search
REKLAMA
Archiwum

Arabskie inspiracje w DIUNIE Davida Lyncha

Tekst gościnny

5 sierpnia 2019

REKLAMA

Paul i Matka Wielebna podczas testu

Kiedy Paul wyjął dłoń ze skrzynki, okazała się ona nienaruszona. “Nerwoból indukcyjny” – wyjaśniła Matka Wielebna, dodając, że człowiek potrafi zapanować nad każdym bólem (kto nie zapanuje, niegodzien jest miana człowieka, a tym samym niegodzien, żeby żyć). Jakże podobna do opisanego powyżej testu wydaje się być magiczna praktyka opisana przez współczesnego muzułmańskiego teologa Wahida Ibn Abd as-salam Bali, specjalisty w zakresie magii i czarów, autora pracy “Surowe i nieustępliwe dzieło skierowane przeciwko złym czarownikom”. Uczony ten opisuje obrzęd zwany Tarikat al-kaff (Praktyka dłoni): “W czasie tej praktyki czarownik posługuje się niedojrzałym chłopcem, który nie przeszedł jeszcze ablucji. Ujmuje jego lewą dłoń i rysuje na niej (…) kwadrat, a wokół niego wypisuje czarodziejskie zaklęcia (…). Zaklęcia umieszcza po czterech stronach kwadratu, pociera rękę dziecka oliwą i w środku kwadratu robi znak atramentem. Potem na prostokątnej kartce papieru wypisuje zaklęcia rozstawnymi literami, kładzie ją chłopcu na twarz, przytrzymuje czapką, żeby papier nie spadł, po czym przykrywa dziecko grubym ubraniem. Chłopiec powinien wpatrywać się w dłoń, chociaż w ciemnościach nie może na niej niczego zobaczyć. Po chwili przeklęty czarownik wypowiada szczególnie bluźniercze zaklęcie i wtedy dziecko ma poczucie, że dociera do niego światło i widzi obrazy przesuwające się na jego ręce”. (7)

Podobieństwo dwóch chłopców (powieściowy Paul ma w momencie wykonywania testu piętnaście lat), którzy podczas wykonywania obrzędu nie widzą swojej dłoni, a mimo to dostrzegają na niej: jeden płomienie, drugi światła i obrazy, jest oczywiste. Ciekawostką może być fakt, że w hieroglifice egipskiej (która wpływała na zamieszkujących dziś Egipt Arabów) otwarta dłoń oznacza jakiekolwiek zadanie specyficznie ludzkie (8), jest więc związana z człowieczeństwem. W obu powyższych przypadkach inicjatorem magicznych czynności jest człowiek obdarzony magicznymi zdolnościami. W różnych tradycjach arabsko-muzułmańskich człowieka o zdolnościach wizjonerskich czy magicznych nazywa się często arifem czy arafem – dosłownie “wiedzącym”, żeński odpowiednik tego terminu brzmi arifu bądź arrafa – wiedząca. Ludzie tacy do dziś zajmują w niektórych społecznościach arabskich niezwykle ważne miejsce jako istota będąca za pan brat z siłami nieświadomości, obcująca z dżinnami i zajmująca się magią (9) (w wierzeniach wielu ludów prymitywnych występują rytuały inicjacyjne oparte na legendach o bohaterach napotykających na swojej drodze przeciwieństwo w postaci demonicznej babki, staruszki czy potwornej kobiety (10)). Czy Matka Wielebna nie jest właśnie taką wiedzącą? Czy Lady Jessika, kiedy otrzymuje funkcję Wielebnej Atrydów nie staje się kimś na wzór arrafy, czarodziejki czuwającej nad plemieniem? Na miano “wiedzącego” najbardziej chyba w świecie Diuny zasługuje sam Paul Muad’Dib, wiedzący i widzący to, czego żadna kobieta z zakonu Bene Gesserit zobaczyć nie może.

Skąd u Herberta pomysł na takie przedstawienie rozwoju kultury Fremenów? Z pewnością jako osoba zainteresowana etnologią i uprawiająca antropologię, zetknął się i zainteresował kulturą arabską. Kulturą, na którą wyjątkowy wpływ miały nauki Mahometa, która kształtowała się przez wieki, korzystając z nauk obecnych w Koranie. Islam narodził się na Półwyspie Arabskim, miejscu dla przedstawiciela kultury zachodu niewiele wilgotniejszym od pustynnej planety i rozszerzył się na kraje, w których warunki życia były bezpośrednio związane z suchym klimatem (11). Podobnie jak na Fremenów, również na narody arabskie starały się wpłynąć obce potęgi, jednak uciskane, nie zmieniły znacznie swoich poglądów, a jedynie zaostrzyły i zniekształciły prawa obecne w Koranie (12) (o tym w dalszej części tekstu). Taka bliskość nie mogła być przypadkowa, to kultura i historia narodów arabskich zainspirowały Herberta przy kształtowaniu charakteru i zachowań ludu Fremenów.

REKLAMA