search
REKLAMA
Trailery filmów

Oficjalny teledysk do “Wałęsy”

Rafał Oświeciński

26 sierpnia 2013

REKLAMA

Nie ma oczywiście hitu kinowego bez muzycznego przeboju towarzyszącego premierze. Do debiutu “Wałęsy. Człowieka z nadziei” Andrzeja Wajdy mamy jeszcze troszkę ponad miesiąc, a w między czasie pokazany zostanie na festiwalu filmowym w Gdyni – oczywiście poza konkursem, no bo jak, głupio byłoby gdyby Wajda przegrał z jakimś debiutantem, nie? Film widział już sam Lech, ale nie podobało mu się, bo Więckiewicz gra zarozumialca, którym on przecież nie jest, no jak… 

W każdym bądź razie oto muzyczny klip zagrany i wyśpiewany przez L.U.C.-a, niewątpliwie jednego z najbardziej kreatywnych ludzi nadwiślańskiego grajdoła. Łukasz Rostkowski, kojarzony głównie z kulturą hip-hopową, to prawdziwy człowiek renesansu – producent, reżyser teledysków, organizator happeningów, zaangażowany w masę projektów z pogranicza oczywiście hip-hopu, ale i jazzu, elektroniki. Jest także współodpowiedzialny za dwa niezwykłe albumy o proweniencji historyczno-politycznej – “39/89 – Zrozumieć Polskę” było słuchowiskiem z autentycznymi dialogami półwiecza (Hitler, Beck, JPII, Wałęsa itd), natomiast “WAR/SAW. Zrozumieć Polskę” przypomniało w podobny sposób dzieje Powstania Warszawskiego. Klip do filmu Wajdy nie musi być więc żadnym zaskoczeniem estetycznym – dla L.U.C.-a to kolejny naturalny eksperyment i penetracja nowych dróg rozwoju, a dla twórców filmu “próba przedstawienia doświadczenia obcego pokoleniu urodzonemu po 1989 roku – życia w systemie zniewolenia”.

Jak wyszło? Strona muzyczna pierwsza klasa – to pochodzący bodajże z płyty “39/89” miks elektroniki, autentycznych przemówień Wałęsy z lekką nutą pompatyczną. A wizualnie? To animacje, które powstały pod nadzorem Zbigniewa Rybczyńskiego, których fragmenty mogliśmy zobaczyć w pierwszym teaserze “Wałęsy” – już wówczas bardzo mi się one podobały i zdanie podtrzymuję cicho licząc na ich “występ” w gotowym filmie.

A czy tego typu klip może sprzedać “Wałęsę”? Absolutnie nie, bo to raczej dobry materiał do wyświetlania w galeriach sztuki niż na Eska TV. Czy to źle? Też nie, bo ambitne zamierzenia zawsze wypada pochwalić. Jednak marketingowo nie jest to zagranie w stylu “Dumki na dwa serca”.

Przy okazji wrzucam plakat – wiele można było powiedzieć o poprzednich posterach (miłość/szyderstwo/nienawiść), bo budziły sporo emocji – a to jest cenne – ale ten najnowszy to klasyczna polska popelina.

Avatar

Rafał Oświeciński

Celuloidowy fetyszysta niegardzący żadnym rodzajem kina. Nie ogląda wszystkiego, bo to nie ma sensu, tylko ogląda to, co może mieć sens.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA