search
REKLAMA
Wywiad

Rozmawiamy z BARTŁOMIEJEM TOPĄ i WOJCIECHEM MECWALDOWSKIM o serialu POWRÓT

„Powrót” to serial Canal+.

Jan Tracz

15 maja 2022

REKLAMA

Z okazji niedawnej premiery serialu Powrót na platformie Canal+ porozmawialiśmy z głównymi aktorami: Bartłomiejem Topą i Wojciechem Mecwaldowskim. Aktorzy opowiedzieli nam o swoich postaciach (o Janku i Kostku), relacji między ich bohaterami, a także o trudnościach, z jakimi obaj będą musieli się zmierzyć.

Bartłomiej Topa

Jan Tracz: W tym serialu jest sporo delikatności, subtelności, prawda?

Bartłomiej Topa: Właśnie tak. Ja sam jestem orędownikiem tego typu wrażliwości, dlatego tym bardziej cieszę się, że mogłem wziąć udział w Powrocie.

W kontekście tytułowego powrotu pańskiego bohatera… bliżej Panu to sfery sacrum czy profanum? Wierzy Pan w takie paranormalne zdarzenia?

Bardziej do sacrum, do duchowości. A czy wierzę? To nie jest chyba kwestia wiary: mamy za mało wiedzy, aby o tym mówić. Trudno też mówić o tym werbalnie, nie mamy wystarczającego zasobu słów. Może ktoś pełniejszy duchowo mógłby się na tym skupić. Ale nie my, ludzie skoncentrowani na konsumpcjonizmie; tacy, którzy skupieni są wyłącznie na własnym ego. W Powrocie ten facet po prostu się budzi, nie jest to rodzaj wielkiego, wzniosłego powrotu do życia. Dla mnie samego codzienne wstawanie jest personalnym zmartwychwstaniem. Dla mojego bohatera chyba też, przynajmniej tak mi się wydaje! Jednak on sam nie do końca jest przekonany, czy chce wracać do swojego poprzedniego życia. Dowiaduje się, że żona jednak nie do końca darzyła go prawdziwym uczuciem; jedynie jego najbliższy przyjaciel, Kostek, cieszy się z tego faktu jak dziecko.

Kiedy zmartwychwstaje, to na jakich płaszczyznach zachodzi w nim przemiana?

Raczej na żadnych. On wciąż jest taki sam, do tego nie ma żadnych zdolności, które by w jakiś sposób odmieniły jego funkcjonowanie. Na początku łudzi się, że może potrafi uzdrawiać, próbuje cos zrobić… Ale bez żadnych efektów, nic a nic! Jest mocno zakotwiczony w tym swoim poprzednim życiu, w żaden sposób nie potrafi go zmienić. Wydawało mu się, że jest ono cudowne. Jednak następuje pewne niełatwe przewartościowanie; mój bohater zauważy, że nie wszystko jest takie, jakie się wydawało. On jest w pewnym stopniu tragicznym elementem tej układanki, ale serial ukazuje go w delikatny, zdystansowany sposób. W końcu mówimy tu o komedii z elementami dramatu!

Muszę również zapytać o pański angielski, który nieraz stosuje pan w mniejszych lub większych ilościach w serialu. Nie myślał Pan, by startować do produkcji zagranicznych?

Przygotowuję duży film fabularny, który jest w ¾ po angielsku. To międzynarodowa, naprawdę duża produkcja. Liczę na to, że jesienią wystartujemy. To jest naprawdę fantastyczny tekst. Nie mogę się doczekać.

Wojciech Mecwaldowski

Jan Tracz: Gra pan lekarza, który czasami od medycyny woli duchową sferę. Zagląda do Biblii, korzysta z psychodelików… Nie jest to choć trochę kuriozalne?

Wojciech Mecwaldowski: Na pewno! Mój bohater to prosty chłop, któremu życie idzie nieco w dół i przeżywa coś w rodzaju depresji, marazmu. A dlaczego? Bo nie układa mu się w życiu osobistym, a do tego jego najlepszy przyjaciel umiera. Jednak co się dzieje chwilę później? On zmartwychwstaje! Obaj starają się zrozumieć to wszystko, a że moja postać jest lekarzem, to nie do końca rozumie, co właściwie się stało. Co do jego duchowości: mój Kostek zagląda do Biblii, bo nieustannie próbuje ogarnąć, jak to się stało, że Janek nadal żyje. A przecież w Biblii już o pewnym zmartwychwstaniu mowa była…

Jak na planie odnaleźliście się z Bartłomiejem Topą? To w końcu bromance pełną parą!

