search
REKLAMA
Kino TV

5 filmów o EGZORCYZMACH, które MUSISZ obejrzeć, jeśli nie chcesz zostać opętanym przez demona

Jakub Piwoński

7 listopada 2019

REKLAMA

Ostatni egzorcyzm

Twórcy przez lata głowili się nad tym, w jaki sposób zademonstrować satanistyczną grozę, tak by nie wiała z daleka wtórnością. Udało się to Danielowi Stammowi, który w Ostatnim egzorcyzmie pokazał, iż da się z dobrze znanego schematu fabularnego wycisnąć jeszcze jakieś soki. Kluczowa w tym wypadku okazała się stylistyka – Stamm, idąc śladem twórców [Rec] oraz Paranormal Activity, rzucił w kąt podpierający kamerę statyw na rzecz realizacji zdjęć „z ręki”. Choć horrorowe found footage czasy świetności ma już za sobą, stanowiąc dziś bardziej wyróżnik przebrzmiałości niżeli oryginalności, to jednak w Ostatnim egzorcyzmie mamy do czynienia z jednym z ostatnich przypadków umiejętnego wykorzystania paradokumentalnej formuły na rzecz szerzenia grozy. Grozy, która staje się tu niejako prawdziwsza. Tym razem czujemy, jakbyśmy byli bliżej tych wydarzeń. Dylematy bohatera sceptycznie nastawionego tak do zła o twarzy diabła, jak i do samych egzorcyzmów, stają się naszymi dylematami. Zło jednak szybko weryfikuje nasze wątpliwości. Oczywistym jest, że Ostatniemu egzorcyzmowi daleko do wielu horrorowych ideałów – fabuła na przykład jest wszak prosta jak budowa cepa. Ale nietypowość filmu oraz dobre tempo akcji pozwalają przymknąć na oko na te kilka niedogodności.

Lament

Jeśli jesteście zmęczeni hollywoodzkimi schematami, jeśli szukacie świeżości, innego spojrzenia na tematykę satanistyczną i nie tylko, gorąco zapraszam do zapoznania się z tym koreańskim filmem. To tylko z pozoru prosta historia o tchórzliwym policjancie, ojcu rodziny, który nie bardzo wie, jak zająć się sprawą tajemniczej zarazy. Dzieje się tu jednak znacznie, znacznie więcej. Motywy opętania i egzorcyzmów przeplatają się z wątkiem zombie. Groza nie raz ustępuje miejsca czarnej komedii, a kryminalna struktura narracji niejednokrotnie uznaje wyższość wątku obyczajowego. Lament to horror bardzo nietypowy, wymykający się jednoznacznej klasyfikacji oraz prostym interpretacjom. Finał tej historii pozostawia widza z uczuciem niedopowiedzenia, przez co nadarza się okazja do snucia określonych teorii. Jedno w tym filmie jest jednak pewne jak wschód i zachód słońca – jego wymowa przeraża i trafia w serce. Warto ten koreański obraz obejrzeć także w ramach ciekawostki – za sprawą jednej, niezwykle intensywnej sceny mamy okazję zobaczyć, jak wyglądają egzorcyzmy w kulturze innej niż judeochrześcijańska.

Egzorcyzmy Emily Rose

Horror może być horrorem. Duchy mogą wyskakiwać z szafy, a krew może tryskać po ścianach. Ale to, co nas najbardziej przeraża, to świadomość, że obrazki, którymi się brudzimy, mogłyby zaistnieć w naszej rzeczywistości. W tym wypadku klauzula „historia oparta na faktach” działa jak płachta na byka, wzmagająca uczucie żywego poruszenia. Wobec dramatyzmu przedstawionej sytuacji trudno przejść obojętnie. Dziewczyna, która była opętana przez demona, zmarła podczas odprawiania egzorcyzmów. Odpowiedzialnemu za to księdzu postawione zostają zarzuty za nieumyślne spowodowanie śmierci. Czy słusznie? Egzorcyzmy Emily Rose biorą na wokandę zjawisko opętania, próbując poważnie odpowiedzieć na pytanie, czy jest uzasadnione patrzeć na nie w kategoriach chorobowych, czy też rację mają ci, którzy szukają w takich przypadkach ratunku nie w lekach, a w metodach alternatywnych, związanych z konkretnym obrzędem liturgicznym. Przypadek, który przytoczył w swoim filmie Scott Derrickson, jest wybitnie kontrowersyjny. Zakończył się źle, ale należy pamiętać, że egzorcysta wszedł na plan dopiero wówczas, gdy leki psychotropowe nie przyniosły żadnych rezultatów. Nigdy wcześniej i nigdy później żaden film o egzorcyzmach tak mnie nie poruszył, nie zachęcił do analizy całej teologii tego zagadnienia.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA