IZABELLA SCORUPCO. Przez Szwecję do Hollywood
Prawda jest taka, że tylko jednej Polce udało się wyjechać do USA i zostać tam gwiazdą kina. Pola Negri [przeczytaj artykuł o aktorce] od wielu lat już jednak nie żyje, a jej wielka kariera zakończyła się pod koniec lat dwudziestych. Potem pociąg nie dojeżdżał do celu lub zatrzymywał się tam na bardzo krótką chwilę. Tą, której udało się posmakować Hollywood, jest z pewnością Izabella Scorupco, nasza dziewczyna Bonda.
Izabella Scorupco, zdecydowanie jedna z najpiękniejszych Polek, jechała do Hollywood z przesiadką. W wieku ośmiu lat opuściła Białystok i wyemigrowała z matką do Szwecji. Jak sama przyznaje, to brak znajomości języka sprawił, że zainteresowała się aktorstwem – początkowo nie mogła dogadać się z rówieśnikami, więc w poszukiwaniu akceptacji wygłupiała się i odgrywała scenki. Ta wymuszona pantomima stała się początkiem drogi, która doprowadziła ją do Hollywood.
Swoją pierwszą rolę zaliczyła już jako siedemnastolatka w filmie Tylko my umiemy tak kochać – historii w stylu coming-of-age o nastolatce nawiązującej kontakt z dawno niewidzianym ojcem. Potem przyszedł czas na muzykę. Nie wszyscy wiedzą, że Iza nagrała płytę, która odniosła sukces – jej piosenki „Shame shame shame” czy „Substitute” były w Szwecji dużymi hitami. Dostała nawet propozycję nagrywania w USA, jednak nie była tym zainteresowana.
Czułam, że to nie jestem ja. Wszystko to sprawiało mi przyjemność, ale śpiewanie nie było tym, w czym chciałam się rozwijać. Nie miałam tam do czego dążyć. Traktowałam to właściwie w kategoriach żartu, zabawy…
Równie krótka była jej kariera modelki. Dała się co prawda ściągnąć jednej z agencji do Nowego Jorku, ale szybko wpadła tam w depresję i postanowiła wrócić.Twierdziła, że w tej branży dbałość o wygląd przeradza się wręcz w obsesję, a nie zamierzała żyć w ciągłym stresie. Czuła, że każdego ranka powinna patrzeć z przerażeniem w lustro, upewniając się, że nie ma tam żadnej krosty czy cienia pod okiem – „Ten styl życia nie był dla mnie”.
Wtedy powróciła do występów przed kamerą. Zagrała we Łzach świętego Piotra – rozgrywającym się w średniowieczu dramacie o kobiecie, która żyje w przebraniu mężczyzny. Według Scorupco ten właśnie fakt pomógł jej dostać rolę w filmie, z którego jest najbardziej znana, a więc Goldeneye. Jej Natalia Simonova nie jest bowiem klasyczną dziewczyną Bonda, która przede wszystkim pięknie wygląda. To ubrana w sweterek programistka komputerowa – inteligentna i asertywna chłopczyca. Producenci filmu, którzy dostali taśmę z kilkoma scenami Łez świętego Piotra, przylecieli na Gotlandię, gdzie kręcono ostatnie ujęcia tej szwedzkiej produkcji. Wykonali zdjęcia próbne ze Scorupco i następnego dnia zaoferowali jej rolę. Wtedy jednak pojawił się problem.
„Przedstawiciele wytwórni powiedzieli, że muszę się zdecydować natychmiast i w ciągu dwóch tygodni pojawić się w Londynie. Długo szukali aktorki do tej roli i gonił ich czas. A ja byłam wykończona zdjęciami na Gotlandii – to były cztery miesiące ciężkiej pracy w trudnych warunkach. Ostatecznie jednak stwierdziłam, że takiej okazji nie wypuszcza się z rąk”.
Podobne wpisy
Scorupco zagrała dziewczynę Bonda w Goldeneye – jednym najważniejszych filmów słynnej serii o agencie 007. Bond nie tylko dostał wtedy nową twarz w postaci Pierce’a Brosnana, ale też wracał do kina po wyjątkowo długiej, 6-letniej przerwie. Było to podobne odświeżenie formuły do tego, jakie dostaliśmy 11 lat później przy okazji premiery Casino Royale. Publiczność z niecierpliwością czekała na ten film i znalazło to swój wyraz w box-office – był to jeden z najchętniej oglądanych tytułów całego 1995 roku. Scorupco została co prawda przyćmiona przez Famke Janssen, wcielającą się w wyjątkowo charyzmatyczną przeciwniczkę Bonda, jednak film ten wciąż był jej olbrzymim sukcesem. Strona internetowa 007James.com uznała jej Natalią Simonovą za jedną z dziesięciu najlepszych partnerek agenta. W uzasadnieniu napisano, że to ikoniczna dziewczyna Bonda z lat ’90 – inteligentna, urocza i grana przez przekonującą aktorkę.
Konferencje prasowe, galowe premiery, czerwony dywan, wywiady, sesje zdjęciowe… – w pewnym momencie Scorupco uznała, że wokół niej dzieje się po prostu za dużo. Męczyło ją to, co zresztą widać w niektórych rozmowach z dziennikarzami (proszona o zapraszanie widzów do oglądania filmu, wyglądała na strasznie zakłopotaną – „Czy naprawdę musimy to robić? Tak bardzo tego nie lubię… To takie niezręczne dla mnie…”). Zamiast przeprowadzić się do Los Angeles i korzystać ze swoich przysłowiowych pięciu minut, po zakończeniu promocji Goldeneye schowała się w domu w Szwecji.
To mnie przerosło. Nie byłam na to gotowa i potrzebowałam zaczerpnąć powietrza, mieć trochę życia prywatnego. Lądując w Los Angeles zawsze chciało mi się płakać.
Aktorka otrzymywała ciekawe propozycje – sukces Goldeneye zdecydowanie zwrócił uwagę świata na jej nazwisko i bynajmniej nie sprawił, że została zaszufladkowana. Miała dostać angaż m.in. w Masce Zorro i Tajemnicach Los Angeles. Uważała jednak, ze to zdecydowanie za wcześnie i nie chciała wracać do Hollywood. Zamiast tego, jak wiemy, kilka lat później po raz pierwszy wystąpiła w Polsce – i to w nie byle jakim filmie, a ekranizacji Ogniem i mieczem.
Udzielając wtedy wywiadów, mówiła o swojej hollywoodzkiej karierze w czasie przeszłym. To skromna i inteligentna kobieta, która jest świadoma zarówno swoich ograniczeń, jak i szczęścia, jakie się do niej uśmiechało. O roli dziewczyny Bonda opowiadała na zasadzie „wzięli mnie do tego filmu, poradziłam sobie, było fajnie, ale to już za mną”. Na temat odrzuconych propozycji również wypowiadała się bez żalu, tak, jakby miały jej przynieść po prostu kolejne 5 minut sławy, a nie wielką aktorską karierę. Wydawało się, że to zamknięty etap.