19 najważniejszych polskich filmów lat 90.
1. PSY, czyli twardziele i ich suki
Reżyseria: Władysław Pasikowski
Film prawdziwie “kultowy”, pewniak w pierwszej piątce najważniejszych filmów polskich wszystkich czasów. Nie na raz, nie na dwa, a na co najmniej 22 razy. Mógłbym nic nie pisać, tylko zacytować parę dialogów między milicyjnymi psami. Mógłbym nawet i ich nie cytować, a pozostawić jedynie tytuł. I powinno być wszystko jasne, to powinno wystarczyć za komentarz, bo środki, które zastosował Pasikowski, są proste, niekiedy prostackie i zawsze – błyskotliwe. Dywagacje udowadniające geniusz “Psów” są w tym momencie zbędne. To burzliwe połączenie dramatu polityczno-obyczajowego z klasycznym kinem sensacyjnym. Uczciwie wypowiedziane językowe “mięso” wypływa z ust, w których tkwi dopalony prawie do końca szlug. Szklanka wódki w ręku, dziwka u boku, pistolet w kaburze, permanentny brak perspektyw. Kończy się milicja – z definicji wszechwładna, skorumpowana i zideologizowana. W jej miejsce pojawia się policja – z definicji: nowoczesna, kompetentna i uczciwa. Jak to jednak bywa z teoriami – są o kant dupy rozbić. I Franz Maurer o tym wie. Jest cynikiem. Czasem chamem. Bywa przyzwoity. Wybitne kino tylko dla twardzieli. Recenzja Psów.
Główne nagrody: dla reżysera (Pasikowski), dla aktora (Linda), dla aktorki (Jaskółka), za muzykę (Lorenc) i za montaż (Niciński) – wszystko Złote Lwy na FPFF 1992 w Gdyni.
Ilość widzów: 167 tysięcy
Najlepsza scena: drwiny z Solidarności i pijackie zawodzenie SB-ków Janek Wiśniewski padł.
A jeszcze, z przesłuchania Franza Maurera:
– Czy jest pan gotów stać na straży porządku prawnego, odnowionej, demokratycznej Rzeczpospolitej Polskiej?
– Bezapelacyjnie, do samego końca… mojego lub jej…
Ciekawostka wyznaniowa: Andrzej Wajda o Pasikowskim: on wie o publiczności coś, czego ja nie wiem i chyba nie chciałbym wiedzieć.
Czy powyższa lista miała na celu odkrycie słodkiej prawdy o kinie polskim? Absolutnie nie! Polskie współczesne kino nie jest wcale tak ciekawe, jak wspomniane 19 tytułów. Ale ciekawe bywa – bywa! – przynajmniej na poziomie filmowego zjawiska albo pojawiającego się trendu będącego przyczynkiem do dyskusji o kulturowej tężyźnie narodowej kinematografii. Dla niektórych to za mało i dlatego zewsząd słychać cyniczny śmiech domagający się olania – ale to już kwestia oczekiwań co do kina w ogóle. Dla niektórych, w tym mnie, intrygujące przebłyski filmowe, podobne do powyższych, wystarczają chociażby do tego, żeby kina polskiego definitywnie nie skreślać.
Tekst pochodzi z archiwum film.org.pl (2008)
PS. 2016 – polskie kino ma się coraz lepiej, na podsumowanie XXI wieku przyjdzie wkrótce czas.