SOLARIS. Skłaniające do refleksji science fiction na podstawie powieści Lema
Człowieku wolny, zawsze kochać będziesz morze… równie dumni i mroczni jesteście oboje.
Charles BaudelaireJesteś, gdy północ już głęboka,
Niebem, gdzie lśniłeś pośród gwiazd.
Niebem, na którym Bóg już zgasł,
Jesteś, gdy północ już głęboka…
Georg TraklMyślał o niej. Przypomniał sobie, jak ją ustawicznie dręczył, jak targał jej serce… lecz obecnie te wspomnienia prawie go nie trapiły: wiedział, jaką nieskończoną miłością powetuje teraz wszystkie jej cierpienia.”
Fiodor Dostojewski Zbrodnia i kara
Jesteśmy… kim właściwie? Ile treści zawiera się w słowie “być”? Rodzimy się, dorastamy, kochamy, nienawidzimy, cierpimy i umieramy – od chwili pierwszego krzyku stajemy się cząstką wszechświata, elementem doskonałej całości, cząstką zespołu. Zajmujemy swoje miejsce w życiu mając pełne prawo, by być, tu i teraz, by zająć przynależne nam miejsce w wieczności. Wieczność? Małą świadomość wieczności ma człowiek, którego życie trwa przeciętnie siedemdziesiąt, osiemdziesiąt lat. To jest mgnienie, ułamek kosmicznej chwili. Trudno objąć umysłem to, co trwa i będzie trwało na długo po tym, jak rozsypiemy się w pył. Jaką mamy szansę na wieczność?
TO, CO NIEŚMIERTELNE
Czym jest Solaris?
Kiedy Chris Kelvin po raz pierwszy trafia na stację kosmiczną, na którą sprowadziło go tajemnicze wezwanie przyjaciela, Gibariana – Solaris to dla niego niemal puste pojęcie. Wypełnia jedynie zadanie. Poznajemy go jako człowieka dręczonego bólem. Chris cierpi bezustannie, wstaje i zasypia w tym samym rytmie, codziennie to samo, codziennie ta sama męka od nowa, od nowa, od nowa. Wykonuje zwykłe czynności, przygotowuje posiłki, trwa – czasami wspomina. Właściwie przede wszystkim wspomina. Spotkanie w metrze, długie spojrzenie wyrazistych oczu pełne obietnic, piękna deszczowa noc w zacisznym pokoju, fragmenty rozmów, fragmenty zdarzeń, echo uczuć. Wszystko przytłoczone poczuciem winy, tęsknotą i żalem. Bo tego już nie ma. Rozpłynęło się w przeszłości, przestało istnieć, ułamek kosmicznej chwili upłynął jeszcze szybciej, niż mógłby przypuszczać. Wtedy właśnie Chris styka się z Solaris. Pierwsze doznanie jest szokiem. Gibarian popełnił samobójstwo, przy życiu pozostali jedynie Snow i Gordon. Snow jest dziwnie nieobecny, Gordon – wyraźnie przerażona. Coś niezrozumiałego i zadziwiającego wydarzyło się na tej stacji, coś, co ich przerosło i czego żadną miarą nie potrafią wyjaśnić. Jak bardzo – to Chris zrozumie dopiero wtedy, gdy po przebudzeniu zastanie obok siebie gościa.
Ten gość to jego żona, Rheya, która popełniła kilka lat wcześniej samobójstwo. Pierwsza reakcja to przerażenie. Kelvin nie wierzy, że to rzeczywiście może być jego żona, która mówi, że go kocha, i niepewnie dodaje: “Ty mnie już nie kochasz?”. Oczywiście, że kocha, wszak właśnie ta miłość dręczy go od tylu lat, przeświadczenie, że jest winien jej utraty. Ale przecież Rheya nie żyje. Jej obecność jest fizyczną niemożliwością. Umysł Chrisa wzdraga się przed zaakceptowaniem tego, czego nie rozumie, próbuje uciec, próbuje się pozbyć Rheyi. Bezskutecznie.
