W gwiazdorsko obsadzonym filmie Tony’ego Scotta nie brakuje pamiętnych kreacji, jednak jedną z tych, które zapadają w pamięci najbardziej, jest postać charyzmatycznego, nieco gburowatego Clifforda, ojca Clarence’a Worleya. Szorstki były glina – obecnie pracownik firmy ochroniarskiej – wydaje się ucieleśnieniem archetypu twardego i zamkniętego w sobie ojca, co w wykonaniu Hoppera owocuje mieszanką zimnego spokoju i siły. W pamiętnej scenie Clifford Worley, stając naprzeciw gangstera granego przez Christophera Walkena, daje pokaz brawurowej prowokacji i lojalności wobec syna, z którym łączyły go trudne relacje, a Hopper – mistrzowski popis minimalistycznego, ale niezwykle precyzyjnego i pełnego skrywanej agresji aktorstwa. Dzięki może niewielkiej, ale niezwykle wyrazistej roli Clifforda Prawdziwy romans to jedna z najlepszych wizytówek aktorstwa Hoppera, w której w pełni wybrzmiewa jego potencjał do ucieleśniania budzących respekt postaci, bez względu na ich charakter.
Być może jedna z najwybitniejszych ról epizodycznych w historii – Hopper pojawia się w arcydziele Coppoli dopiero w samej końcówce, gdy Willard dociera już do jądra ciemności i pułkownika Kurtza. Reporter, wprowadzający głównego bohatera do obozu odgrywa rolę ostatniego herolda, zwiastującego w filmie wkroczenie na scenę pozostającego dotąd jedynie widmową legendą antagonisty. I tak jak Kurtz Marlona Brando to jeden z najbardziej pamiętnych filmowych złoczyńców, tak bijący mu pokłony reporter Hoppera jest postacią niezwykle fascynującą – mieszającą fascynację, strach, idealizm i nihilizm, by stworzyć frapującą osobowość pochłoniętego przez wietnamskie piekło dziennikarza, który wymyka się jednoznacznemu ujęciu jako fanatyk, cyniczna „hiena” czy omamiony charyzmą Kurtza głupiec. W podróży, jaką jest Czas apokalipsy, pojawienie się Hoppera jest jednym z najbardziej niezwykłych momentów, odsłaniającym kolejne, nieco niespodziewane oblicze dżungli i stanowiącym godne kalibru filmu podprowadzenie pod jego ostatni akt.
Popularny Speed nie jest być może najwybitniejszym filmem akcji lat 90., jednak to solidne sensacyjne kino, które ogląda się po prostu dobrze. A dodatkowo ma coś, co czyni każdy film w tym gatunku jeszcze bardziej interesującym – charyzmatyczny czarny charakter. Sprawca całego zamieszania z pędzącym autobusem, Howard Payne, to jeden z najlepszych antagonistów w dorobku Hoppera, zdecydowanie wybijający się poza generyczny charakter byłego gliniarza-terrorysty. Aktor tworzy postać zniuansowaną, wiarygodną w swoich psychologicznych zmaganiach, zdolną poruszyć nas swoją desperacją i tragedią, której czynione zło jest pokłosiem. Ostatecznie to właśnie Payne’a najbardziej pamięta się z pierwszego Speed i jednym z powodów zdecydowanie słabszego odbioru drugiej części jest jego brak, a przynajmniej brak dorównującego mu rywala głównych bohaterów.