ALFABET MINDHUNTERA, czyli najciekawsze elementy serialu

H jak Holden Caulfield
Bohater kultowego w Stanach Zjednoczonych Buszującego w zbożu J.D. Salingera. Z upływem lat urósł do rangi ikony, jednej z najważniejszych postaci amerykańskiej XX-wiecznej literatury. Przede wszystkim jednak stał się symbolem i wzorem dla wszystkich młodych buntowników. Nie bez powodu agent Ford nosi właśnie jego imię. Buntuje się, z zaangażowaniem i skutecznie, przeciwko martwym procedurom, zastałemu protokołowi, zasadom i paragrafom, które przestały się sprawdzać i nie przynoszą pożądanych rezultatów. Jest profesjonalistą, jednak jest też bardzo młody – czasami naiwny, czasami straceńczo odważny, przepełniony entuzjazmem w sytuacjach, w których większe życiowe doświadczenie zrodziłoby gorycz i cynizm. Potrafi też wbić się w dumę, przepełniony poczuciem nieomylności i niezwyciężenia. Wydaje mu się, że może wszystko i da sobie radę, że jest w stanie odciąć swój umysł od zalewu koszmarów, z którymi się styka. Tak jak jego literacki imiennik, Holden w którymś momencie będzie musiał pogodzić się z tym, że pewnych granic przeskoczyć się nie da.
I jak inspiracja literacka
Serial jest oparty na książce Johna E. Douglasa i Marka Olshakera Mindhunter. Tłumacząc, czym w istocie się zajmuje, Douglas (którego matka była z domu Holmes, co uważał za ciekawy prognostyk) przywołuje przykłady literackie. Jego zdaniem pierwszym w historii profilerem był detektyw C. Auguste Dupin, występujący w opowiadaniu Edgara Allana Poego Zabójstwo przy Rue Morgue. Profilowanie jak technika pojawia się również w dwóch powieściach Wilkiego Collinsa – Kobieta w bieli (1859) i Kamień księżycowy (1868). Jak pisze Douglas, musiał jednak upłynąć ponad wiek od publikacji opowiadania Poego i pół wieku od pojawienia się pierwszych przygód Sherlocka Holmesa, by tworzenie profili psychologicznych przestało być wyłącznie literacką fikcją i znalazło swoje miejsce w rzeczywistości (patrz G jak Greenwich Village).
J jak Jerome Henry Brudos
Nazywany przez prasę “The Lust Killer” albo “The Shoe Fetish Slayer”. Skazany łącznie za cztery morderstwa, prawdopodobnie popełnił ich jednak więcej. Zmarł w 2006 roku na raka wątroby. Zdiagnozowany schizofrenik, cierpiący na gwałtowne migreny i zaniki pamięci, miał fetysz obuwia i damskiej bielizny od najwcześniejszych lat. Jako dziecko był stale bity i upokarzany przez matkę, zawiedzioną, że nie urodziła jej się dziewczynka. Po każdym popełnionym morderstwie miał zwyczaj robić zdjęcie, zakładać buty na wysokim obcasie i masturbować się. Patologiczny kłamca i manipulator, zmieniał zdanie co dziesięć minut, a w więzieniu miał dwie podstawowe rozrywki: pisanie ciągłych odwołań od wyroku oraz zamawianie katalogów damskich pantofli, które, jak twierdził, zastępowały mu pornografię.
