search
REKLAMA
Wywiad

THE TRAITORS. ZDRAJCY. Rozmawiamy z Malwiną Wędzikowską o rewolucyjnej nowości TVN-u

Premiera pierwszego odcinka „The Traitors. Zdrajcy” już 28 lutego o 21:35 w TVN!

Martyna Janasik

28 lutego 2024

REKLAMA

The Traitors. Zdrajcy to program, jakiego w Polsce jeszcze nie było. Nowy format reality show, gra, która testuje nasz umysł i sprawdza, jak działamy w stresie oraz pod wpływem manipulacji, zadebiutuje na antenie TVN już 28 lutego. Z okazji zbliżającej się premiery programu Film.org.pl rozmawia z jego prowadzącą — Malwiną Wędzikowską. Wywiad prowadzi Martyna Janasik.

FOT. TVN

Martyna Janasik: To format, jakiego w Polsce jeszcze nie było. Czym jest program The Traitors. Zdrajcy?

Malwina Wędzikowska: To wgniatający w fotel eksperyment psychologiczny, który ogląda się jak serial. Holenderski format, który od 2021 roku podbija serca widzów na całym świecie, w ubiegłym roku został nagrodzony Brytyjską Nagrodą BAFTA w kategorii  Najlepszy Program Reality. Potęga tego formatu dosięgła już 25 krajów na świecie. Fenomen The Traitors. Zdrajcy polega na tym, że prześwietla prawdziwą ludzką naturę, zdolną do krwawej rozgrywki, gdy w grę wchodzą duże pieniądze i żądza władzy. Z chirurgiczną precyzją dostajemy się — jako widzowie — do ludzkiego umysłu i możemy z zapartym tchem obserwować mechanizmy manipulacji, podstępu i kłamstw, które są narzędziami w tej grze. Uczestnicy w tajemnicy dzieleni są na „lojalnych” i „zdrajców”. Ich głównym zadaniem jest dotrwanie do końca, ukończenie serii misji i zdobycie nagrody pieniężnej.

Dlaczego zdecydowałaś się poprowadzić ten program?

Od razu pokochałam ten format. Pracuję w telewizji od kilkunastu lat i w pewnym momencie zaczęła doskwierać mi w niej sztuczność i hiperreżyserowane emocje. Ten format rozgrywają gracze, prawdziwymi emocjami, strategiami wymyślonymi przez siebie, a ja, jako gospodyni, mam tam ważną rolę, ale nie dominuję. Pojawiam się na chwilę, by przekazać — zazwyczaj złe — informacje i znikam. Dalej to gracze budują fabułę, prowadząc ją odważnie, nie raz wbijając sztylet w plecy współgracza. Poza tym mam tutaj przestrzeń pokazania swojego alter ego. Nie nadskakuję widzowi przyklejonym uśmiechem, jestem chłodna, bywam miła. W telewizji funkcjonuje pewien stereotyp prowadzącej, kiedyś sama się otarłam o to, farbując na blond włosy na potrzeby programu, ale czułam się fatalnie, uwierał mi ten wizerunek, jak  za ciasny kołnierzyk. W The Traitors. Zdrajcy mam przestrzeń na zbudowanie postaci, w której czuję się komfortowo zarówno w sposobie ekspresji, jak i w wyglądzie, pomimo iż jest to jedno z moich wcieleń. I po ostatnie, dla samej rozgrywki i z ciekawości do odkrywania zakamarków ludzkiego umysłu, a w The Traitors. Zdrajcy to właśnie ludzki umysł jest głównym aktorem. To o tym, czego się boimy i co wypieramy, a w programie jest pole do tego, by to pokazać bez tabu. Jak działamy pod wpływem lęku? Jak bronimy się, gdy padają na nas oskarżenia? Jak zostać liderem w grupie, ale nie zostać zamordowanym przez zdrajców?!

Powiedziałaś, że od zawsze fascynowała cię ciemna strona człowieka. W takim razie powiedz, co najbardziej mrocznego odkryłaś sama w sobie, prowadząc program The Traitors. Zdrajcy?

