search
REKLAMA
Zestawienie

BĘKARTY MARVELA. Niesławne ekranizacje komiksowego giganta

Filip Pęziński

3 maja 2019

REKLAMA

Trylogia Blade’a

Dziś raczej o tym nie pamiętamy, ale to właśnie Blade powinien być uważany za pierwszą udaną i ciepło przyjętą ekranizację komiksu Marvela. Film z końcówki lat dziewięćdziesiątych być może do idealnych nie należał, ale oferował niezłą, szybką i zabawną rozrywkę z bardzo intrygującym światem przedstawionym. Sequele pozostawiały już wiele do życzenia, ale myślę, że cała seria wciąż może mieć swoich fanów. Bez wątpienia jest to też jedna z najbardziej wyrazistych ról Wesleya Snipesa. Warto też odnotować, że trzecia część rozpoczęła okropny komiksowy hattrick Ryana Reynoldsa, w którego skład wchodziły właśnie Blade: Mroczna trójca oraz X-Men Geneza: Wolverine i Green Lantern.

Daredevil i Elektra

Podobnie jak opisywany wyżej Punisher, także Daredevil musiał przejść swoje, zanim zaopiekował się nim Netflix. Na początku wieku powstał Daredevil z Benem Affleckiem w roli tytułowej. To film oczywiście pełen wad, problemów i kiczu, ale w gruncie rzeczy będący całkiem sprawną i wierną ekranizacją komiksu. Zyskuje szczególnie w wersji reżyserskiej, w której do minimum ograniczono wątek miłosny, a więcej czasu poświęcono elementom detektywistycznym. Bez wątpienia też Affleck pochwalić mógł się dużo lepszym kostiumem niż jego serialowy kolega Charlie Cox. Niestety nic dobrego nie można powiedzieć już spin-offie filmu, który w całości poświęcony został granej przez Jennifer Garner Elektrze. Był to produkt skrajnie oddalony od komiksu i nieoferujący nic w zamian. Stanowił najgorszej klasy kino akcji.

Hulk Anga Lee

Nie jestem przesadnym fanem tego filmu (tę funkcję pozostawiam naszemu redaktorowi naczelnemu), ale nie mogę zgodzić się też z jego jednoznaczną krytyką. Pięć lat przed początkiem Kinowego Uniwersum Marvela Hulk zadebiutował na wielkim ekranie w filmie uznanego Anga Lee. Tajwański reżyser stworzył obraz o bardzo ambitnych założeniach – skupił się na psychice głównego bohatera, jego dziecięcych traumach i trudnej relacji z ojcem. Wizualnie próbował także stworzyć – kilka lat przed Robertem Rodriguezem i jego Sin City – istny żywy komiks. Niestety zapomniał, że tego typu kino stanowić powinno przede wszystkim rozrywkę i sprawne kino akcji. Wciąż jest to jednak ten lepszy film o Hulku (konkuruje oczywiście z The Incredible Hulk) i zdecydowanie najlepsza pozycja w tym zestawieniu.

Dwa razy Ghost Rider

Na fali popularności Spider-Manów Sama Raimiego producenci rozpaczliwie chwytali się pomysłów na kolejne ekranizacje komiksów. Tak powstał Ghost Rider z Nicolasem Cage’em w roli głównej. Znany ze swojej miłości do komiksów gwiazdor bez zastanowienia (czas pokazał, że Cage generalnie nie należy do aktorów długo myślących przed podpisaniem kontraktu) zgodził się na udział w produkcji o motocykliście pozostającym , choć niechętnie, na usługach samego diabła. W części pierwszej aktorowi partnerowała Eva Mendes, a w drugiej – tak, powstała część druga – mogliśmy zobaczyć m.in. Idrisa Elbę. Oba tytuły stanowią przykłady bardzo nieudanych, tandetnych filmów, które mimo odmiennego klimatu zasłużenie wylądowały na tej samej stercie złych ekranizacji komiksów.

Venom

Biorąc pod uwagę fakt, że Venom wcale nie powstał w tym szalonym, poprzedzającym rozkwit produkcji Marvel Studios okresie, raczej nie powinien być częścią tego zestawienia, ale trudno mi się oprzeć wrażeniu, że idealnie wpasowuje się w klimat wyżej opisanych produkcji. Również tu producenci wyraźnie nie wiedzieli, w którym kierunku pójść, bali się komiksowej genezy swojej historii i jakby starali ze wszystkich sił stworzyć film dla widza nieatrakcyjny. Zeszłoroczna produkcja z Tomem Hardym w roli głównej to film pokraczny, źle napisany, wizualnie nieciekawy, jakby przeznaczony dla nikogo. A jednak, przewrotnie i wbrew jakiejkolwiek logice, film okazał się sporym sukcesem komercyjnym. Czy dzisiejsza widownia aż tak kocha kino komiksowe? Czy dziś nawet te najgorsze, wymienione wyżej produkcje spotkałyby się z uznaniem i sympatią widzów?

Filip Pęziński

Filip Pęziński

Wychowany na "Batmanie" Burtona, "RoboCopie" Verhoevena i "Komando" Lestera. Miłośnik filmów superbohaterskich, Gwiezdnych wojen i twórczości sióstr Wachowskich. Najlepszy film, jaki widział w życiu, to "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj".

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA