REKLAMA
Szybka piątka
Najlepsze filmy, których NIE OBEJRZELIŚMY
REKLAMA
Szybka piątka #158
Każdy z nas ma pewne wstydliwe zaległości, jeśli chodzi o obejrzane filmy. O takich właśnie napiszemy w tym wydaniu “Szybkiej piątki”, skupiając się na tytułach, co do których mamy pewność, że zagwarantują nam zwyczajnie udany seans. Koniecznie podzielcie się swoją listą!
Jacek Lubiński
- Niebo i piekło – ominął mnie jakoś ten wyjątkowo nie-samurajski Akira Kurosawa, choć cały czas znajduje się u mnie na liście “do-zo”. Na chwilę obecną jest to najlepszy film, którego jeszcze nie obejrzałem, ale mam nadzieję, że zmieni się to, zanim nadejdzie wojna.
- Samuraj – a skoro już o samurajach mowa, to i ten klasyk kryminalny ze skromnego i w większości odhaczonego dorobku Jean-Pierre’a Melville’a jest moją małą piętą achillesową. Czeka na swoją kolej – a przede wszystkim na solidne wydanie w tej części świata.
- Zimowy sen – turecki zdobywca Złotej Palmy z 2014 roku cały czas odstrasza mnie swoją długością i tytułem, który zapowiada coś, czego wolałbym uniknąć. Aczkolwiek “winter is coming”, więc może to ten czas…
- Fanny i Alexander – pamiętam kawałki Bergmanowskiego opus magnum widziane lata świetlne temu w telewizji. Nigdy jednak całości – a zwłaszcza pełnej, rozszerzonej wersji – nie doświadczyłem. Czeka już jednak wraz z innymi filmami reżysera na półce, więc jeszcze w tym roku skreślę go z listy.
- Mesjasz – mam słabość do wielkich, epickich fresków, więc tym bardziej ubolewam nad tym, iż ten pozostaje jednym z nielicznych, które nie doczekały się jeszcze solidnego wydania połączonego z remasterem filmu. Jest to tym bardziej dziwne, że islam eskaluje przecież w Europie, zatem odbiorcy bez problemu by się znaleźli. Czekam.
Odys Korczyński
- Chłopiec w pasiastej piżamie – nie żebym nie miał okazji go zobaczyć, bo regularnie natykam się na niego w telewizji. Problem tkwi w czymś innym – we mnie. Unikam tego filmu, bo przedstawia cierpienie dzieci. Dość widziałem produkcji o eksterminacji ludzi podczas II wojny światowej. Dość czytałem o tym tekstów. Wątpię, czy ów tytuł wniósłby coś jeszcze do mojego światopoglądu, a przyjemności w oglądaniu czekających na śmierć dzieci nie znajduję.
- Polowanie – jestem pewien, że Polowanie to dobry film. Miałem okazję zobaczyć fragmenty, sugestywne fragmenty z uwidocznionym cierpieniem niewinnych. Mads Mikkelsen z kolei to jeden z moich ulubionych aktorów. Zawsze przykłada się do ról, nawet w złych produkcjach. Polowanie wywołuje u widza sprzeciw wobec niesprawiedliwości na elementarnym, powodującym dyskomfort psychiczny poziomie. Czuję więc dystans do tego filmu. Może kiedyś nadrobię, ale najpewniej po pandemii.
- Na noże – gdybym miał wykupiony Canal+, już dawno bym go obejrzał. Odkąd uciekł mi seans w kinie, często myślę, że w końcu wypadałoby zobaczyć Daniela Craiga w czymś innym niż James Bond. Puszczam więc oko do Netflixa lub HBO.
- Mulan – byłem zdecydowany iść na premierę, ale z tego, co pamiętam, odstąpiłem recenzję koleżance z redakcji, która bardzo chciała ten film obejrzeć. Lubię tego typu “wielkie” kino z rozmachem często wyprzedzającym treść. W chwili premiery nie wiedziałem jeszcze, że wokół produkcji będzie tak wiele kontrowersji politycznych. Mimo to chęć obejrzenia Mulan we mnie nie osłabła, lecz zapewne będę już patrzył na film pod zupełnie innym kątem.
- Plac Zbawiciela – leży gdzieś i czeka na lepsze czasy albo na zlecenie. Jednym słowem – obejrzę go, gdy mi ktoś za to zapłaci, bo inaczej się nie skuszę. Za dużo w życiu poznałem tego typu problemów, żeby jeszcze z własnej woli (i za darmo) torturować swoją psychikę podobną filmową tematyką.
REKLAMA