50 prawd objawionych przez EUROPA REPORT
26. Misja ma na celu odkrycie nowej formy życia. Oczywiście z góry warto założyć, że (ewentualnie) odkryta nowa forma życia będzie przyjazna nam, ludziom. Dlatego w żadnym wypadku nie należy się zbroić i w oczekiwaniu na najlepsze, być przygotowanym na najgorsze.
27. Oczywiście nowoodkryta forma życia w założeniu będzie dla nas, ludzi, przyjazna pod każdym względem i do tego stopnia, że nie warto nawet zawracać sobie głowy czymś takim jak np. możliwością odkażania skafandrów na wypadek kontaktu z obcym środowiskiem czy obcymi organizmami, nie wspominając już o swojskiej hydrazynie. Po co się głowić nad skutecznym rozwiązaniem – lepiej poświęcić życie człowieka tylko dlatego, że nie przewidziano ewentualności zabrudzenia się jego skafandra odrobiną w/w paliwa.
28. Słońce dociera wszędzie, nawet pod powierzchnię blisko trzykilometrowego (lub ponad dwukilometrowego) lodu, skuwającego jowiszową Europę.
29. Burze słoneczne już teraz są możliwe do prognozowania, w dodatku z dużą dozą prawdopodobieństwa. W (filmowej) przyszłości, zapewne na wskutek postępującego regresu technologicznego, burza słoneczna stanowi nieznany czynnik, nieprzewidywalny i pojawiający się znikąd, po to, by złośliwie uszkodzić systemy pojazdu, w tym komunikacyjny.
30. Hełmy kosmonautów podświetlone są od środka, zapewne po to, by oślepiały na tyle, żeby rzeczeni kosmonauci nic nie widzieli, co jest nawet dobrym pomysłem, jeśli weźmiemy po uwagę fakt, że kosmos jest przecież na tyle przerażającym i bezkresnym miejscem, że najlepiej jest go po prostu nie oglądać. Jest też inne uzasadnienie dla lampek w hełmie: dzięki nim możemy dokładnie zobaczyć przerażone oblicza kosmonautów. Tak, kosmos to jednak niegościnne i straszne miejsce.
31. Jeśli już musisz na początek kogoś uśmiercić, uśmierć postać jak najbardziej oczywistą, czyli takiego czy innego Jamesa, co zasygnalizuj wcześniej całą gamą ogranych scenariuszowych chwytów, mających na celu maksymalne uczłowieczenie tej akurat a nie innej postaci, np. poprzez silne wyeksponowanie – tylko w jej przypadku – kontekstu rodzinnego, wzbudzającego zazwyczaj więcej emocji od serwowanego nam na ekranie (często bez krzty polotu) bezdusznego bełkotu technicznego i pseudonaukowego. Widz przecież prędzej zapłacze nad ojcem swojego syna, niż nad starym kosmicznym (bezdzietnym) wyjadaczem. To jest oczywiste, szkoda tylko, że to już było, było, było…
32. Andrei to szalony sukinsyn, dlatego wpada na szalony pomysł, by swojego mniej szalonego kolegę wyciągnąć w próżni ze skafandra, w dodatku bezczelnie sugerując mu, że przeżyje w tym środowisku być może nawet dwie minuty – co już nawet nie jest szalone, tylko śmieszne (jeśli nie przerażające). A na padającą w tej sytuacji kwestię „Is that even possible?” wypada odpowiedzieć: tak samo możliwe jak to, że misja złożona z tak niekompetentnej załogi mogłaby w rzeczywistości dokądkolwiek polecieć, dokądkolwiek, bo już na pewno nie w kosmos.
33. Każdy odpływający w kosmos bohater powinien uświetnić ten moment ckliwą gadką, chociażby najbardziej lakoniczną, dzięki czemu udramatyczni mało przecież samo w sobie dramatyczne odpłynięcie w czerń kosmosu.
34. Andrei jak każdy szanujący się szalony sukinsyn drze się wniebogłosy zaraz po odzyskaniu przytomności, zapewne oznajmiając wszem i wobec, że oto radość misji została definitywnie zmącona.
35. O ile w kosmos trzeba wysłać koniecznie mężczyzn i kobiety, o tyle na ważny kosmiczny zwiad (koniecznie) trzeba wysłać samą kobietę. Dzięki temu można łatwo udowodnić znaną prawdę, że jeśli kobieta mówi nie, w rzeczywistości znaczy to tak. Jeśli kobieta mówi więc, że lód jest stabilny, możemy być na 100% pewni, że jest niestabilny.
36. Ważne jest też, żeby na kosmiczny rekonesans wysłać kobietę bez żadnej fizycznej asekuracji. Że co, że to niby jest skrajnie nierozsądne i nieodpowiedzialne? Bzdura! Najważniejsze, że nasza bohaterka ma silne psychiczne wsparcie elity z „Europy 1”, z niepokojem obserwującej jej poczynania z wnętrza statku. Zaraz, zaraz, czy ja aby na pewno wspomniałem coś o silnym psychicznym wsparciu, nie za bardzo korespondującym z niepewnymi licami najlepszych z najlepszych? Jeśli tak – forget about it!
37. Abstrahując od płci, po próbki wyślij człowieka, nie kosmicznego robota, robocika chociaż. Zawsze lepiej stracić człowieka, niż kosztowną maszynę. No, ale czy czyjeś życie jest ważne w obliczu wiedzy, jaka czeka na poznanie? Zwłaszcza, gdy nie jest to nasze życie?
38. Oczywiście decyzji o wyjściu kogokolwiek na kosmiczny spacer tradycyjnie już w misji „Europa 1” nie podejmie kapitan, tylko kolektyw, w dodatku w atmosferze iście karczemnej awantury.
39. W kosmosie nie jest łatwo. Nie jest. Co wie każdy człowiek, ale nie każdy przygotowany na każdą ewentualność astronauta, często nie zdający sobie sprawy z tego, że w kosmosie może być po prostu ciężko.
40. Każdy plan ma to do siebie, że może nie wypalić. Dlatego oprócz Planu A warto też mieć w zanadrzu Plan B. Wie to każdy, z wyjątkiem ekspertów planujących misję Europa 1, którzy przewidzieli jedyną słuszną opcję dla wszelkich badań powierzchniowych, czyli wykonanie ich bezpośrednio z lądownika, co oznacza, że pobranie próbek miało się odbyć z pokładu pojazdu. Ponieważ jednak Palec Boży wskazał inne miejsce do lądowania, odległe o 100 metrów od tego misternie zaplanowanego i bardziej odpowiedniego do badań – pozostała już tylko modlitwa i improwizacja, albo sama improwizacja. Planu awaryjnego (np. wykonanie badań powierzchniowych przez dedykowanego do takich zadań robota) nie przewidziano.
41. Bardzo ważne: jeśli już musisz szybko pobrać próbki, nie spiesz się z tym, pozwalaj sobie na chwile refleksji i kontemplacji, nawet mając świadomość tego, że tlenu masz akurat tyle, ile potrzeba na szybki rekonesans. Dzielnie wytrzymuj w tym stanie beztroski aż do momentu, gdy zawiśnie nad tobą groźba braku czasu na powrót do lądownika.
42. Jeśli pobierasz próbkę z miejsca rzekomo nieskażonego promieniowaniem Jowisza, możliwie długo trzymaj ją w ręku w otwartym pojemniku, wystawiając ją tym samym na silne promieniowanie Jowisza. Im dłużej to trwa, tym lepiej, bo jak już coś spieprzyć, to spieprzyć to porządnie, o czym wie każdy ekspert z misji Europa 1.
43. Nigdy nie wyciągaj wniosków ze złych doświadczeń (śmierć Jamesa). Lekkomyślnie podążaj w stronę światła, czyli w kierunku przeciwnym do właściwego, mając gdzieś potencjalne niebezpieczeństwo i fakt, że tlenu jest coraz mniej. Bo w końcu jesteś jak Andrei, który również widział światło w kosmosie: slippery Cossack slut oraz crazy son of a bitch w jednym.
44. Do kosmicznych spraw najłatwiej jest przyłożyć ziemską miarę, zapominając przy tym, że ziemia również jest częścią kosmosu, rządzącego się swoimi prawami i swoją logiką. Z jednego i drugiego wynika, że siła ciążenia na jowiszowej Europie jest inna niż na ziemskiej Europie, czego w filmie jakoś nie widać. Forget about it!
