19 najważniejszych polskich filmów lat 90.
5. NIC ŚMIESZNEGO, czyli obolały palec
Reżyseria: Marek Koterski
Tfu. Nie spotkało mnie w życiu nic śmiesznego – na te słowa Adasia Miauczyńskiego publiczność reagowała na dwa sposoby: albo łapiąc się za skroń z powodu egzystencjalnego bólu, albo masując szczękę również obolałą, tyle że od śmiechu. Obie te reakcje są tak samo właściwe, bo Koterskiemu udało się zrobić niebanalny film o malkontenctwie, przywarach, kompleksach, depresjach i marzeniach przeciętnego polskiego inteligenta z dużego miasta bez popadania w ton nazbyt poważny. “Nic śmiesznego” wywoływało niespodziewanie duże salwy śmiechu na sali kinowej, przed telewizorami, na imprezach towarzyskich i rodzinnych obiadkach. Błyskotliwy scenariusz (niektórzy widzieli w Miauczyńskim nowe wcielenie obywatela Piszczyka), świetne dialogi, genialny Pazura. Nie znać nie wypada, a błyskotliwym cytatem rozbawimy największych ponuraków.
Główne nagrody: raczej brak, choć niewątpliwa kultowość może być uznana za najlepszą nagrodę
Ilość widzów: 103 tysiące
Najlepsza scena: Dialog Adasia Miauczyńskiego i reżysera jednego z filmów:
– Jak to “to, ten”?! Chcesz powiedzieć, że ten obiekt znajduje się w zasięgu mojego wzroku? Pokaż no to palcem, bo chciałbym uwierzyć, że śnię.
– No to.
– To?! Co to jest?!
– Jak to co? Las.
– Możesz mi powiedzieć, po chuj mi las?
– Jak to po chuj? W scenopisie pisze, że las jest, napisane…
– W scenopisie? Znajdź mi to w scenopisie.
– Proszę: “Kiedy wjechali na wyniosłość drogi, oczom ich ukazał się las”.
– Przewróć stronę.
– O, kurwa…
– Czytaj!
– “… oczom ich ukazał się las… krzyży”.
Ciekawostka lingwistyczna: Specyficzny jest język Miauczyńskiego, charakteryzujący się powtórzeniami, neologizmami, synonimami, rozbitym szykiem, licznymi wulgaryzmami oraz poprawianiem samego siebie. Część cytatów wypowiadanych przez Adasia przeszła już do języka codziennego (np. “Ja pierdolę, kurwa mać!” czy “Dżizas kurwa ja pierdolę”. A ponadto: “Stop kamera! Co jest, kurwa, z tym chujem kutasem się dzieje, przecież on się zachowuje jak dziurawa dętka!?!”, “Boję się szczytowania, z powodu prykania. I tak oto prykanie trąca mi samotność.”, “- Za dużo nóg masz, kurwa, cztery nogi?- Jakie cztery? Dwie mam.- Chyba, kurwa, jednak, kurwa, cztery skoro dwóch ci nie szkoda.)
4. KILER, czyli mój ty seryjny morderco na zlecenie jedyny
Reżyseria: Juliusz Machulski
Udana komedia, jakich niewiele, a wówczas – prawie wcale. I w tym nieurodzaju doskonale odnalazł się najlepszy polski reżyser kina rozrywkowego. “Kiler” jest bezpretensjonalny, pozytywny, wzbudzający salwy śmiechu i w kinie, i – obecnie – przed telewizorami. Innymi słowy – filmowa uciecha w formie doskonałej. Juliusz Machulski jest mistrzem zjednywania sobie widowni bez względu na wiek, płeć, wykształcenie i przynależność do układu. Każdy w “Kilerze” znajdzie miejsce dla siebie – tanie (i skuteczne!) chwyty dramaturgiczne sąsiadują z błyskotliwymi uwagami natury obyczajowej, po czym całość nie unika chwil absurdu, by po chwili zamienić się w inteligentny dowcip mający uzasadnione pretensje do bycia kultowym. Cytować nie ma sensu, bo zajęłoby to zbyt dużo miejsca. O doskonałych rolach Pazury, Stuhra, Rewińskiego, Figury, Englerta, Kondrata i Kożuchowskiej powiedziano już wszystko i zawsze ich kreacje w “Kilerze” będzie się wymieniało pośród ich najlepszych ról. O rekordach kasowo-frekwencyjych również prawie każdy pamięta. Niektórzy być może przypominają sobie podniecenie wynikłe ze sprzedaży praw do scenariusza Amerykanom – miał być Jim Carrey w roli głównej, sam Machulski jako executive… Cała sprawa na szczęście się rozmyła i nie powstał kolejny jankeski gniot rimejkowy. Dwa lata później powstała za to kontynuacja o wdzięcznym tytule “Kiler-ów 2-óch”, tak samo dobra, jak jedynka, a w pewnych elementach – jeszcze lepsza.
Główne nagrody: Złota Kaczka od miesięcznika “Film” dla najlepszego filmu 1998 roku.