Z Bartkiem tak naprawdę po raz pierwszy spotkaliśmy się na planie; braliśmy udział w tych samych projektach, ale zazwyczaj tylko się mijaliśmy. Jesteśmy bardzo energetycznymi ludźmi, którzy wciąż czerpią masę frajdy z naszego zawodu. To na pewno nas połączyło! Krzysztof Rak również świetnie napisał te postaci, a do tego emocje na planie jeszcze bardziej nas zżyły.

Kiedy Janek umiera, Kostek jest jedyną osobą, która zapłakała na pogrzebie przyjaciela. Czy on jako jedyny miał szansę go w pełni poznać? Wiedział, kim tak naprawdę jest Janek?

Bardzo możliwe. Ta relacja jest na tyle silna, że oni znają się jak łyse konie. Nasi bohaterowie nie rozmawiają zbytnio ze swoimi partnerkami, tamte relacje są ubogie. Tym sposobem zwierzają się ze swoich wszelakich problemów.

To postać bazująca na sprzecznościach. Kostek otwiera się przy swoim przyjacielu, Janku, natomiast przy żonie, Malwinie, nie jest sobą. Zamyka się. Dlaczego?

Ponieważ on się jej boi! Boi się, że już nie umie z nią rozmawiać, boi się, że jest coraz gorzej… Obawia się, że gdzieś stracili pewną radość z bycia razem. Przy żonie on przyjmuje inną maskę, staje się kompletnym przeciwieństwem samego siebie.

W pewnym momencie zaczyna wymuszać na niej macierzyństwo. Bardzo zależy mu na dziecku.

To dziecko staje się dla niego kołem ratunkowym. On ma nadzieję, że jeśli zrobią sobie dziecko, to już wszystko będzie dobrze. Kostek w swoich działaniach zaczyna być nachalny, a Malwina zaczyna to ciśnienie odczuwać. Mój bohater jest na tyle nieporadny, że zaczyna głupieć. Często nie wie, co robi; Kostek nieustannie sobie szkodzi i dolewa oliwy do ognia.

W jaki sposób wyklarowała się panu postać Kostka?

Teoretycznie, jako aktorzy, możemy polegać wyłącznie na naszych własnych doświadczeniach i wspomnieniach. Ja jednak z tego nie czerpię. Niewyobrażalną frajdę sprawia mi jednak tworzenie czegoś/kogoś na nowo. Jeśli w filmie umiera mi tato, to nie przekładam tego na własną wrażliwość. Nie czerpię z tego! Czuję się fair ze sobą (i widzem), jeśli emocje, które aktualnie odgrywam, są emocjami bohatera, a nie moimi własnymi.

Odchodząc od tematu Kostka: Powrót to kolejna komedia z pańskim udziałem. Choć to rola drugoplanowa, to nie boi się pan pewnego zaszufladkowania po występie w Juliuszu?

Raczej nie: pracuję w tym zawodzie dwadzieścia jeden lat, zrobiłem ponad sto tytułów i zupełnie się tym nie martwię. Jest masa filmów, w których gram role dramatyczne (choćby ostatnio Śmierć Zygielbojma). Nie ma czegoś takiego jak zaszufladkowanie: jeśli jesteś dobry w swoim fachu, to wezmą cię do wszystkiego. Dlaczego? Bo ufają ci jako aktorowi.

Jan Tracz

Jan Tracz

Doktorant ( Film Studies ) na uczelni King's College London w Wielkiej Brytanii, aktualnie pisuje dla portalu Collider, The Upcoming, Talking Shorts, Interii Film, Przeglądu, MINT Magazine, Film.org.pl i GRY-OnLine. Publikował na łamach FIPRESCI, Eye For Film, WhyNow, British Thoughts Magazine, AYO News, Miesięcznika KINO, Magazynu PANI, WP Film, NOIZZ, Papaya Rocks, Tygodnika Solidarność oraz Filmawki, a także współpracował z Rock Radiem i Movies Roomem. Przeprowadził wywiady m.in. z Adamem Sandlerem, Alejandro Gonzálezem Iñárritu, Paulem Dano, Johanem Renckiem, Lasse Hallströmem, Michelem Franco, Matthew Lewisem i Irène Jacob. Publikacje książkowe: esej w antologii "Nikt Nikomu Nie Tłumaczy: Świat według Kiepskich w kulturze" (Wydawnictwo Brak Przypisu, 2023). Laureat Stypendium im. Leopolda Ungera w 2023 roku. Członek Young FIPRESCI Jury podczas WFF 2023.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.moto7.net/ https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor