Ciasto brzoskwiniowe o smaku OLDBOYA. 5 najlepszych ról JOSHA BROLINA
Powiedział o sobie, że uwielbia kobiety jak Ryan Gosling. Nie wiem, czy Ryan uwielbia je w tym samym sensie. Josh nie uściślił. Poza tym, mając tak znanego ojca (Jamesa), ciągle w jakiś sposób jest w jego cieniu. Może przez to jego życie było tak wielobarwne (gang, narkotyki, konflikty z prawem). Analizując filmografię Josha, odnosi się wrażenie, że dużo trudniej było mu się dostać na pierwszoplanowe salony, chociaż jest aktorem lepszym i wyrazistszym niż ojciec. W jego karierze jednak wcale nie pierwszy plan dał mu sławę. Zdolność Josha do kreowania charakterystycznych postaci jest niebywała, a w XXI wieku aktor zaczął to po raz kolejny udowadniać, biorąc udział w kinie superbohaterskim. Z początku odnosiłem się do tego typu ról z rezerwą, ale po najnowszej odsłonie Avengers nie mam już wątpliwości. A poza tym, jeśli w ogóle można tak wyglądać, to Josh faktycznie wygląda, jakby uwielbiał kobiety i sporo w życiu przeżył…
5. Thanos, Avengers: Wojna bez granic (2018), reż. Anthony Russo, Joe Russo
Thanos wcale nie jest bohaterem tragicznym, jak by pewnie niektórzy chcieli. Mam nadzieję, że w kolejnej odsłonie Marvelowskiej serii tak się nie stanie, bo tytaniczny racjonalizm tej postaci jest jej największym atutem. I pomyśleć, że jakoś tak się złożyło, iż obejrzałem Wojnę bez granic dosłownie bez świadomości, że patrzę na Josha Brolina. Może powinienem się domyślić po szczęce Thanosa. Niemniej była to miła niespodzianka, kiedy obejrzałem sobie te wszystkie jeszcze niewyrenderowane momenty, gdy Josh ubrany w kombinezon z mnóstwem czujników zachowywał się dokładnie tak złowrogo jak główny antagonista i niszczyciel superbohaterów ze stajni Marvela. Jeśli nie liczyć dokonań Andy’ego Serkisa w roli Golluma, Josh Brolin wcielając się w Thanosa, wykonał paradoksalnie bardzo realistyczną aktorską robotę. Mimo że go tak naprawdę nie widać, a tego typu role stawiają ze swej technicznej natury percepcyjną barierę między rzeczywistym aktorem a widzem, Brolinowi należy się za nią miejsce w najlepszej piątce.
4. Beck Weathers, Everest (2015), reż. Baltasar Kormákur
Nieco wyżej, a to tylko z tego względu, że Brolina w filmie po prostu widać, plasuje się kreacja Becka Weathersa ze świetnego górskiego filmu Everest. Nie jest to postać pierwszoplanowa – tutaj prawie całą uwagę widza zawłaszczył Jason Clarke jako Rob Hall. Aczkolwiek im dalej rozwija się historia pechowego wprowadzenia turystów alpinistycznych na szczyt Mount Everestu, tym Weathers, a dzięki temu sam Brolin, staje się ważniejszy. Aż w końcu następuje dramatyczna kulminacja i kiedy już widz myśli, że Beck dołączy do trupich drogowskazów na szczyt najwyższej góry świata, okazuje się, że lekarz przeżył, chociaż całe przyszłe życie będzie już funkcjonował jako kaleka. Nie będąc główną atrakcją, Brolin nie odpuścił i jednak zwrócił na siebie uwagę. Pozornie przyciężkawy i z wyglądu zupełnie niepodobny do ultrasprawnego specjalisty od wspinaczek poza granicę śmierci, Brolin wychodzi na przypadkowego bohatera, a przy tym robi to niezbyt dramatycznie, a czasami nawet trochę niedbale. Ideałem nie jest, lecz wzorem świadka tragedii umie być świetnym.