Ilość widzów: 2,2 miliona
Najlepsza scena: Siara z Kilerem w jacuzzi. Przychodzi Rysia.
Rysia: Nie przedstawisz mnie swojemu gościowi?
Siara: Z przyjemnością, to jest moja żona lafirynda, a to mój przyjaciel, ale nie przejmuj się ona już se idzie.
Rysia: Może panu zrobić kanapki, albo usmażyć jajka?
Siara: Cycki se usmaż, ty wiesz kto to jest? Ty wiesz kto to jest, to jest Kiler…
Ciekawostka skryptowa: Jest to pierwszy film, przy którym po raz pierwszy w swojej karierze (nie licząc ekranizacji) Juliusz Machulski zdecydował się na nakręcenie filmu wg cudzego scenariusza (Piotra Wereśniaka).
3. OGNIEM I MIECZEM, czyli każdy chce mieć wąsy i szablę
Reżyseria: Jerzy Hoffman
Jego jakość nie idzie w parze z zobowiązującą pozycją w rankingu, lecz powód obecności filmu Hoffmana jest bardzo prosty: to film-zjawisko i jedna z najbardziej oczekiwanych przez polski naród premier. Hoffman dopełnił swego dzieła i po wielu latach (i setkach emisji telewizyjnych “Potopu” i “Pana Wołodyjowskiego”) powrócił do “swojego” Sienkiewicza, stwarzając tym samym wyjątkową, jak na polską skalę, trylogię filmową. Wielkie wydarzenie medialne, niesamowity sukces marketingowy, który został przekuty na rekordy kasowe idące wespół z niezwykłą kinową frekwencją. Co z tego, że montaż to teledyskowa sieczka nie mająca nic wspólnego ze zdrową dynamicznością; co z tego, że rozmach scen bitewnych przypomina podwórkową inscenizację bitwy pod Grunwaldem; co z tego, że słynne efekty specjalne cieszą się niesławą (pamiętne dymy nad zamkiem). To się świetnie w kinie oglądało: taki powiew mimo wszystko spektakularnej świeżości przeganiający rodzimy smrodek kina od zawsze zaściankowego. Michał Żebrowski, jeszcze wtedy nieopierzony aktor niedługo po szkole aktorskiej, stał się z dnia na dzień gwiazdą pierwszej wielkości. Ale to jednak do Domagarowa częściej wzdychała płeć piękna. Takie sytuacje – takie filmy! – nie zdarzają się nad Wisłą często.
Główne nagrody: Złota Kaczka od “Filmu” za najlepszy film polski 1999r. 10 nominacji do Orła, Polskiej Nagrody Filmowej (i w sumie tylko 2 nagrody, dla producentów i dla Ewy Wiśniewskiej z drugiego planu)
Ilość widzów: 7,2 miliona
Najlepsza scena: oblężenie Zbaraża i Podbipięta ścinający 3 tatarskie głowy
Ciekawostka sponsoringowa: to pierwszy polski film, który w głównej mierze powstał dzięki zaciągniętemu kredytowi w banku, a także olbrzymiej liczbie mniejszych i większych sponsorów m.in. browar Okocim, LOT, Ford, Oriflame, Agencja Własności Rolnej itd
2. DŁUG, czyli rzeczywistość potrafi być straszna
Reżyseria: Krzysztof Krauze
Połączenie medialnej sensacji z przejmującym, bo autentycznym, dramatem. Do bólu realistyczna historia spotkania zwykłych i dość naiwnych obywateli z bezlitosnym gangsterem. Krzysztof Krauze dokonał realizacyjnego cudu – bardzo wyraźnie odszedł od typowo polskiej teatralności emocji, uczuć i sytuacji i w psychologicznie wiarygodny sposób zaproponował naturalistyczny obraz strachu przed nieobliczalnością drugiego człowieka. Tylko tyle i aż tyle! Surowe kadry, realizacja niemalże dokumentalna i Andrzej Chyra, najlepszy badguy w historii polskiego kina – to wszystko powoduje nie tyle zachwyt, co przerażenie sugestywnością obrazu. Takie uczucie to rzecz święta, bo z rzadka spotykana. Chyba najbardziej doceniony zarówno przez publiczność, jak i krytykę, film polski lat 90.
Główne nagrody: Złote Lwy w Gdańsku w 1999 roku dla najlepszego filmu i dla Andrzeja Chyry za najlepszą rolę męską, a także dla Michała Urbaniaka za muzykę. Plus liczne nagrody dziennikarzy, w tym Machiner i Paszport Polityki dla Krauzego
Ilość widzów: 188 tysięcy
Najlepsza scena: wizyta Gerarda w domu dłużnika i trzymanie niemowlaka za oknem.
Ciekawostka kryminalno-polityczna: Sławek Sikora (w tej roli Boruch), skazany na 25 lat pozbawienia wolności, przebywa obecnie na wolności ułaskawiony 5 grudnia 2005 roku przez Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego (mieszka na stałe w Islandii). Artur Bryliński w grudniu 2010 został ułaskawiony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.