AMERYKA W PŁOMIENIACH. Najciekawsze filmy o 11 września
Bywa, że ludzie zapytani “Co robiłeś, gdy TO się zdarzyło?” nie mają pojęcia, gdzie byli i co robili. Ja nie mam problemu z przypomnieniem sobie dnia 11 września 2001 roku. Nastoletni Dawid wpadł do domu po lekcjach, zrzucił plecak i wlepił wzrok w maleńki, kilkunastocalowy telewizor stojący na lodówce w kuchni jego rodzinnego domu. Tkwiłem tak, nie przymierzając, około godziny, oglądając w nieskończoność nagrania aktów największego zła. Po raz pierwszy za mojego życia – a przynajmniej po raz pierwszy w dobie wszechobecnych mediów – ludzkość ugięła się pod naporem terroru. 9/11 to w Stanach kombinacja cyfr i znaków zastrzeżona dla wspomnienia narodowej tragedii, ale dla świata to jeszcze dalej idąca cezura. Po tym dniu już nic nigdy nie miało być takie samo. A co na to kino? Poniżej znajdziecie przykłady najbardziej interesujących filmów fabularnych o 11 września 2001 roku.
11.09.01 (2002)
Podobne wpisy
W jej skład wchodzi 11 krótkometrażowych (dla upamiętnienia tragicznej daty trwających po 11 minut, 9 sekund i 1 klatkę) filmów. Reżyserami tego nowelowego filmu są uznani twórcy: Youssef Chahine (Egipt), Amos Gitai (Izrael), Shôhei Imamura (Japonia), Alejandro Gonzalez Iñárritu (Meksyk), Claude Lelouch (Francja), Ken Loach (Wielka Brytania), Samira Makhmalbaf (Iran), Mira Nair (Indie), Idrissa Ouedraogo (Burkina Faso), Sean Penn (USA), Danis Tanović (Bośnia i Hercegowina). Ta osobliwa filmowa mozaika to wyraz niezwykłej wolności twórczej – organizatorzy tego projektu nie dawali reżyserom żadnych wytycznych, poza wspomnianym czasem trwania i oczywiście tematyką związaną z 11 września. Twórcy potraktowali ten temat na najróżniejsze sposoby – jedni postawili na brutalny realizm i społeczno-polityczny komentarz, inni poetycko opowiedzieli o stracie i pustce. Niektórzy postanowili piętnować ludzkie przywary, a jeszcze inni je obśmiewać. Wszyscy jednak wspólnie stworzyli portret ludzkości w tamtym czasie, dzięki któremu udało się uchwycić postterrorystyczny zeitgeist.
Strasznie głośno, niesamowicie blisko (2011)
Film Stephena Daldry’ego nie jest w pełni udany – trzeba to jasno powiedzieć, bo jako dramat obyczajowy jest filmem po prostu przeciętnym, angażującym na bardzo podstawowym poziomie emocjonalnym. Ale mimo wszystko wśród filmów traktujący o 9/11 wybija się ponad przeciętność, zwłaszcza dlatego, że pokazuje tę tragedię z perspektywy dziecka. Strasznie głośno, niesamowicie blisko w bardzo delikatny sposób podejmuje temat straty po bliskiej osobie – tu chodzi o poszukiwanie “skarbu” pozostawionego po ojcu, który zginął w World Trade Center – i choć nie unika banału, to należy pochwalić Daldry’ego za wyczucie, z jakim traktuje tę historię. Choć Strasznie głośno… pasuje bardziej do telewizji niż kina, to należy do lepszych przykładów filmów opowiadających o tragedii 11 września.
Zabić wspomnienia (2007)
Bezsprzecznie jeden z najlepszych filmów opowiadających o 9/11, ale też wspaniały przykład dzieła mówiącego o radzeniu sobie ze stratą. Adam Sandler w życiowej roli wciela się w człowieka, którego rodzina była na pokładzie jednego z samolotów porwanych 11 września 2001 roku przez terrorystów. Człowieka, który stracił kontakt ze światem rzeczywistym, a jedynym ratunkiem dla niego okazuje się przypadkowe spotkanie z przyjacielem z czasów studenckich (Don Cheadle). Film Mike’a Bindera chwyta za serducho i ukazuje tę ogromną, rezonującą do dziś tragedię w skali mikro. Piękna opowieść o stracie, ale też o przyjaźni i jej niesamowitej mocy, która potrafi uratować nas w nawet pozornie beznadziejnej sytuacji.
World Trade Center (2006)
Pięć lat zajęło filmowcom z Hollywood – bo nie tylko Oliverowi Stone’owi, ale i reżyserowi kolejnego tytułu na tej liście – zekranizowanie tragicznych wydarzeń z września 2001 roku. Pamiętam, że już po uderzeniu pierwszego samolotu w WTC pomyślałem sobie: jakiś cyniczny scenarzysta w Hollywood właśnie zasiada do pisania scenariusza… I tak zapewne było, bo przy tak wstrząsającym, przygnębiającym, ale i gorącym temacie tylko absolutny amator nie wyczułby swojej szansy. Gdy świat obiegła informacja, że za ten temat zabiera się Oliver Stone, największy patriota wśród amerykańskich reżyserów, wiadomo było, że będzie idealistycznie. I jest – World Trade Center to nie tyle wierny zapis wydarzeń tamtego dnia, co patriotyczny manifest, którego głównym zadaniem było pokazanie Amerykanów w chwili ogromnej tragedii, ale i wyjątkowego zjednoczenia. I z tego zadania wywiązał się znakomicie.
Lot 93 (2006)
Spośród wszystkich działań terrorystów przeprowadzonych 11 września 2001 roku w Stanach Zjednoczonych, tym najbardziej “medialnym” są bezsprzecznie ataki na wieże World Trade Center. Ale tamtego dnia terroryści porwali przecież także 2 inne samoloty, z których jeden – tytułowy lot United Airlines numer 93 – rozbił się w Shanksville w stanie Pensylwania. Stało się tak tylko dzięki bohaterstwu części załogi i pasażerów tego samolotu, którzy postanowili odbić maszynę z rąk porywaczy. Dzięki temu aktowi odwagi 11 września 2001 roku lot UA93 nie dotarł do zaplanowanego przez terrorystów celu, którym był Pentagon. Dzięki poświęceniu tych ludzi zginęli tylko oni, a liczba ofiar w siedzibie Departamentu Obrony USA nie uległa istotnemu zwiększeniu. Paul Greengrass swoim filmem oddaje hołd tym ludziom, kręcąc przy tym przyzwoity thriller, którego finał – wbrew gatunkowym regułom – jest niestety wszystkim znany…
SPECJALNE WYRÓŻNIENIE
Fahrenheit 9/11 (2004)
Michael Moore zebrał się w sobie dużo szybciej i w swoim, prześmiewczym, ale i przenikliwym stylu postanowił zbadać wydarzenia i atmosferę wokół tragedii 11 września. W Fahrenheit 9/11 krytycznie przygląda się prezydenturze George’a W. Busha, a zwłaszcza działaniom wojennym Stanów Zjednoczonych w Iraku i powiązaniom pomiędzy rządem USA a organizacjami terrorystycznymi. Nawet jeżeli Michael Moore jest populistą, to jednak nie bez powodu dostał Złotą Palmę w 2004 roku i trudno uwierzyć, by posługiwał się wyłącznie manipulacją. Coś kryje się za tym wszystkim, co pokazał w Fahrenheicie i aż strach pomyśleć, że w tym względzie raczej nic na lepsze się nie zmieniło…