ZAJRZYJ ZA KULISY PORNOBIZNESU. Wywiad z Tobym Heigh (część 2)

No dobra, ale na planie filmu hollywoodzkiego raczej nie dostaniesz kiły. Jak przemysł radzi sobie z chorobami wenerycznymi? I czy mieliście sytuację, że ktoś coś złapał?
Mnie się ogólnie nigdy nie podobało to, że w filmach nie używa się prezerwatyw.
W Kalifornii przeforsowano ostatnio nawet prawo, które zabrania kręcić filmy porno bez gumek.
To prawda. AIDS to nie jest zabawa. Niby wszyscy badają się co miesiąc, ale wyniki można sfałszować, a nikt tego potem nie sprawdzi. Osobiście wiem o jednej sytuacji z epidemią, ale nie pamiętam dokładnie, o jaką chorobę chodziło. W każdym razie w biurze mojego znajomego zawisła na ścianie wielka tablica korkowa, która wyglądała trochę jak z serialu detektywistycznego – z przyklejonym zdjęciem głównego podejrzanego i listą osób, z którymi podejrzany uprawiał ostatnio seks. Produkcję ostatecznie zamknięto na rok, a jeden z aktorów stracił oko z powodu choroby.
Nie trzeba być wielkim myślicielem, żeby wiedzieć, że seks bez zabezpieczeń z wieloma partnerami to rzecz niebezpieczna. W filmach, które myśmy produkowali, bezpieczeństwo zawsze było priorytetem, bo nie można narażać pracowników na choroby.
Czyli kręciliście tylko filmy z prezerwatywami?
Nie, ale mieliśmy bardzo ścisły nadzór nad tym, kto się bada, jak się bada, czy nie oszukuje itd. Uważam, że niedopilnowanie tego byłoby po prostu złe wobec ludzi, z którymi się pracuje.
Przejdźmy do nieco lżejszego tematu – jaki był najdziwniejszy film, jaki nakręciliście?
Był taki film, do którego prawa kupiliśmy, nazywał się Fucking Unbelievable.
Brzmi dobrze!
Tylko z tytułu. Była tam na przykład scena seksu z hermafrodytą, scena seksu z karlicą itd., ale była też scena seksu z dziewięćdziesięciodwuletnią kobietą. Najgorsze było jednak to, że w dodatkach do filmu znalazła się scena, w której ta kobieta już po seksie siedzi na łóżku i zaczyna płakać, po czym mówi, że to był jej pierwszy raz od 1942 roku, kiedy kochała się ze swoim mężem na dzień przed tym, jak on poszedł na wojnę.
Nie wiem, dlaczego wytwórnia zostawiła tę scenę, ale wtedy chyba po raz pierwszy zobaczyłem aspekt ludzki w filmie. To była kompletna amatorka, wydawała się mówić w stu procentach szczerze. Wyobraź sobie zresztą, że ostatni raz uprawiałeś seks 70 lat temu i że to jedyne wspomnienie łączące cię z mężem, który nigdy nie wrócił z wojny. Było to strasznie smutne, ale też w jakiś sposób przewrotne, że dopiero występ w porąbanym filmie porno pozwolił jej przypomnieć sobie to uczucie.
Fajnym dziwnym filmem był natomiast Uranus Experiment, ten z wytryskiem w stanie nieważkości. Fabuła była idiotyczna – kosmonauci amerykańscy i rosyjscy spotykają się na orbicie, dochodzi do wielkiego połączenia ciał i nagle widzisz, jak przed kamerą leci Blob Zabójca z czyjegoś nasienia.
Z dziwnych rzeczy to widziałem okładki japońskich filmów, na których małe żywe węgorzyki wychodziły z pochwy czy z odbytu kobiety. Ale japońskie porno to materiał na osobny wywiad, przy którym należałoby wypić co najmniej trzy czwarte dobrej wódki. O tym się na trzeźwo nie da rozmawiać.
A jak wygląda świat porno w Polsce? Czy to w ogóle istnieje?
Istnieje. Już lata temu wiedziałem, że funkcjonują takie wytwórnie jak Pink Press, ale nigdy z nimi nie współpracowałem. Mieliśmy jedną próbę kontaktu, ale ci państwo okazali się tak nieprofesjonalni, że ostatecznie do niczego nie doszło. Chociaż powiem szczerze, że chętnie przybiłbym piątkę osobom odpowiedzialnym za serię Podrywacze – to było zabawne, bazowało na nieudolnym seksie wydziaranych kolesi w skarpetkach z niezbyt lotnymi dziewczynami. Ta seria była głupia, bazowała na takim polskim dowcipie, że chłopak spotyka dziewczynę w lesie na grzybach albo uprawia z nią seks w maluchu (naprawdę szacun za tę scenę!), ale weszła do kultury masowej, dużo się o niej mówiło. Jak się słyszało kwestie typu „niezły maślaczek mi się trafił”, to można było się popłakać ze śmiechu. Widziałem kilka innych polskich produkcji, ale nigdy nie leżały w kręgu moich zainteresowań.
Dzisiaj mamy modę na „romantyczne” filmy porno – z naturalnymi dziewczynami, seksem prawdziwych par itd. Myślisz, że to nowa droga dla branży czy raczej chwilowy trend?
Uważam, że to chwilowa moda. Wiesz, to jest fajne, są ładne zdjęcia, ładne dziewczyny, ale to dla mnie tylko kolejna nisza „eleganckiej” pornografii. Podoba mi się natomiast, że okładki nie są siermiężne, a tytuły nie brzmią jak hasła z okładek chamskiego porno (do końca życia zostanie mi w głowie tytuł jakiegoś tandetnego niemieckiego pornola: Doppelanal in Spermakanal). Z drugiej strony – podawałem ci przykłady wyników badań, które kiedyś uzyskaliśmy, choć nikt z nas się takich rezultatów nie spodziewał. Mogę mówić, co myślę, ale potem się okaże, że moja teoria weźmie w łeb.
Ok, ale sam mówiłeś, że cheerleaderka z Japonii to tylko fantazja, a u sąsiadki czy koleżanki ze studiów masz jednak jakieś szanse. A te filmy przecież bazują właśnie na tym aspekcie prawdopodobieństwa zrealizowania jakieś fantazji.
Racja, zresztą te filmy nieco rozbijają to stygmatyzujące przekonanie, że jak oglądasz pornografię, to musisz być nienormalny. Pokazują poniekąd piękno seksu, widać namiętność między aktorami. Ale nie chciałbym prorokować, czy ta nisza będzie w przyszłości bardziej istotna, bo się znowu pomylę.
No dobra, to ostatnie pytanie – dlaczego przestałeś pracować w tym biznesie?
Nie przestałem pracować w pornografii od razu. Jak wróciłem do Polski, pracowałem w dziale z erotyką dużej firmy internetowej. Dopiero później przestałem się tym zajmować.
Mój rozwój zawodowy zawsze był mocno związany z technologią. Wyszedłem z pornografii, ale zostałem przy technologii. Do dzisiaj obserwuję, jak pornografia wykorzystuje nowinki technologiczne, bo wiem, że mogę się z tego czegoś nauczyć. Ale porno nigdy mnie nie zaczęło obrzydzać, nigdy mnie nie znudziło. Po mnie to spływa. Mogę słuchać dźwięków rypania się przez dziesięć godzin dziennie, chociaż jest to oczywiście męczące.
Ale czy praca w pornografii wpłynęła na moje życie intymne? Pewnie głupio to zabrzmi, ale parę rzeczy z filmów podłapałem. Jestem w takim wieku, że dopiero od kilku lat wiem, co to jest seks. Jak jesteś młodym chłopakiem, to jesteś zdziwiony, że w ogóle masz seks.
Mam masę przyjaciół, którzy ciągle pracują w tej branży, nie uważam, że pornografia zryła mi banię. Chociaż przyznam szczerze, że jak raz sobie podliczyłem, że w ciągu roku obejrzałem około 1200 filmów porno, to trochę mnie zmroziło. Gdybym przeczytał 1200 książek, na pewno byłoby dla mnie lepiej.
Wielkie dzięki za rozmowę!
Dzięki!