RICHARD B. RIDDICK. Dla niego Vin Diesel zaryzykował utratę domu
Vin Diesel jest niezwykle rozpoznawalnym aktorem o licznej grupie wyznawców. Można go traktować z lekceważeniem, można unikać jego filmów jak ognia, ale nie sposób odmówić mu charyzmy. I choć zgodzę się, że jego talent aktorski to kontrowersyjne kwestia, to i tak nie potrafię nie darzyć go dużym uznaniem.
Diesel jest jedną z tych osób, które nie spoczywają na laurach i nie odcinają kuponów po ustanowieniu swojej pozycji. W jego rolach zawsze widać zaangażowanie i szczerość – i to ma ogromną wartość. Owszem, sceny dramatyczne nie są mocną stroną aktora, ale kiedy przychodzi do demonstracji pewności siebie i siły ducha – kupuję bez wahania każdy gest i każde wypowiedziane przez niego słowo.
Szybcy i wściekli to ogólnoświatowy fenomen i najbardziej dochodowa marka wytwórni Universal. To właśnie jej Diesel zawdzięcza swoją ogromną rozpoznawalność. Postać Dominica Toretto zapewniła mu status gwiazdy męskiego kina, ale jest jeszcze inna rola niezwykle bliska jego sercu – poszukiwany w całej galaktyce zabójca Richard B. Riddick. Ogolony na gładko zabijaka pojawił się już w 2000 roku w filmie Pitch Black i bez dwóch zdań stanowił przyjemną alternatywę dla niezliczonych prawych i szlachetnych herosów kina akcji. Od tamtej pory mieliśmy okazję go widzieć jeszcze kilkakrotnie, nie zawsze jednak w udanych wcieleniach. Po rozczarowujących finansowo Kronikach Riddicka przyszłość serii nie malowała się w najlepszych barwach. Vin Diesel nie zamierzał jednak pogrzebać swojego bohatera. Prawdopodobnie wielu z was zaskoczy fakt, że za krótki występ w Szybkich i wściekłych: Tokio Drift aktor zażądał od wytwórni praw do postaci Riddicka i całej marki. Ponadto, by mieć wystarczające środki na produkcję następnego filmu kosmicznej serii, Diesel postawił na szali większość swojego majątku. Nie ulega więc wątpliwości, że ta rola jest dla niego czymś więcej niż kolejną okrągłą sumą na koncie po kilku tygodniach zdjęć.
Pitch Black
Jak już wcześniej wspomniałem, ten film okazał się powiewem świeżości w kinie zdominowanym przez bohaterów bez skazy. Początkowo nie odnosimy jednak tego wrażenia – punkt wyjściowy historii nie zaskoczy żadnego fana science fiction. Na skutek poważnych uszkodzeń statek obsadzony zwykłymi osadnikami rozbija się na bliżej nieznanej planecie. Warunki na niej są zdecydowanie niekorzystne, jednak bez niezbędnych części i napraw statek nigdzie nie poleci. Z czasem okazuje się jednak, że pustynny świat zamieszkują krwiożercze stworzenia, które wyłażą na powierzchnię dopiero po zmroku. Pozostanie na powierzchni do tego czasu jest niemal równoznaczne z okropną śmiercią. Jakby tego było mało, jednym z pasażerów rozbitego statku jest tajemniczy zabójca, którego docelowym punktem było więzienie. Riddick początkowo zostaje ukazany jako postać jednoznacznie negatywna i prawdopodobny antagonista, z którym będzie musiała się zmierzyć kapitan Fry, będąca – wydawałoby się – główną bohaterką opowieści. Powierzchowność przestępcy, mrożący krew w żyłach niski głos, uwagi pilnującego go łowcy nagród, Johnsa – film pieczołowicie buduje mit Riddicka-potwora. Do czasu.
All you people are so scared of me. Most days I’d take that as a compliment. But it ain’t me you gotta worry about now.
Od pewnego momentu groźny zabójca staje się pełnoprawnym członkiem grupy. I choć początkowo prowadzi to do różnych spięć i stresujących sytuacji, stopniowo zaczynamy rozumieć, że nie jest tak jednoznaczną postacią, jak myśleliśmy. Zaczynamy się zastanawiać, ile z tego, co powiedziano na temat Riddicka, jest prawdą. Tak przecież nie zachowuje się potwór. Z drugiej strony całkowity brak strachu w przerażających sytuacjach, bardzo posępne poczucie humoru, złowrogie groźby i nadnaturalne zdolności zdają się pasować do tego, co nam o nim mówiono. Vin Diesel po mistrzowsku wykreował niezwykle interesującego bohatera, który do ostatnich chwil pozostaje dla nas zagadką. Bardzo zgrabnie lawiruje przy tym między powagą a zupełnym przerysowaniem.
Mroczny dowcip i uzasadniona pewność siebie sprawiają, że śledzenie jego losów to czysta, ekscytująca frajda. Bliżej końca mamy też okazję odkryć bardziej ludzką stronę duszy naszego mordercy, w którym zachodzi pewna przemiana. Po bardziej dogłębnym przeanalizowaniu jego postaci możemy nawet dojść do wniosku, że wcale nie odbiega ona znacząco od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Riddick przez długi czas pozostaje po prostu niezrozumiany. Cokolwiek zrobił, żeby zdobyć swoją reputację – najpewniej miał ku temu bardzo dobre powody.
Podobne wpisy
Sam film zasługuje na uwagę także z innych powodów. Historia może nie jest odkrywcza, ale to nie ma znaczenia, gdyż ustanowione niebezpieczeństwo i sprawnie budowane napięcie powodują, że zależy nam na odkrywaniu jej i poznaniu zakończenia. Bardzo umiejętnie rozpisano także postaci. Na pierwszy plan zdecydowanie wychodzi silna, dorównująca siłą charakteru Riddickowi pani kapitan. To ona zostaje nieformalnym liderem grupy i to ona bierze na siebie odpowiedzialność za ucieczkę z pustynnego piekła, w którym znaleźli się bohaterowie. Jej przeciwwagą i swoistym oponentem staje się tajemniczy łowca nagród o wątpliwym kodeksie moralnym. Zarówno widz, jak i bohaterowie z każdą chwilą mają coraz mniej zaufania do tego osobnika. Interesującym pomysłem było także zestawienie cynicznego zabójcy z islamskim duchownym, człowiekiem wielkiej wiary. Konfrontacje między nimi dodają pikanterii i komizmu całej historii.
Należy pokiwać głową z uznaniem w kwestii aspektów technicznych filmu. Pomimo raczej małego budżetu udało się stworzyć zarówno wiarygodną i atrakcyjną wizualnie planetę (a pamiętajmy, że to jedna wielka pustynia), jak i budzące autentyczną grozę kreatury. Wygląd, zachowanie i odgłosy wydawane przez żyjące w mroku stwory do dziś wzbudzają niepokój i stanowią pokaz kreatywności twórców. Ogółem połączenie akcji sci-fi i horroru okazało się fantastycznym tłem do zaprezentowania kapitalnej postaci, jaką jest Riddick. Jednogłośnie pozytywny odbiór roli Vina Diesela zaowocował wielkimi planami rozwoju serii. Niestety, tylko część z nich wyszła jak należy.