search
REKLAMA
Action Collection

PASAŻER 57 (1992). Zawsze stawiaj na czarne

Krzysztof Walecki

21 listopada 2017

Filmorg - grafika zastępcza - logo portalu.
REKLAMA

Jeśli przyjrzeć się rozgrywającym się na pokładzie samolotu filmom sensacyjnym, lata 90. dały widzom aż nadmiar podniebnych wrażeń. Rozpoczynająca dekadę Szklana pułapka 2 tylko częściowo spełniła ten wymóg, gdyż dzielny Bruce Willis więcej czasu spędził na lotnisku, ganiając za terrorystami, niż w samolocie, ale już późniejsze Con Air, Turbulencja, Air Force One oraz Krytyczna decyzja w dużej mierze skupiły się na tym jednym miejscu akcji, korzystając z wypróbowanego schematu uwięzionych porwanych i ostatniego sprawiedliwego walczącego z kontrolującym maszynę wrogiem. Bez bicia przyznam, że B-klasowy i skromny Pasażer 57, który w tym miesiącu skończył 25 lat, pozostał chyba moim ulubionym przykładem tego konceptu, pokrywając się patyną czasu w sposób przyjemny dla zmęczonej komiksowym kinem akcji wrażliwości.

Kiedy brytyjski terrorysta Charles Rane zostaje schwytany przez FBI chwilę przed swoją kolejną operacją zmiany twarzy, jakiś genialny umysł wpada na pomysł, aby człowieka odpowiedzialnego za kilka katastrof lotniczych przetransportować na pokładzie samolotu. Oczywiście nie trzeba długo czekać na to, aby Rane zabił eskortujących go agentów federalnych oraz przejął ze swoimi ludźmi kontrolę nad jumbo jetem, którym leci 200 osób. Na nieszczęście dla niego jednym z pasażerów jest John Cutter, specjalista od antyterroryzmu, lecący samolotem, aby objąć stanowisko… szefa ochrony linii lotniczych.

Pasażer 57 może nie mieć statusu klasyka jak inne, głośniejsze filmy akcji powstałe w latach dziewięćdziesiątych, ale siła obrazu zrealizowanego przez Kevina Hooksa tkwi w świadomości twórców, jakie kino kręcą. Każdego spodziewającego się sensacji na miarę Szklanej pułapki, Zabójczej broni lub Twierdzy czeka rozczarowanie, gdyż nakręcony w 1992 roku film nie posiada ani ambicji tamtych pozycji, ani odwagi, aby z mocno standardowego scenariusza uczynić coś bardziej pamiętnego. A mimo to Pasażer 57 wciąż tkwi w pamięci widzów, głównie dlatego, że rzetelnie spełnia wymogi gatunku, oferując przykład niezobowiązującej rozrywki, oszczędnej zarówno pod względem bombastycznej akcji, jak i metrażu (wyłączając napisy początkowe i końcowe film trwa niespełna 80 minut). Drugim powodem dobrej reputacji jest obecność Wesleya Snipesa i Bruce’a Payne’a jako dwóch śmiertelnych adwersarzy, w pojedynku, który bez nich dwóch w obsadzie mógłby zamienić się w nudny i mało wyrazisty.

Pierwszy wciela się w Cuttera, po raz pierwszy w karierze dając się poznać jako uzdolniony i charyzmatyczny aktor kina akcji. Rok 1992 był zresztą dla Snipesa przełomowy – najpierw mająca premierę w marcu komedia Biali nie potrafią skakać okazała się niespodziewanym przebojem, z miejsca czyniąc z czarnoskórego aktora i jego partnera na ekranie, Woody’ego Harrelsona, gwiazdy, ale to wypuszczony w listopadzie Pasażer 57 stał się drogowskazem dla dalszej kariery przyszłego odtwórcy roli Blade’a. A przecież niewiele zabrakło, aby Snipes był kojarzony z ambitniejszym repertuarem. Jego wcześniejsze dokonania obejmują znakomite występy u Spike’a Lee (Czarny blues, Malaria) oraz dwa kultowe gangsterskie dramaty, Król Nowego Jorku i New Jack City. Od czasu do czasu zresztą aktor przypomina sobie, że umie się nie tylko bić, ale i grać – najlepszymi na to dowodami są zaskakujący w jego filmografii romans Ta jedna noc, a także drugoplanowa, acz znacząca rola w Gliniarzach z Brooklynu. Częściej jednak spotkać go można w mało wymagającej sensacji, jeszcze w ostatniej dekadzie XX wieku dającej widzom sporo zabawy (Człowiek demolka, Pociąg z forsą, Strefa zrzutu), dziś jednak taniej i marnej realizacyjnie (tegoroczne Armed Response oraz The Recall).

Jako tytułowy pasażer 57 najlepiej prezentuje się w scenach akcji (Snipes szkolił się w sztukach walki i jest posiadaczem paru czarnych pasów w karate), choć również i w dialogu aktor potrafi zabłysnąć, np. wyzyskując zaskakujący ładunek agresji i humoru, gdy na pytanie małomiasteczkowego szeryfa, co by zrobił na jego miejscu, Cutter odpowiada „Zabiłbym się”. Innym razem, w najsłynniejszym tekście filmu, radzi Rane’owi, aby zawsze stawiał na czarne. Snipes potrafi zawładnąć ekranem samym spojrzeniem, głosem lub pozą, nawet gdy ma na sobie workowate spodnie bądź koszule w pastelowych kolorach.

REKLAMA