Odkryłam to, że władza daje taką samą rozkosz, jak puszczenie kontroli, gdy siedzisz na macie w kwiecie lotosu. Pierwszy raz,  jak na dłoni, miałam wgląd w swoje manipulacje, władzę i sprawczość nad grupą. Takie miałam zadanie. Odkryłam niedocenianą siłę ciszy, gestu i spojrzenia. Z ciekawością obserwowałam strategię graczy, jak zjednują sobie grupę. To jest bardzo przyjemne, ale też niebezpieczne, kiedy dowiadujesz się, jak szybko ulegamy wpływom, jak delikatny jest człowiek i jak łatwo można go zastraszyć. Po programie długo dochodziłam do siebie. Dostałam też potężną lekcję uważności na manipulacje i kłamstwa w codziennym życiu.

 Ile zajęło Ci dojście do siebie po zakończeniu zdjęć do programu?

Wiele miesięcy zajęło mi przetrawienie programu. Po pierwsze dlatego, że w trakcie gry wydarzyły się rzeczy kompletnie nieprzewidywalne. Poza tym moim zadaniem było zarządzanie emocjami tłumu, a sięgały one zenitu. W trakcie scen przy okrągłym stole uczestnicy trzęśli się ze strachu i niepokoju, a ja nie mogłam tego wyciszyć, natomiast starałam się te emocje jeszcze podbić. Nie jestem zawodową aktorką, dlatego odgrywanie tej roli było dla mnie potężnym wyzwaniem. Nie było czasu na analizowanie błędów, tempo, w jakim kręciliśmy, było dla mnie szokujące. Chodziło też o to, aby nie wytracać emocji. A to niesie za sobą duże koszty. Wchodzenie w rolę było łatwiejsze, bo czerpałam z grupy, natomiast wychodzenie było bolesne, bo musiałam zmierzyć się z tym sama.

Czy gdyby producenci The Traitors. Zdrajcy zadzwonili teraz do ciebie i powiedzieli, że powstanie kolejny sezon i chcą, żebyś ponownie poprowadziła program, to byś się zgodziła?

Zgodziłabym się.

Co jest misją tego programu?

Ta historia wydarza się codziennie za „ścianą”. W korporacjach, w każdej firmie, w każdej rodzinie i każdym systemie, w którym żyjemy, znajdzie się taka osoba, która będzie robiła intrygi, podkopywała innych i planowała zemstę za najmniejsze przewinienie. Zasady gry programu, w którym narzędziami są kłamstwo, podstęp i manipulacja, sprzyjają zobaczeniu takich zachowań i przejrzeniu się w nich jak w lustrze. Łatwiej jest zobaczyć coś z perspektywy i wyciągnąć wnioski. Według mnie obejrzenie The Traitors. Zdrajcy jest świetną rozrywką, ale może być też pouczające i niesie za sobą gorzką prawdę o ludzkiej naturze.

FOT. TVN

Dlaczego nawet ci ludzie, którzy nie przepadają za reality show, powinni zobaczyć The Traitors. Zdrajcy?

Przede wszystkim chcę powiedzieć ludziom, którzy są źle nastawieni do formatu reality, że nie ma to nic wspólnego z różnymi wariacjami „randkowych” programów ostatnich lat. To kompilacja kilku gatunków, ale jak najdalej od programów w stylu: początkująca celebrytka, zdradzająca chłopaka. Zdrady są w The Traitors. Zdrajcy elementem gry, ale na głębszym poziomie, nie ma nic wspólnego z seksem, a z głową. To jest, nie obrażając nikogo, program, który przypadnie do gustu inteligentnej widowni. Są w nim elementy reality, powrót do korzeni klasyka, jakim był Big Brother. Do tego program jest kręcony w filmowy sposób, który ogląda się jak świetny serial, ale przede wszystkim ma szalenie dużo zwrotów akcji i zmian zasad gry, więc trudno się od niego oderwać. Uczestnicy to bardzo zróżnicowane postaci: od stewardessy, przez studenta, po położną. Jest tu mnóstwo różnych osobowości i ukrytych intencji. Osoby ceniące sobie gatunek, jakim jest „kryminał”, dadzą się wciągnąć w intrygę, zagadkę do rozwiązania, a także wiszące nad lojalnymi zabójstwo. Do seansu zachęca też sama gra, której wielowymiarowość i narastające komplikacje sprawiają, że napięcie rośnie z odcinka na odcinek.