K jak Kemper, Edmund Emil III
Ponad dwa metry wzrostu, potężna postura, konkretna masa i wybitna inteligencja. Dziesięć ofiar, w tym matka i dziadkowie. Brutalne, odstręczające zabójstwa, nekrofilia, być może nawet kanibalizm. Przerażający w swojej bezwzględności morderca i fascynujący przypadek dla rozmawiających z nim agentów, ponieważ Kemper jest również znakomitym… profilerem. Z chłodną dociekliwością naukowca analizuje własne zachowania i impulsy. Zbiera dane, porównuje, zestawia i wyciąga wnioski. To właśnie te wnioski doprowadziły go w końcu do przekonania, że nie powinien ubiegać się o przedterminowe zwolnienie, ponieważ będzie lepiej, jeżeli nigdy nie opuści więzienia. Nie z powodu wyrzutów sumienia, ale racjonalnych przesłanek podpowiadających, że z chwilą wyjścia na wolność zabije ponownie. Jako że pozwolił się złapać, bo zapragnął zakończyć coś, co przestało mu przynosić zadowolenie, nie widział sensu w powrocie do tego. Strata czasu dla samego Kempera i szkoda dla społeczeństwa, więc lepiej pozostać w więzieniu, gdzie żyje mu się przecież nieźle. Na swój sposób ten cały proces myślowy jest fascynujący. Tak też odebrał go John E. Douglas, który wspomina rozmowy z Kemperem jako błyskotliwe i niezwykle przenikliwe. Warto tu dodać, że Kemper bynajmniej nie zrezygnował ze swojej potrzeby kontroli i nadal lubi doświadczać poczucia władzy, na przykład zachowując się w sposób sugerujący, że w każdej chwili może stworzyć dla kogoś zagrożenie. Na własnej skórze doświadczył tego Robert Ressler, który samotnie rozmawiał z Kemperem i po zakończeniu wywiadu próbował wezwać strażnika, ten jednak się nie pojawiał. “Wyluzuj” – powiedział mu Kemper – “To pora zmiany warty”. Dodał, że byłoby zabawnie, gdyby strażnika przy wejściu powitała odrąbana głowa Resslera na stole. Twierdził później, że tylko sobie żartował, i być może nawet była to prawda (nie wykazywał żadnych oznak fizycznej agresji), jednak od tego zdarzenia wszystkie wywiady ze skazanymi agenci prowadzili wyłącznie w parach. Odpowiednik tej sytuacji widzimy w finale serialu. To również Kemper, zaskakująco, okazuje się osobą, która sprowadza Holdena na ziemię i pokazuje mu, że dał się na moment zaślepić pysze.
“Owszem, przyznaję, polubiłem Eda. Był sympatyczny, szczery, wrażliwy i miał poczucie humoru. Na ile było to możliwe w takich okolicznościach, przebywanie w jego towarzystwie sprawiało mi przyjemność” – napisał Douglas.
L jak lokalna policja
Motyw, który widujemy w filmach niesłychanie często – konflikt między siłami lokalnego porządku, patrzącymi spode łba i podejrzliwie, a agentami federalnymi. W rzeczywistości wygląda to inaczej. Oczywiście nikt nie mówi, że takie przypadki się nie zdarzają, zależy to też po części od osobowości samego nadzorującego śledztwo, ale nie jest to trend. Kiedy potrzeba pomocy, a już zwłaszcza kiedy toczy się gra z czasem, prywatne animozje schodzą na bok, bowiem małostkowość czy zazdrość może doprowadzić do tego, że pojawią się kolejne ofiary. Wbrew temu, co również często widujemy na filmach, lokalna policja i FBI raczej współpracują, niż wchodzą sobie w paradę – ich zakres działania różni się bowiem od siebie (chociaż w latach siedemdziesiątych nie dla wszystkich oddziałów policyjnych było to takie oczywiste). Jeżeli chodzi konkretnie o BAU, John E. Douglas wielokrotnie podkreślał, że to jednostka, która pełni funkcję doradczą.
“Członkowie jednostki Wsparcia Dochodzeń nie łapią przestępców. To zadanie lokalnych wydziałów policji, które – biorąc pod uwagę ogrom spoczywającej na nich odpowiedzialności – radzą sobie z tym zupełnie nieźle. Naszą rolą jest wsparcie policji w odpowiednim ukierunkowaniu śledztwa, a następnie zaproponowanie technik proaktywnych, czyli prowokacji pomagających w wywabieniu przestępcy z ukrycia. A kiedy policjanci już go schwytają – ponownie kładę nacisk na fakt, że to oni łapią przestępcę, a nie my – próbujemy opracować strategię, która ułatwi prokuratorowi zaprezentowanie na sali sądowej prawdziwej sylwetki oskarżonego” (John E. Douglas, Mark Olshaker, Mindhunter, Wydawnictwo Znak, Kraków 2017).
Chociaż podczas wypraw szkoleniowych Holden Ford i Bill Tench stykają się z podejrzliwością wobec technik, które proponują – to były początki i nieufność spotykała ich nie tylko na szczeblu lokalnym, ale i federalnym, od “swoich” – to jednak widzimy też zainteresowanie, pytania, otwartość i przede wszystkim policjantów, którzy otwarcie zwracają się o pomoc, przytłoczeni ciężarem trudnej sprawy.
M jak Monte Rissell
Pierwszy gwałt popełnił jako czternastolatek. Był seryjnym gwałcicielem, który w 1976 roku przeobraził się w seryjnego mordercę. Został skazany za zabicie pięciu kobiet, wszystkie zbrodnie popełnił przed ukończeniem dziewiętnastego roku życia.
Pojawienie się Rissella w serialu służy przede wszystkim zaprezentowaniu z bliska mechanizmu nazywanego “stresorem”, “stresogenem” lub “wyzwalaczem”, ponieważ w jego przypadku jest on szczególnie dobrze widoczny. Stresor to przełomowy punkt w życiu, traumatyczne doświadczenie, które prowadzi do tego, że przestępca zaczyna zabijać. Bywa jednak, że “stresor” i “wyzwalacz” nie są tożsame – np. stresorem może być długotrwałe molestowanie, a wyzwalaczem – śmierć bliskiej osoby.
Dziewczyna Rissella zerwała z nim za pośrednictwem listu, kiedy zaś pojechał do niej, by o tym porozmawiać, zastał ją w towarzystwie nowego partnera. Jak wielu seryjnych morderców, swój gniew ukierunkował na obiekt zastępczy, symbolizujący osobę, która go zostawiła. Kolejny gwałt okazał się już niewystarczający, ponadto kobieta, którą zaatakował, kierowana instynktem przetrwania, usiłowała udawać, że cały akt jej się podoba. Sądziła, że to ją uratuje, niestety tylko rozwścieczyło Rissella, utwierdzonego teraz w przekonaniu, że wszystkie kobiety to zdradzieckie dziwki. Tej nocy zabił po raz pierwszy, a z każdą kolejną ofiarą jego wściekłość i brutalność tylko narastała. Ostatnią z nich dźgnął nożem kilkadziesiąt razy, sam oceniał, że mogło to być nawet sto ciosów. Warto tu zaznaczyć, że Rissell charakteryzuje się wysoką inteligencją, był jednak przestępcą zdezorganizowanym, co ponownie dowodzi, że stopień zorganizowania i intelekt wcale w parze iść nie muszą (patrz O jak organizacja).
N jak nekrofilia

Seksualna parafilia charakteryzująca się pociągiem erotycznym do zwłok. Wedle badań przeprowadzonych pośród nekrofilów najczęstszym źródłem jest potrzeba posiadania całkowicie uległego, godzącego się na wszystko partnera, przejawiająca się u osób niemających kontroli nad własnym życiem i zdominowanych przez silne osobowości w otoczeniu. W przypadku seryjnych morderców akty nekrofilii często mają zademonstrować absolutną władzę nad ofiarą, jej ostateczne zdominowanie i upokorzenie. Henry Lee Lucas zapytany o to, czemu zabijał kobiety, a potem uprawiał z nimi seks, odpowiedział “Lubię ciszę i spokój”.
Drastycznym przykładem nekrofilii jest przypadek Eda Kempera, który zbezcześcił w ten sposób zwłoki większości ze swoich dziesięciu ofiar, w tym matki. W serialu nieprawdopodobna brutalność czynów Kempera jest skontrastowana z przyjaznym, niemal familiarnym tonem prowadzonych z nim wywiadów (patrz K jak Kemper, Edmund Emil III i E jak Ed).