AUTOSTOPOWICZ. Oryginał i remake
Autostopowicz Roberta Harmona otworzył w historii kina nowy rozdział: thriller drogi. Unikając zbędnej makabry, Harmon stworzył przerażającą opowieść o psychopacie znikąd, dla którego mordowanie jest chlebem powszednim. Autostopowicz jest krwistym dramatem rozpisanym na dwie role: Jima Halseya i Johna Rydera – to między nimi toczy się elektryzujący pojedynek na śmierć i życie. Porażająca ładunkiem przemocy fabuła filmu opiera się głównie na działającym na wyobraźnię dialogu (“najpierw uciąłem mu ręce, później nogi, a na końcu głowę, a Ty jesteś następny…”), minimalizmie w ukazywaniu zabójstw (reżyser nie pokazuje momentu rozerwania Nash, zakrwawionych trupów i detali towarzyszących mordowaniu). Na sukces filmu złożyła się znakomita reżyseria, genialna rola Rutgera Hauera, oddająca klimat otwartej przestrzeni muzyka Marka Ishama, i wreszcie widowiskowe sceny pościgów i kraks samochodowych. Całość perfekcyjnie rozłożonych akcentów złożyła się na niesamowitego, kultowego już Autostopowicza.
Po 21 latach od premiery filmu Harmona Michael Bay stwierdził jednak, że Autostopowicz zestarzał się na tyle, że potrzebny jest remake – choć jedyne, co się zestarzało w oryginalnym filmie, to brak telefonów komórkowych. Na fotelu reżysera zasiadł debiutant w materii filmu kinowego: Dave Meyers. Zdjęciami zajął się James Hawkinson (również kinowy debiut), a muzyką Steve Jablonsky (m.in. Wyspa i Transformers). Do roli Johna Rydera zaangażowano Seana Beana, a do roli Jima Halseya mało znanego Zachary’ego Knightona. W scenariuszu dokonano zaledwie kilku zmian. Nowa wersja jest w zasadzie odtworzeniem oryginalnych wydarzeń, krok po kroku, bez większych ambicji i oryginalności. Duży plus należy się za piosenkę Davida Graya “From here I can almost see the sea”, która na krótką chwilę tworzy w filmie namiastkę “klimatu”. Drugi duży plus za piosenkę Nine Inch Nails “Closer”, towarzyszącą rozwałce radiowozów. Na minus – charakter Jima Halseya, albowiem w nowej wersji jest on zupełnie pozbawiony charyzmy i w ogóle jakiś taki mydłkowaty. Na polu akcji zastępuje go dziewczyna, która w finale sięga po shotguna, aby pomścić jego śmierć.
Nowa wersja Autostopowicza może pochwalić się niezłymi zdjęciami i montażem – ale to w końcu norma w nowych produkcjach kinowych. Normą w dzisiejszym kinie grozy jest też dbanie o szczegół w ukazywaniu makabry i dosłowność w fabule. A więc widzimy, jak Halsey pęka na pół rozerwany przez ciężarówkę, albo jak Ryder podrzyna gardło (kajdankami) policjantowi z konwoju itp. itd. (w oryginalnej wersji wystarczyło, że Halsey wziął do ręki ludzki palec zamiast frytki i już się miało ciary na plecach!). No i tekst nowego Rydera tuż przed śmiercią, gdy mówi do Grace, zanim ta pociągnie kolejny raz za spust: “Przyjemne uczucie, prawda?”, na co ona odpowiada: “Nic nie czuję”. Ten sam dialog miał miejsce między bohaterami oryginalnej wersji Autostopowicza. Tylko że w filmie Harmona, Rutger Hauer i Thomas C. Howell rozegrali to bez słów. Tak więc w pojedynku oryginał vs remake wygrywa przez nokaut wersja oryginalna. Nowej zabrakło mroku, tajemniczości, grozy i pełnokrwistych postaci. Ot, kolejny, bezduszny thrillerek, choć Ryder w wykonaniu Beana nie jest wcale taki zły… to znaczy jest, ale nie tak zły jak niedościgniony Rutger Hauer.
- Scenarzysta oryginalnego Autostopowicza (Eric Red) twierdzi, że inspiracją do napisania scenariusza była piosenka The Doors pod tytułem “Riders on the storm”.
- Ten sam scenarzysta wystąpił w niewielkim cameo jako policjant eskortujący Rydera pod koniec filmu.
- Do roli Johna Rydera brani byli pod uwagę Sam Elliott i Terence Stamp.
- W “Late Night with David Letterman” Rutger Hauer opowiedział, jak zmieniono zakończenie filmu. Pierwotnie Jim Halsey strzelał z shotguna do leżącego Rydera, jednakże, aby film nie dostał zbyt rygorystycznej kategorii wiekowej, postawiono Rydera na nogi, żeby Halsey nie strzelał do leżącego.
Zobacz zwiastun oryginału:
Zobacz zwiastun remake’a:
Tekst z archiwum film.org.pl (01.08.2007)