaby się wyżalić. Trudnych chwil było natomiast coraz więcej i więcej.

Siedem kaset, trzynaście nagrań, trzynastu winowajców, którzy w jakiś sposób przyczynili się do jej śmierci. Hannah wskazuje palcem, wymienia z nazwiska: „ty, ty, ty i ty…”. Ale kasety trafiają do nich po jej śmierci, tak by dopiero po fakcie mogli dowiedzieć się, że to właśnie oni doprowadzili szesnastoletnią dziewczynę do stanu, w którym samobójstwo to jedyna dobra opcja, jedyne wyjście z sytuacji.

Ten pomysł jest okrutny. Bo niby co można wtedy zrobić? Czasu nie da się cofnąć. Jeżeli ktoś zawinił nieświadomie, wyniesie z tego lekcję: bądź ostrożniejszy, uważaj na to, co mówisz i robisz. Jeżeli ktoś zawinił świadomie, z premedytacją, prawdopodobnie nie będzie zaskoczony, choć może nareszcie nauczy się, że łatwo skrzywdzić drugą osobę. Bohaterowie już zawsze będą żyć ze świadomością, że ktoś przez nich zginął. Ale ja nie wiem, dlaczego zginęła dziewczyna, którą kiedyś znałam. Ona nie dała ani swojej rodzinie, ani mnie możliwości zrozumienia jej motywacji. Nie potrafię wybrać, co jest gorsze: wiedzieć, że było się jednym z trzynastu powodów, czy nigdy nie wiedzieć, co było powodem.

Rozesłanie kaset było okrutne ze strony Hannah, ale z drugiej strony trudno się jej dziwić. Jej świat jest przygnębiający, przytłacza atmosferą. Chłopcy są pozornie mili, ale szybko stają się agresywni, gdy Hannah mówi bądź robi coś, co im się nie podoba. Czasami nawet jeśli tylko przechodzi obok. Dziewczęta sprawiają wrażenie sympatycznych, niektóre nawet zaprzyjaźniają się z Hannah, ale każda z nich potrafi błyskawicznie obrócić się przeciwko niej, jeśli widzą taką potrzebę. Mało kto przejmuje się uczuciami Hannah, za to wszyscy przejmują się tym, co pomyślą znajomi w szkole. A dziewczyna do samego końca się uśmiecha – może nie radośnie, nie szeroko, ale nie sprawia też wrażenia osoby o krok od samobójstwa.

Choć to serial młodzieżowy, Trzynaście powodów opowiada o rzeczach naprawdę ważnych. To historia o tym, jak jedno głupie słowo może wpłynąć na psychikę, o tym, że warto ze sobą szczerze rozmawiać, o tym, że trzeba uważać na to, co się komu mówi, o tym, jak niewiele czasami trzeba, by przekroczyć granicę czyjejś wytrzymałości. I chyba przede wszystkim, dość boleśnie i niestety życiowo, to historia o tym, że nikomu nie można ufać.

To kolejna udana produkcja Netflixa, która zdobyła sobie spory rozgłos i popularność. I każdy, jeśli jego wrażliwość nie mieści się w łyżeczce do herbaty, jak by to ujęła Hermiona, znajdzie w tym serialu jakiś interesujący go aspekt. Obserwowanie efektu motyla w praktyce jest fascynujące: jedne wydarzenia dość nieoczekiwanie prowadzą do drugich. Ktoś sceptyczny mógłby zająć się analizą, czy takie konsekwencje przedstawionej historii są prawdopodobne. Najlepiej z pomocą socjologa, który zbadałby postawy nastolatków oraz ich rodziców. Można także twierdzić, że Hannah Baker, punktując po kolei winy swoich kolegów i koleżanek, nie dając zarazem możliwości naprawienia błędów, wyrządza im taką samą krzywdę, jak oni jej, jeśli nie większą. Materiału na obszerną analizę jest co niemiara.

Dziewczyna, którą znałam, skończyłaby w listopadzie tego roku dwadzieścia siedem lat. Gorzka to lekcja, ale dzięki niej do dziś zawsze uważam na słowa, upewniam się, czy kogoś niechcący nie zraniłam, trzy razy przepraszam, jeśli powiem coś głupiego. Mam świadomość, jak wiele takie drobiazgi potrafią zmienić. I nadzieję, że Trzynaście powodów uświadomi to także innym.

REKLAMA