Michał Balicki z serialu „Edukacja XD”: „Stomila czasem łatwiej byłoby ośmieszyć niż obronić” [WYWIAD]

Jako aktorzy przechodzimy przez wiele wyobrażonych sytuacji, w których żaden z nas nie chciałby się znaleźć w rzeczywistości. Siłą rzeczy przeżywamy to razem, a to zbliża. Niby trochę udajemy, ale ciało reaguje na stres i adrenalinę w sposób fizjologiczny. Kiedy schodzimy z planu, emocje z nami zostają. – tłumaczy Michał Balicki, odtwórca roli Stomila, z którym spotkaliśmy się przy okazji premiery „Edukacji XD”.
Jan Tracz: Stomil powraca, jak zwykle bezstresowo i w dobrym nastroju. A jak było z Tobą?
Michał Balicki: Całkiem podobnie, choć chwilami czułem ciężar odpowiedzialności. Na szczęście Stomil i Malcolm są nierozłączni, więc zawsze mogłem wesprzeć się na barkach Tomka Włosoka.
Jan Tracz: W trakcie kręcenia pierwszego sezonu z Tomkiem Włosokiem podobno dogadywaliście się bez słów. Czy tutaj dalej tak było?
Michał Balicki: Z Tomkiem znamy się prywatnie i kumplujemy, to prawda. Natomiast w serialu to porozumienie wytworzyło się trochę siłą rzeczy. Jako aktorzy przechodzimy przez wiele wyobrażonych sytuacji, w których żaden z nas nie chciałby się znaleźć w rzeczywistości. Siłą rzeczy przeżywamy to razem, a to zbliża. Niby trochę udajemy, ale ciało reaguje na stres i adrenalinę w sposób fizjologiczny. Kiedy schodzimy z planu, emocje z nami zostają. Niejako ta fikcja się do nas przyczepia, czy tego chcemy, czy nie.
Jan Tracz: Mieliście nawet wycieczkę do Londynu. A w tym sezonie i do Antwerpii.
Michał Balicki: Ta nasza Antwerpia to była głównie kręcona we Wrocławiu (śmiech).
Jan Tracz: Jak znaleźć balans w komedii, która tego balansu nie ma? Wasz nowy sezon szarżuje na całego.
Michał Balicki: To jest trudna sprawa. Ludzie mają granice dobrego smaku w różnych miejscach, więc my staraliśmy się to w jakiś sposób wypośrodkować. W tym sezonie dzieje się naprawdę sporo, obrywa się każdej postaci i wielu grupom społecznym. Stomila czasem łatwiej byłoby ośmieszyć niż obronić. Ale ja nie chcę, żeby on był tylko komediowym gagiem.
Jan Tracz: Twój Stomil jest w tym serialu dojrzalszy. Potrafi znajdować rozwiązania w najtrudniejszych sytuacjach. Nawet jeśli to on najczęściej wprowadza chaos do życia Malcolma.
Michał Balicki: Nie wprowadzałem wielkich zmian czy aktorskich wygibasów w postaci Stomila. Jak w pierwszej części, kluczowe było znalezienie balansu między komedią a dobrem bohatera. Moim głównym zadaniem było pozostawać w aktywnej kondycji; być uważnym, żeby nie stracić kontroli nad tym, co odgrywam. Ale na planie serialu spotkałem wielu znakomitych aktorów i każdy pracuje zupełnie inaczej. Ostatecznie wszyscy stają wspólnie przed kamerą i tworzą uniwersum, które działa jako całość.
Jan Tracz: Czy wcielanie się w Stomila to dalej klasyczne aktorstwo, czy już bardziej wchodzenie w pewien rodzaj aktywnego stanu? Grasz jakbyś był odurzony, wręcz pijany, ale to wciąż nie jest imitacja nietrzeźwości. W serialu jesteś jak taki kot na gorącym blaszanym dachu.
Michał Balicki: Przed pierwszym sezonem przeczytałem pasty Malcolma XD i miałem na temat Stomila jakiś mglisty obraz w głowie, ale wciąż chciałem nadać mu coś charakterystycznego. Doszedłem do wniosku, że jego stan domyślny to coś w rodzaju wesolutkiego kaca, kiedy nie jesteś już pijany, ale promile wciąż nie wyparowały. Stomil permanentnie pozostaje gdzieś pomiędzy.
Jan Tracz: Taki rodzaj zaćmienia.
Michał Balicki: Tyle że on wynika z jego sytuacji życiowej. A ta jest nieco wbrew radości, którą na co dzień emanuje. On wypiera rzeczywistość i wmawia sobie, że jest lepiej niż jest. Z ojcem ma szczątkowy kontakt, nie pracuje, nie studiuje, ma długi, jest ścigany przez gangsterów i mieszka z kumplem i jego rodzicami w Warszawie. Według mnie nie ma wielu powodów do śmiechu, a jednak zazwyczaj oglądamy go rozognionego w tym swoim szczęściu.
Jan Tracz: Stomil trzeźwo patrzy na sytuację Malcolma, potrafi wtedy myśleć racjonalnie, ale we własnej sytuacji wypiera wszystkie czerwone flagi. Rozwiązuje czyjeś problemy, ale swoich już nie.
Michał Balicki: Bo nie chce ich widzieć. Może nie może, jeszcze nie potrafi. W trzeciej części prozy Malcolma XD Stomil zaczyna się zmieniać, ale nie chcę zdradzać zbyt wiele.
Jan Tracz: Stomil okazał się punktem zwrotnym w twojej karierze. Czy po pierwszym sezonie bałeś się zaszufladkowania w takich komediach? Dalej boisz się bycia kojarzonym z jedną rolą?
Michał Balicki: To wyrazista rola w moim portfolio, ale nie musi być definiująca. Wierzę w pewną rozpiętość aktorską, którą mam w sobie. Kwestia czasu i czyjegoś przychylnego spojrzenia, a większa, dramatyczna rola się pojawi.
Jan Tracz: Na castingu możesz dać z siebie wszystko, ale i tak spodoba się ktoś inny. Jako młody aktor nie masz wpływu na zewnętrzne czynniki.
Michał Balicki: Chyba po prostu potrzeba w tym wszystkim cierpliwości. Szczęście jest ważne, ale też staram się mądrze wybierać propozycje. Swego czasu miałem kilka ofert zagrania postaci bliźniaczych do Stomila. Konsekwentnie odrzucałem te role; płodozmian jest potrzebny! Jaki mam wpływ na to, jak potoczy się moja kariera i czy zostanę zaszufladkowany jako aktor komediowy? Zobaczymy za dwadzieścia lat. O ile dalej będę zajmował się tym fachem.