search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

ANIMACJE PO NOMINACJE. Oscarowe szanse filmów animowanych

Dawid Konieczka

13 stycznia 2018

REKLAMA

Nieznacznie wzrosły za to notowania Twojego Vincenta, co zapewne wielu z nas cieszy, czy to za sprawą artystycznego zachwytu, czy czemuś na kształt patriotyzmu. Może wydać się zaskakującym, że jeszcze przed ogłoszeniem nominacji do Złotych Globów wielu dziennikarzy i krytyków w ogóle nie widziało miejsca dla filmu Doroty Kobieli i Hugh Welchmana wśród wyróżnionej piątki – jak by nie patrzeć, projekt zaczynał jako coś relatywnie mało znanego. Do tego doszła nominacja do BAFTA, jako jeden z zaledwie 3 szczęśliwców. Film zwraca uwagę przede wszystkim imponującą oprawą wizualną złożoną z prawdziwych obrazów inspirowanych malarstwem van Gogha, ale czy Amerykanie docenią benedyktyńską pracę ponad setki artystów? W oczy rzucić się może największy mankament Twojego Vincenta, którym niewątpliwie pozostaje średnio angażująca i raczej jednoznaczna warstwa fabularna skupiona wokół śledztwa dotyczącego życia i śmierci holenderskiego malarza. W tym przypadku może to mieć spore znaczenie.

Stosunkowo poważnymi kandydatami do oscarowej nominacji są także Fernando studia Blue Sky oraz – dość niespodziewanie – Dzieciak rządzi. Oba filmy zebrały średnie recenzje, zarówno wśród krytyków, jak i widzów, ale z racji potencjalnie przewidywalnego pojedynku w tegorocznym plebiscycie, „przyzwoity” może okazać się wystarczającą rekomendacją dla Akademii. Fernando nie jest filmem nowatorskim ani odkrywczym, ma swoje niedociągnięcia, ale podejmuje wątki znane i lubiane, więc to wybór dość bezpieczny. Większym zaskoczeniem jest Dzieciak rządzi, nominowany do Złotego Globu, mający znacznie mniej pochlebne opinie i zwracający uwagę swoją infantylnością. Zdaje się, że może to być kolejna zachowawcza decyzja. Ciągnąc temat, kilka filmów poprawnych, czasem po prostu dobrych, ale niewyróżniających się w zasadzie niczym, wyprodukowanych przez bardziej znane studia, to na przykład Auta 3, Gru, Dru i Minionki, Kapitan Majtas, Pierwsza gwiazdka czy Smerfy: Poszukiwacze zaginionej wioski. Nie umniejszając zazwyczaj przyzwoitemu poziomowi każdego z wymienionych tytułów, ich rolę można sprowadzić do potencjalnych wypełniaczy kategorii o podobnej wartości. Trzeba dobić do piątki.

Są też jednak animacje ciekawsze, które na nominację mają mniejsze szanse (lub są po prostu jednym wielkim znakiem zapytania), a którym można by przyjrzeć się dokładniej. Na początek dwie większe produkcje, których dystrybucją w Stanach Zjednoczonych zajmuje się GKIDS (wprowadzający także The Breadwinner), mająca na koncie już 9 oscarowych nominacji, lecz żadnej wygranej. Pierwszą z tegorocznych propozycji jest Wielki zły lis i inne opowieści, twórcy wspaniałego Ernest i Celestyna. Niewątpliwymi zaletami filmu Benjamina Rennera są nie tylko bezpretensjonalność, proste przesłanie i wyjątkowo udane wątki humorystyczne, ale także sama technika wykonania, przypominająca malarstwo akwarelowe. Mieszane uczucia wzbudza za to forma narracyjna – film złożony jest bowiem z trzech opowieści luźno powiązanych ze sobą tematycznie. Prostota Wielkiego złego lisa… raczej nie zniechęci członków oscarowej komisji, lecz poczucie niespójności, które potrafi wywołać przyjęta narracja, może to uczynić.

Dawid Konieczka

Dawid Konieczka

W kinie szuka przede wszystkim kreatywności, wieloznaczności i autentycznych emocji, oglądając praktycznie wszystko, co wpadnie mu w ręce. Darzy szczególną sympatią filmy irańskie, science fiction i te, które mówią coś więcej o człowieku. Poza filmami poświęca czas na inną, mniej docenioną sztukę gier wideo, szuka fascynujących książek, ogląda piłkę nożną, nie wyrasta z miłości do paleontologii i zastanawia się, dlaczego świat jest tak dziwny. Próbuje wprowadzać do swojego życia szczyptę ekologii, garść filozofii i jeszcze więcej psychologii.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA