search
REKLAMA
Zestawienie

Aktorzy, których OSZUKANO, by zagrali w filmie. Jak Hollywood wabi gwiazdy w pułapki

Jak obietnice i manipulacje wciągają gwiazdy w filmowe pułapki.

Krzysztof Żwirski

18 maja 2025

REKLAMA

Istnieje wiele sposobów na przekonanie aktorów do udziału w projekcie. Czasem są to kuszące wynagrodzenia, innym razem obietnica pracy z wybitnym reżyserem. Bywa jednak, że metody stosowane przez studia filmowe czy producentów ocierają się o nieuczciwość. Oto historia aktorów, których różnymi metodami zwabiono do projektów filmowych.

Linda Blair i „Egzorcysta II: Heretyk” (1977)

Dla Lindy Blair rola opętanej dwunastolatki w kultowym Egzorciście z 1973 roku była trampoliną do sławy. Film przyniósł jej nominację do Oscara oraz Złoty Glob. Cztery lata później, jako osiemnastolatka, zgodziła się powrócić do roli Regan MacNeil w sequelu.

„To był naprawdę dobry scenariusz na początku. Potem, gdy wszyscy już podpisali umowy, przepisali go pięć razy i skończyło się na czymś zupełnie innym” – wyjawiła aktorka w jednym z wywiadów. Blair była kontraktowo zobowiązana do udziału w kontynuacji, lecz wielokrotne zmiany w scenariuszu całkowicie wypaczyły pierwotną wizję, którą jej przedstawiono. Co więcej, odmówiła noszenia demonicznego makijażu – we wszystkich scenach retrospekcji opętanej Regan wykorzystano dublerkę.

Film okazał się artystyczną i komercyjną porażką, choć paradoksalnie przyniósł zyski finansowe. Krytycy zmiażdżyli produkcję, a sama Blair określiła to doświadczenie jako frustrujące. Ironią losu jest fakt, że mimo problemów z sequelem aktorka ceni sobie pracę z wybitnymi aktorami jak Richard Burton i Louise Fletcher.

REKLAMA

Bill Murray i „Ghostbusters II” (1989)

Pogromcy duchów z 1984 roku stali się kulturowym fenomenem i jedną z najlepszych komedii wszech czasów. Sukces pierwszej części był tak wielki, że studio Columbia Pictures intensywnie zabiegało o sequel. Problem polegał na tym, że Bill Murray, odtwórca roli Petera Venkmana, był najbardziej oporny przed powrotem do serii.

Wszystkich członków oryginalnej obsady zebrano w jednym pomieszczeniu, gdzie przedstawiono im świetny pomysł na kontynuację. Murray, zauroczony koncepcją, zgodził się na udział. Jednak gdy pojawił się na planie, odkrył, że scenariusz kompletnie odbiega od tego, co mu obiecano.

Mimo rozczarowania procesem Murray cenił sobie możliwość ponownej pracy z kolegami z obsady. Film odniósł sukces kasowy, choć artystycznie pozostawał w cieniu oryginału.

Sylvester Stallone i „Stój, bo mamuśka strzela” (1992)

W latach 80. i wczesnych 90. Arnold Schwarzenegger i Sylvester Stallone toczyli zaciekłą rywalizację o miano największej gwiazdy kina akcji. Ich konkurencja wykraczała daleko poza ekran, prowadząc czasem do zabawnych, a czasem nieco złośliwych sytuacji. Jedną z najbardziej pamiętnych była sprytna intryga Schwarzeneggera, która doprowadziła Stallone’a do udziału w filmie Stój, bo mamuśka strzela.

Historia zaczęła się, gdy Schwarzenegger otrzymał scenariusz tej komedii. Po lekturze uznał go za tak zły, że postanowił się nim „podzielić” z rywalem. Jak ujawnił sam Arnold: „Przeczytałem scenariusz i to był kawałek g… Bądźmy szczerzy. Mówię sobie, nie zrobię tego filmu”.

Następnie Schwarzenegger zaczął rozgłaszać w Hollywood plotki o swoim rzekomym zainteresowaniu tym projektem, wiedząc, że informacja dotrze do Stallone’a. Plan zadziałał perfekcyjnie. Słysząc, że Schwarzenegger jest zainteresowany rolą, Stallone natychmiast skontaktował się ze swoim agentem i zaczął zabiegać o angaż. Film okazał się kompletną klapą – zarówno artystyczną, jak i komercyjną – a dziś jest uważany za jeden z najgorszych w karierze Stallone’a. Sam aktor przyznał później, że padł ofiarą podstępu.

Bill Murray i nieporozumienie z „Garfieldem” (2004)

Historia Billa Murraya i jego udziału w filmie Garfield to anegdota z gatunku „zbyt absurdalna, by nie być prawdziwa”. Murray, znany ze starannego doboru ról w filmach takich uznanych twórców jak Wes Anderson czy Sofia Coppola, dał się nabrać… przez jedno nazwisko w scenariuszu.

Przeglądając skrypt Garfielda, Murray zauważył nazwisko „Joel Cohen” wśród scenarzystów. Błędnie założył, że chodzi o Joela Coena, połowę słynnego duetu braci Coenów, twórców kultowych filmów jak „argo czy Big Lebowski. Ta pomyłka wystarczyła, by aktor zgodził się użyczyć głosu leniwemu, cynicznemu kotu bez dogłębnego czytania całego scenariusza.

Dopiero podczas nagrywania dialogów Murray zorientował się, że popełnił fatalny błąd. Próbował ratować sytuację, improwizując i ulepszając dialogi, ale rezultat i tak pozostawił wiele do życzenia. Film został zmiażdżony przez krytyków, choć okazał się sukcesem finansowym. Murray z charakterystyczną dla siebie autoironią odniósł się do tej pomyłki w filmie Zombieland (2009), gdzie grając samego siebie, wymienił rolę w Garfieldzie jako jedno ze swoich życiowych rozczarowań.

Halle Berry i „X-Men: Ostatni bastion” (2006)

W 2006 roku Halle Berry miała już na koncie Oscara za rolę w filmie Monster’s Ball i była jedną z najbardziej rozpoznawalnych aktorek Hollywood. Jej powrót do roli Storm w trzeciej części serii X-Men nie był jednak oczywisty. Jak się później okazało, studio zastosowało nieczyste zagrywki, by zapewnić sobie jej udział.

Matthew Vaughn, który pierwotnie miał reżyserować ten film, ujawnił szokującą praktykę studia 20th Century Fox. Będąc w biurze jednego z producentów, zauważył grubszy scenariusz niż ten, który znał. Gdy zapytał o różnicę, usłyszał, że nie powinien się tym przejmować. Zaintrygowany, zajrzał do dokumentu i odkrył scenę otwierającą, w której Storm przybywa do Afryki, gdzie używa swoich mocy, by wywołać deszcz dla umierających z pragnienia dzieci.

„To całkiem fajny pomysł. Co to jest?” – zapytał Vaughn. „To scenariusz Halle Berry” – usłyszał w odpowiedzi. „Ona jeszcze nie podpisała umowy, ale to jest to, czego chce. Kiedy już podpisze, wyrzucimy to do kosza”.

Oburzony takim podejściem wobec nagrodzonej Oscarem aktorki, Vaughn zrezygnował z reżyserii filmu.

Berry ostatecznie wystąpiła w filmie, ale obiecana scena rzeczywiście nigdy nie trafiła do finalnej wersji. Dopiero w 2023 roku, gdy Vaughn publicznie opisał tę sytuację, aktorka odniosła się do sprawy, pisząc w mediach społecznościowych: „Dziękuję, Matthew Vaughn, za ujawnienie prawdy”.

Chris Rock i „Film o pszczołach” (2007)

Animowane produkcje często angażują znanych aktorów do podkładania głosów postaciom. Nie inaczej było w przypadku Filmu o pszczołach (Bee Movie) z 2007 roku, gdzie Chris Rock użyczył głosu komarowi o imieniu Mooseblood. Proces angażowania komika do projektu nie przebiegł jednak w typowy sposób.

Rock przyznał, że został zaangażowany do filmu przez jego główną gwiazdę i współtwórcę Jerry’ego Seinfelda, który zastosował dość nietypową metodę perswazji. Seinfeld po prostu zadzwonił do Rocka i poinformował go, że już zapisał jego nazwisko do obsady, nie pytając wcześniej o zgodę. Komik, zaskoczony takim podejściem, zgodził się na udział bardziej z szacunku dla Seinfelda niż z rzeczywistego zainteresowania projektem.

Rola Rocka okazała się znacznie mniejsza, niż mógł początkowo przypuszczać. Jego postać pojawia się tylko w kilku scenach filmu. Mimo to Rock później żartował, że „takiej ofercie nie można było odmówić”, nawiązując do autorytetu i pozycji Seinfelda w środowisku komediowym.

Ryan Reynolds i „X-Men Geneza: Wolverine” (2009)

Deadpool w komiksach Marvela jest znany z ciętego języka, łamania czwartej ściany i charakterystycznego czerwonego kostiumu. Fani postaci byli więc zaskoczeni, gdy w filmie X-Men Geneza: Wolverine z 2009 roku zobaczyli wersję Wade’a Wilsona, która miała… zaszyte usta.

Dla Ryana Reynoldsa, który wcielił się w tę postać, doświadczenie to było równie frustrujące, jak dla fanów. Aktor był już wtedy związany z planowanym filmem o Deadpoolu i bardzo zależało mu na wiernym odwzorowaniu postaci. Niestety, studio postawiło go pod ścianą.

Reynolds miał nadzieję, że jego udział pomoże w rozwoju postaci, jednak ostateczny efekt był daleki od wyobrażeń aktora. Wersja Deadpoola z Genezy Wolverine’a stała się pośmiewiskiem fanów – pozbawiona charakterystycznego humoru, w kostiumie nieprzypominającym oryginału i co najgorsze – bez możliwości mówienia.

Ironia losu sprawiła, że dopiero siedem lat później Reynolds doczekał się szansy na naprawę szkód, kiedy w 2016 roku wyprodukowano film Deadpool, który wiernie oddawał ducha komiksowej postaci. W sequelu – Deadpool 2 z 2018 roku twórcy nawet żartobliwie odnieśli się do nieudanej wersji postaci z Genezy, pokazując scenę, w której Deadpool cofa się w czasie, by zabić tę nieudaną interpretację.

Paula Abdul i „Brüno” (2009)

Sacha Baron Cohen słynie z kontrowersyjnych metod tworzenia swoich filmów, często wciągając nieświadome osoby w improwizowane sytuacje. W przypadku filmu Brüno z 2009 roku jedną z takich osób była Paula Abdul, popularna choreografka, piosenkarka i jurorka programu American Idol.

Abdul została zaproszona na wywiad z zagranicznym dziennikarzem modowym, nie wiedząc, że w rzeczywistości spotka się z fikcyjną postacią Brüna, graną przez Cohena. Podczas spotkania została poproszona o siedzenie na „żywych meblach” – ludziach ubranych jak krzesła, co było częścią surrealistycznego żartu.

Abdul przyznała, że czuła się oszukana i wykorzystana. Jej menedżer nie został poinformowany o prawdziwej naturze projektu, a sama piosenkarka twierdzi, że nie podpisała zgody na wykorzystanie swojego wizerunku w filmie. Mimo to jej krótki udział stał się jedną z bardziej zapamiętywanych scen produkcji.

Cała obsada „Movie 43” (2013)

Movie 43 przeszedł do historii kina jako jeden z najgorzej ocenianych filmów wszech czasów, pomimo świetnej obsady pełnej hollywoodzkich gwiazd. Kate Winslet, Hugh Jackman, Halle Berry, Richard Gere, Emma Stone, Uma Thurman – to tylko niektóre z nazwisk, które pojawiły się w tym nieudanym projekcie. Jak udało się zgromadzić tak imponującą plejadę gwiazd w filmie, który okazał się artystyczną katastrofą?

Peter Farrelly, reżyser i współproducent filmu, otwarcie przyznał, że zastosowano niekonwencjonalne metody, by zapewnić udział aktorów. „Wyraźnie chcieli się wycofać, ale nie pozwoliliśmy im na to” – przyznał Farrelly w jednym z wywiadów. „Czekaliśmy na nich. Kręciliśmy, kiedy chcieli kręcić”.

Produkcja filmu trwała ponad cztery lata, co pozwoliło twórcom dostosowywać grafik do możliwości poszczególnych aktorów. Część gwiazd podpisała kontrakty, nie będąc w pełni świadomymi, w jakim projekcie biorą udział. Inni dołączyli, widząc, że ich koledzy i koleżanki z branży już są zaangażowani, a nie chcieli czuć się pominięci.

Pierwsza scena filmu z udziałem Kate Winslet i Hugh Jackmana została nakręcona jako swego rodzaju „przynęta” – gdy inne gwiazdy dowiedziały się, że ta dwójka już się zaangażowała, łatwiej było przekonać kolejne osoby. W niektórych przypadkach aktorzy byli informowani, że ich udział zajmie tylko jeden dzień zdjęciowy, co również ułatwiało decyzję o przyłączeniu się do projektu.

movie 43

Tyler Perry i „Zaginiona dziewczyna” (2014)

Tyler Perry znany jest przede wszystkim jako twórca własnych filmów komediowych, w których często wciela się w postać ekscentrycznej Madei. Mało kto spodziewałby się zobaczyć go w thrillerze psychologicznym Davida Finchera Zaginiona dziewczyna. Sam Perry przyznaje, że do roli trafił… przez niewiedzę.

„Jeśli wiedziałbym, kim jest David Fincher i jaki ma dorobek… Jeśli wiedziałbym, że książka jest tak popularna i tak wielu ludzi ją kocha… Gdybym znał wszystkie te rzeczy, powiedziałbym nie” – wyznał w jednym z wywiadów. Jego agent doskonale zdawał sobie z tego sprawę i celowo nie poinformował Perry’ego o tych szczegółach, dopóki ten nie podpisał kontraktu.

Perry zagrał w filmie rolę Tannera Bolta, prawnika wynajętego przez bohatera granego przez Bena Afflecka. Dopiero na planie odkrył, z jak prestiżowym projektem ma do czynienia. Paradoksalnie, niewiedza okazała się błogosławieństwem – występ w filmie Finchera znacząco zmienił postrzeganie Perry’ego w Hollywood i otworzył mu drzwi do bardziej złożonych ról. Sam aktor przyznał, że praca z Fincherem była jak „uczęszczanie do najlepszej szkoły filmowej na świecie” i zainspirowała go do tworzenia własnych, lepszych filmów. Chociaż pierwotnie czuł się zmanipulowany przez swojego agenta, ostatecznie mógł uznać, że ta „pułapka” obróciła się na jego korzyść.

Gorzki smak Hollywood

Przytoczone historie odsłaniają kulisy branży filmowej, gdzie gwiazdy – niezależnie od statusu czy doświadczenia – padają ofiarami manipulacji. Litery drobnym drukiem w kontraktach, świadomie wprowadzające w błąd scenariusze czy koleżeńskie podstępy tworzą obraz przemysłu, w którym czasem najlepszą bronią aktora jest… sceptycyzm.

Ciekawe jednak, jak z czasem ofiary tych sytuacji przekuwają negatywne doświadczenia w coś wartościowego. Reynolds wykorzystał frustrację związaną z wypaczeniem postaci Deadpoola do stworzenia jej wiernej, autorskiej wersji. Perry, nieświadomie wrzucony w świat kina artystycznego, odkrył nowe wymiary swojego aktorstwa. Murray traktuje Garfielda jako komiczny przypis swojej kariery, a rywalizacja Stallone’a i Schwarzeneggera przerodziła się w przyjaźń owocującą wspólnymi filmami.

Krzysztof Żwirski

Krzysztof Żwirski

Teolog z dyplomem, inżynier z profesji. Nocami zanurza się w świat kinematografii, pochłaniając kolejne produkcje z nieustającym głodem odkrywcy. Jego myśli krążą między filozoficznymi rozważaniami a popkulturowymi refleksjami, znajdując ujście w tekstach na różnorodne tematy. Szczególne miejsce w jego sercu zajmują amerykańscy myśliciele i poeci, których słowa rezonują z jego własnym postrzeganiem świata. Zawsze gotów do głębokiej dyskusji, czy to o ostatnim serialowym odkryciu, czy o meandrach współczesnej filozofii. Z zamiłowaniem podejmuje się analizy trudnych tematów, szukając w nich nieoczywistych połączeń i znaczeń.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA