WIELKA WODA. Rozmawiamy z reżyserem Janem Holoubkiem i Agnieszką Żulewską, odtwórczynią głównej roli
Wielka woda nadeszła! Długo wyczekiwany serial o powodzi tysiąclecia można już oglądać na platformie Netflix. Z okazji premiery serialu rozmawialiśmy z reżyserem produkcji Janem Holoubkiem i odtwórczynią głównej roli Agnieszką Żulewską.
Wielka woda to serial, na który czekała cała Polska, a już z pewnością cały Wrocław. Nowa propozycja platformy Netflix opowiada bowiem o powodzi tysiąclecia, która nawiedziła stolicę Dolnego Śląska w 1997 roku. Za reżyserię serialu odpowiadają Jan Holoubek i Bartłomiej Ignaciuk. Wielka woda jest już dostępna na platformie Netflix w aż 190 krajach. Na kilka dni przed światową premierą serialu, film.org.pl spotkał się z reżyserem produkcji Janem Holoubkiem i odtwórczynią głównej roli Agnieszką Żulewską. Rozmowy prowadziła Martyna Janasik.
WIELKA WODA. Rozmowa z reżyserem Janem Holoubkiem
Spotykam się z Janem Holoubkiem we Wrocławiu w Narodowym Forum Muzyki zaraz po konferencji prasowej poświęconej Wielkiej wodzie. Siadamy na kanapie przy oknie z widokiem na Odrę i skoro o Wielkiej wodzie mamy rozmawiać, wywiad zaczynam właśnie od powodzi.
Jakie masz wspomnienia związane z powodzią tysiąclecia?
Moja odpowiedź będzie rozczarowująca, ponieważ nie mam prawie żadnych wspomnień z powodzią. W 1997 skończyłem 19 lat, zdałem maturę, na studia i wyjechałem na te najdłuższe wakacje pomiędzy końcem szkoły a studiami. Byłem daleko od tego, gdzieś za granicą. W ogóle dolny Śląsk był mi nieznany. Teraz wszystko nadrobiłem (śmiech).
Twoje projekty oscylują ostatnio wokół Wrocławia. Był film o Tomaszu Komendzie. Był Rojst ‘97, którego tłem była powódź tysiąclecia. Teraz mamy Wielką wodę i znowu Wrocław i powódź. Wielka woda to jakaś naturalna kontynuacja?
Faktycznie może wyglądać to na zamierzony zabieg, ale tak nie jest. Wrocławia ostatnio jest w moim życiu dużo, ale to tak się po prostu ułożyło. Kasper Bajon, z którym współpracuję, bardzo interesuje się tym regionem. Zresztą mój kolejny projekt Doppelganger także powstawał częściowo we Wrocławiu, ale to akurat film o czymś kompletnie innym.
Wielka woda nikogo nie ocenia i nie rozlicza. Pomija chociażby wątek tego, że ówczesny prezydent miasta był przez niektórych oskarżany o zmowę z okolicznymi rozlewniami wód mineralnych. Czy brak oceny i rozliczeń był celowym zabiegiem?
Nie chcieliśmy, żeby to był serial polityczny. Chcieliśmy, żeby była to historia o ludziach. Choć myślę, że zawarty w nim wątek polityczny jest ciekawy i ukazuje ciągle powtarzające się zaniedbania. Chcieliśmy, żeby ten serial był hołdem dla tego czasu, dla tych ludzi i tego niesamowitego zrywu społecznego.
Czy Wrocławianom ten serial się po prostu należał?
Tak, myślę, że tak.
Skąd pomysł, żeby główna bohaterka była osobą uzależnioną?
Takie pytania zawsze zadaje się reżyserom, a za projektem stoi cały sztab ludzi i scenarzystów. To proces w poszukiwaniu odpowiedniej głębi postaci. Ten serial jest przede wszystkim historią o ludzkich namiętnościach i słabościach, o stawaniu w obliczu trudnych sytuacji – powódź jest zapalnikiem.
Co chciałbyś, żeby zostało w widzach po obejrzeniu Wielkiej wody?
Chciałbym, żeby serial się spodobał i pozostawił w widzach ślad. To, co stało się 25 lat temu, powraca pod postacią innych tragedii – pandemia, wojna w Ukrainie, zatrucie Odry. Warto się zastanowić, czy aż tak wiele zmieniło się od tamtego czasu w postawie polityków i bohaterskich zrywach społeczeństwa.
WIELKA WODA. Rozmowa z serialową Jaśminą, czyli Agnieszką Żulewską
Czy była zdziwiona, że to kobieta wiedzie prym w Wielkiej Wodzie? Gdzie dziś byłaby grana przez nią postać? Na te i inne pytania odpowiada odtwórczyni głównej roli Agnieszka Żulewska.
Na konferencji prasowej przed prapremierowym pokazem Wielkiej wody wspomniałaś, iż masz nadzieję, że przestanie kiedyś dziwić, że kobieta wiedzie prym w historii. Czy byłaś zdziwiona, że to właśnie kobieta, Jaśmina Tremer, jest bohaterką Wielkiej wody?
Byłam bardzo zadowolona, bo od dawna nie dostałam tak pełnego zdania, z którym mogłabym popracować. Bardzo się ucieszyłam, że Janek, Kasper, Bartek i Kinga powierzają takie duże zadanie właśnie bohaterce, a nie bohaterowi.
Twoja bohaterka jest pełna skrajnych emocji. Czy jest to skrajnie różna od ciebie osoba? Czy zostało coś w tobie z Jaśminy Tremer?
Ja bardzo sklejam się z moimi postaciami. Nie pracuję wedle żadnej metody. Moje postaci wychodzą mocno ze mnie. Jaśmina na pewno jest dużo bardziej bezczelna i ma więcej odwagi. Jest narwana, ja staram się narwanie w sobie ukoić.
Jak myślisz, gdzie byłaby teraz Jaśmina?
Myślę, że byłaby wspaniałą aktywistką z doświadczeniem. Znajdowalibyśmy ją ramię w ramię z ludźmi ratującymi płonącą Biebrzę, protestowałaby przeciwko zaporom, czynnie działała na rzecz zdrowych naturalnych rzek i ochrony środowiska.
Czy w ramach przygotowań do roli spotkałaś się z naocznymi świadkami powodzi
tysiąclecia?
Tak, oczywiście. Sama jestem też ze Śląska Opolskiego, więc tych historii było wiele. Kręciliśmy też we Wrocławiu. Te historie nas otaczały. Wylądowaliśmy na planecie „wspomnienie” i mam nadzieje, że Wielka woda wkomponuje się w jakiś sposób we wspomnienia widzów.
Miałaś 10 lat, kiedy wielka woda zalała Wrocław. Jakie masz wspomnienie związane z powodzią?
Byłam wtedy na kolonii. Wylała tam Białka Tatrzańska i prawie zmiotła z powierzchni ziemi miejsce, w którym mieszkaliśmy. Byliśmy na takiej wyspie, na którą dowożono nam jedzenie. Mieliśmy 10 lat, więc dla nas to była oczywiście wielka frajda, jak patrzyliśmy przez okno i wszędzie była woda. Po 3 dniach ta woda opadła i został tylko księżycowy pejzaż. Muł pokrywał wszystko.
Co byś chciała, żeby zostało w widzach po seansie Wielkiej wody?
Mam wrażenie, że ukazany w serialu obraz bohatera zbiorowego czy zryw społeczny i solidarność są tak wzruszające, że pozostawiają w ludziach jakąś nadzieję na to, że praca na rzecz pewnej wspólnoty ma sens. W moim odczuciu jest w ten obraz wkomponowany rodzaj dobrego ducha pełnego nadziei. Jeśli ludzie będą mogli się wzruszyć i wzmocnić, to będzie oznaczać, że chyba spełniliśmy nasze zadanie.