45. Kiedy Katya idzie na dno, po załamaniu się lodu pod jej stopami, pozostali członkowie załogi widzą to na ekranie lokalizatora, dającego podgląd topografii terenu podczas kosmicznego spaceru astronautki. W podglądzie graficznym z boku widzimy, że lód zwęża się stopniowo (na krótkim odcinku), aż do swojego całkowitego zaniknięcia, co jest tak absurdalne (brak pokrywy lodowej w okolicy Odmętu Conamara czy w ogóle w jakimkolwiek innym obszarze Europy), że należy przypisać powyższe tylko i wyłącznie niedoskonałej graficznej wizualizacji, bez doszukiwania się w niej żadnych głębszych podtekstów, stawiających pod znakiem zapytania zdrowie psychiczne nie tyle ekspertów do spraw planowania misji Europa 1, ile de facto samych twórców filmu.
46. Co za ironia: ewakuujący się z Europy lądownik spadł tuż po starcie w miejsce pierwotnie wyznaczonej strefy lądowania i (co najważniejsze) nie poszedł od razu na dno, pomimo tego, że lód w tej okolicy był rzekomo cienki i niestabilny, przez co wcześniej załamał się pod stopami spacerującej w pobliżu astronautki. Ponownie Palec Boży?
47. W sytuacjach krytycznych wszelkie działanie jest bezcelowe, co jest prawdą niemal tak smutną, jak ostatnia dekompresja, mająca w sobie wydźwięk ostatniego namaszczenia.
48. Jeszcze tylko PSTRYK i ostatni rzut oka na podświetlone w hełmach twarze astronautów, zastygłe w grymasie przerażenia. Nie ma nadziei, ale na szczęście zostanie po wszystkim nagranie Rosy, rejestrującej wszystko od początku do końca i zawsze i wszędzie, jak na prawdziwą archiwistkę przystało. Co jest ważne, bo żeby misja wróciła, nie muszą wrócić ludzie. Compared to the breadth of knowledge yet to be known, what does your life actually matter?
49. Chociaż lód utrzymuje ciężar statku (abstrahując od tego, że w tym konkretnym przypadku nie powinien go utrzymywać) i tak należy go zbadać bezdotykowo, czyli wzrokiem, żeby stwierdzić, że wygląda na wytrzymały. I dopiero wtedy przemieścić ciężar swojego ciała z wnętrza statku bezpośrednio na lód. Niestety w świecie „Europa Report” nawet zbyteczne środki ostrożności nie przynoszą żadnego rezultatu, nie dziwi więc, że Daniel po wyjściu ze statku po prostu zniknął bez śladu. Oczywiście załamał się pod nim lód – ten sam, który w tym samym miejscu cały czas utrzymywał ciężar lądownika.
50. No i wreszcie ostatni obraz: wstrząsający i przerażający! W końcu naszym oczom ukazuje się nowoodkryta forma życia, niezwykłe stworzenie, które jednak wygląda podejrzanie znajomo. Zaraz, zaraz… No tak, przecież to, co widzimy, to stara poczciwa Mątwa, jakby żywcem wyjęta z kultowego „Matrix”. Świadome nawiązanie czy po prostu brak inwencji twórców „Europa Report”? Nie ważne, forget about it!
*
Kosmos jest pełen cudów i dziwów, dlatego łatwo ulec złudzeniu, że w kosmosie wszystko jest możliwe. Takiemu złudzeniu na pewno ulegli twórcy filmu, w cenie biletu wciskając nam kosmiczną bujdę, ubraną w formę zwiększającego pozory realizmu paradokumentu.
Żeby nie przedłużać, nie będę już więcej znęcał się nad filmem; co miałem napisać, to napisałem, a do czego się miałem przyczepić – to się przyczepiłem. A tym, którzy z takiego czy innego powodu nie mieli jeszcze nieprzyjemności oglądania „Europa Report”, mam do powiedzenia tylko jedno: Forget about it! Bo nie trzeba oglądać filmu, żeby poznać wypływającą z niego i przytoczoną we wstępie oczywistą oczywistość, stanowiącą prawdę dla jednych najprawdziwszą, a dla innych nie: We now know that our universe is far stranger, far more alive than we had ever imagined.