Solaris jest wiecznością. To ono jest mocą sprawczą, która powołała Rheyę do życia wbrew wszelkim prawom logiki. Jest cudem – i niebezpieczeństwem. Piękne i groźne. Solaris żyje karmione uczuciami ludzi. Wielka miłość, wielka nienawiść, wyraziste wspomnienia stają się energią, którą ocean w siebie wchłania. Samo w sobie Solaris jest obojętne, kształtują je indywidualne uczucia, które przechodzą przez swoisty filtr i stają się ciałem. Chris odzyskuje Rheyę – taką, jaką ją pamięta. Pamięta lepiej albo gorzej, nie ma gwarancji, że zapamiętał ją dokładnie taką, jaka była. Gdzieś mógł przecież popełnić błąd albo ulec niepotrzebnemu żalowi, pretensjom, zarzutom, które niekoniecznie słusznie jej stawiał, błędnej ocenie jej zachowań czy czynów. Czy teraz Rheya może się zmieniać? Czy może ewoluować, odkrywać siebie, rozwijać swoje cechy i upodobania, skoro jest matrycą, nierozerwalnie związaną z Chrisem i jego postrzeganiem? Do jakiego stopnia jest wolna, w jakim zakresie jest panią swoich uczuć?
ŚWIADOMOŚĆ I CZŁOWIECZEŃSTWO
Chris nie może i w rezultacie nie chce pozbyć się Rheyi. Jednak ona może odejść od niego. Próbuje popełnić samobójstwo – w końcu właśnie jej skłonności samobójcze zapamiętał. Rheya ma świadomość siebie – ma świadomość, że jest tworem wyobraźni Kelvina. Decyzję, którą podejmuje, podejmuje z miłości. Właśnie miłość jest miarą jej człowieczeństwa, jej poświęcenie nie jest manipulacją Solaris ani wyrazem woli Chrisa. Jest jej własnym, indywidualnym wyborem, podjętym w imię szczęścia ich obojga, decyzją kobiety świadomej, że w tym świecie nie ma dla nich przyszłości. Tym samym jej świadomość działa w oderwaniu od świadomości Chrisa. Rheya jest człowiekiem, bo stworzyła ją miłość i miłość ją zapamiętała. To właśnie ten element wieczności, którego możemy sięgnąć, ten sposób, by wtopić się w duszę wszechświata, pozostać w nim, kiedy nasz ziemski byt się skończy.
WYBACZENIE
Solaris nie sądzi i nie ocenia. Jest tak samo plusem jak i minusem, gdyż jest doskonałe. Nie można go zrozumieć ani podciągnąć pod żadne znane nam prawa. Można zaakceptować jego obecność, pamiętając, że odpowiadamy za siebie i własne decyzje, sami wybieramy, jaką drogą podążyć. Możemy stać się tym plusem, możemy dążyć ku minusowi. Karmić wieczną energię tym, co w nas najlepsze bądź najgorsze, pamiętając, że jedno i drugie może ku nam wrócić. W przypadku Chrisa i Rheyi będzie to plus, który oznacza odkupienie i wybaczenie poprzez miłość. To piękna idea, która jest, można powiedzieć, solaryjskim obrazem Nieba. Piekło istnieje w nim także, na drugim biegunie, dzięki czemu równowaga trwa, a Solaris jest wieczne i doskonałe.
SPOSÓB NA WIECZNOŚĆ
“Ślad na drogach” który przywołuje Gałczyński, cząstka w całości, którą dostrzega Allende, i Solaris Lema – to wszystko nazwy na określenie tego samego. Nasze życie – które trwa tak krótko – wtapia się w wieczność. Ona trwa w nas, a my trwamy dzięki niej. Żyjąc na ziemi możemy próbować sięgać Nieba. Wtedy zostawimy po sobie to, co najpiękniejsze, i staniemy się nieśmiertelni. O tym dla mnie jest Solaris.
Tekst z archiwum film.org.pl.