Co chcesz, by zostało w widzach po seansie tego programu?

W Traitors. Zdrajcy warstwa po warstwie obieramy skrzętnie świat pozorów, więc ten obraz może uwierać. Może być niewygodny. I dobrze. To jest wiwisekcja ludzkiego umysłu, granic naszej moralności, ale też przyjęcia, że jest w porządku bycie nie w porządku. Oczywiście z umiarem. Chciałabym, aby w widzach pozostał niedosyt i emocje jak po obejrzeniu dobrego kina.

Psychologowie nawet o tym mówią, że każdy z nas ma również ciemną stronę. Sztuka polega na tym, by nauczyć się z nimi funkcjonować i balansować.

Dokładnie! Myślę, że ten program pokazuje, że ludzkim jest popełnianie błędów, przeżywanie ich i wyciąganie z nich wniosków. Kiedy uczestnicy dokonywali złych wyborów, przeżywali je później jak największą porażkę. Tłumaczyli, że poniosły ich emocje, ale czuło się, że poczucie winy zżera ich od środka. I to jest ta ludzka natura — wiesz, że popełniłeś błąd, potrafisz się do tego przyznać i pójść dalej.

Na zakończenie naszego wywiadu zadam Ci jeszcze trzy krótkie pytania. Czy pamiętasz pierwsze reality show, które oglądałaś?

Big Brother. To oglądało chyba 35% społeczeństwa. Co prawda nie śledziłam każdego odcinka. Pamiętam natomiast niektóre postaci biorące w tym udział, a przede wszystkim to, że Big Brother zapoczątkował pewną rewolucję w telewizji. Pierwszy raz zobaczyłam też wtedy to, jak z dnia na dzień ludzie z anonimowych osób stają się największymi gwiazdami w kraju.

FOT. TVN

Jaki jest twój ulubiony film i serial?

Nie wiem, czy mamy tyle czasu, by wymienić wszystko (śmiech). Uwielbiam filmy Charliego Kaufmana. Synekdocha, Nowy Jork i Być jak John Malkovich, Adaptacja. Z klasyki lat 70. zdecydowanie filmy Kubricka. Przezierające człowieka na wskroś kino Michaela Hanekego czy Jonathana Glazera. Z kolei moje top seriale to: Breaking Bad,  Sukcesja, Fargo. Mówiłam, że interesuje mnie zło i mroczna strona ludzkiej natury. Oto dowody.

Gdyby miał powstać film o Tobie, kto by Ciebie zgrał?

Myślę, że najlepiej zagrałaby mnie moja przyjaciółka. Lub moja mama. One wiedzą o mnie wszystko.

O! To ciekawe odpowiedzi. Żaden z moich dotychczasowych rozmówców tak nie odpowiedział.

Mój brat też mógłby mnie zagrać, bo jesteśmy do siebie fizycznie podobni, wystarczy, że zgoliłby wąsa.

Świetnie! Dziękuję Ci za twój czas. Mam nadzieję, że spotkamy się przy okazji Twoich kolejnych projektów.

Martyna Janasik

Martyna Janasik

Kulturoznawczyni i autorka tekstów. Miłośniczka jedzenia, kina i sportu. Pewnie dlatego jedne z jej ulubionych filmów to "Rocky" i "Julie i Julia". Zawsze chciała pisać, więc pisać będzie już zawsze. W wolnych chwilach uwielbia oglądać filmy i tenis ziemny.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA