REŻYSER W CUDZYM FILMIE
Niektórzy reżyserzy nie mają śmiałości wystąpić we własnym filmie. Niektórzy występują w swoich filmach nazbyt często. Inni z kolei mają wobec kogoś dług wdzięczności. Jest jedna rzecz, która ich łączy – wszyscy od czasu do czasu pojawiają się w filmach swoich kolegów po fachu. Oto siedmiu wspaniałych w siedmiu mniej lub bardziej udanych filmach.
7. Orson Welles – Wielka Wyprawa Muppetów (The Muppet Movie)
Nic nie wywołuje tak wielkiego szczękoopadu, jak gościnny występ w filmowej wersji Muppetów legendy amerykańskiego i światowego kina, twórcy filmu wciąż uznawanego za najlepszy w historii, człowieka, który wystraszył całą Amerykę wyłącznie przy pomocy swojego głosu w transmisji radiowej. Co takiego robił Orson Welles wśród marionetek? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że w zamian za jego występ Muppety zrewanżowały się występem w pilocie autorskiego show Wellesa. A był on ponoć tak żenujący, że nigdy nie zdecydowano się na jego emisję. (Video dostępne poniżej to fragment tego programu z udziałem Muppetów).
6. George Lucas – Gliniarz z Beverly Hills 3 (Beverly Hills Cop 3)
Znakiem firmowym Johna Landisa stało się obsadzanie znanych reżyserów w małych rólkach w niemal wszystkich jego filmach. Najczęstszym gościem na planie u Landisa był Frank Oz, ale do udziału zapraszał również wielu innych twórców. Przedzierając się przez długą listę epizodycznych występów reżyserów, natknąć się można na takie tuzy jak David Cronenberg, Terry Gilliam, Sam Raimi, Joel Coen czy Steven Spielberg (patrz miejsce pierwsze). W trzeciej części przygód Gliniarza z Beverly Hills na ekranie możemy dostrzec aż dziewięciu (!) reżyserów, pośród których najciekawsza scena trafiła się twórcy Gwiezdnych Wojen, Georgowi Lucasowi. To jemu właśnie Axel Foley zabiera miejsce na diabelskim młynie. Mina Lucasa – bezbłędna. Sweterek – epicki.
5. Cameron Crowe – Raport Mniejszości (Minority Report)
Kiedy Cameron Crowe kręcił swoje Vanilla Sky, zaprosił do udziału w jednej krótkiej scenie samego Stevena Spielberga (pojawił się na przyjęciu urodzinowym w baseballówce policjanta z przyszłości, by wyściskać Toma Cruise’a). Rok później, kiedy Spielberg kręcił Raport Mniejszości z Cruisem w roli głównej, Crowe w rewanżu wystąpił w małym cameo jako pasażer autobusu. Zresztą nie tylko on. Jeśli się dobrze przyjrzeć, w tej samej scenie jest także Cameron Diaz. Jamesa Camerona w tej scenie brak.
4. Peter Jackson – Hot Fuzz – Ostre Psy (Hot Fuzz)
Jeżeli w trakcie seansu Ostrych Psów (przemilczę kreatywność autora polskiego tytułu) zbyt często mrugaliście, na pewno przegapiliście cameo Petera Jacksona. Prawdopodobnie wiele osób nie dostrzegło w poczciwej postaci św. Mikołaja słynnego nowozelandzkiego reżysera atakującego nożem rękę Simona Pegga. Twórca kultowej Martwicy Mózgu ponoć sam chciał zagrać małą rólkę w filmie – niestety, hobbici, elfy, krasnoludy i orkowie nijak nie pasowaliby do komedii sensacyjnej. Chociaż, znając poczucie humoru duetu Pegg-Wright, wszystko było możliwe. (W filmie jest jeszcze kilka świetnych cameo-epizodów, a pośród nich znakomicie zakamuflowane cameo aktorskie – Cate Blanchett w białym kombinezonie, z maską na twarzy i komórką przy uchu. I gdyby nie charakterystyczne spojrzenie, nigdy byśmy nie zgadli, że była dziewczyna głównego bohatera to ona właśnie).
3. Werner Herzog – Między Piekłem a Niebem (What Dreams May Come)
Inny nowozelandzki reżyser, mało znany Vincent Ward, zaprosił do udziału w swoim najbardziej znanym filmie Między Piekłem a Niebem bodaj najlepszego niemieckiego reżysera. Dlaczego to zrobił? Nie wiadomo. Nie wiadomo też, jak musiał się czuć Robin Williams, kiedy nadepnął mu na twarz w najbardziej przyprawiającej o gęsią skórkę scenie filmu.
2. Sam Raimi – Hudsucker Proxy (The Hudsucker Proxy)
Bracia Coen znani są z tego, że kiedy zabierają się za kręcenie, zabierają się również za pisanie. Scenariusze do niemal wszystkich filmów ich autorstwa pisali sami. Zaledwie w dwóch przypadkach wspomagali ich inni twórcy. Pierwszym z tych filmów był właśnie Hudsucker Proxy, ekscentryczna komedia o człowieku, który wymyślił hula-hoop – tu pomagał im Sam Raimi, w nagrodę dostając rólkę epizodyczną – jako cień na ścianie. Coenowie to jednak mają gest.
https://youtu.be/tgEeNtIDooQ
1. Steven Spielberg – Blues Brothers (The Blues Brothers)
Steven Spielberg gościnnie występował już w wielu filmach, ale jego największym cameo jest bez dwóch zdań rola urzędnika pochłaniającego kanapkę w filmie Blues Brothers. Za występ u Johna Landisa, jak widać na filmie, dostał pożywnego sandwicza i 5 tysiaków. Ciekawe z czego był bardziej zadowolony? Pozostaje pytanie, dlaczego to cameo jest na pierwszym miejscu. Pewnie to ten sympatyczny pyszczek Stevena tak na wszystkich działa. No i przede wszystkim nie sposób było dać palmy pierwszeństwa w tej kategorii filmowi innego reżysera niż John Landis.