Filmy, na które czekamy NAJBARDZIEJ

Jacek Lubiński
1. The French Dispatch – nowy Wes Anderson i kuriozalny polski tytuł, który mi nie przejdzie przez klawiaturę, a za który ktoś powinien pójść siedzieć. Ja też pójdę – do kina. Pierwszego dnia. Nawet symetrycznie usiądę na samym środeczku sali.
2. Tenet – nie mam ostatnio zaufania do Nolana, no ale jeśli ktoś może rozbujać obecną stagnację, to chyba tylko on. Ale pewnie i tak przełożą i skończy się jak z czekaniem na Avatara 2. A skoro o wilku mowa…
3. Avatar 2 – tak, James, wciąż czekam. Więc zepnij poślady i spraw, żeby mi szorty opadły na premierze. Na wszelki wypadek założę dwie pary – w końcu to sequel.
4. Last Night in Soho – Edgar Wright + Anya Taylor-Joy + horror + zapewne kolejna zabawa schematami. Do tej pory reżyser nie nakręcił złego filmu. I niech tak zostanie.
5. Coming 2 America – uwielbiam oryginał, stęskniłem się za Murphym w dużym projekcie i jestem bardzo ciekaw, jak wprowadzą królestwo Zamundy w XXI wiek. Ze wszystkich powrotów do przyszłości ten ma naprawdę szansę wypalić.
Gracja Grzegorczyk
1. Nowi mutanci – po wielu miesiącach wyczekiwania, kolejnych zmianach daty premiery oraz cały czas niepewnej dystrybucji mam cichą nadzieję, że uda się zobaczyć ten długo wyczekiwany i nieoczekiwany film z uniwersum X-Men. Doborowa obsada oraz fabuła ponoć zahaczająca o horror dają nadzieję na podniesienie serii po porażce filmu X-Men: Mroczna Phoenix.
2. Jak być dobrą żoną – Juliette Binoche tym razem występuje w roli właścicielki domu dla dziewcząt, w którym te uczą się, jak być posłusznymi i przykładnymi żonami. Kiedy jednak jej mąż umiera, decyduje się na emancypację i bierze sprawy w swoje ręce… Ten opis kupił mnie całkowicie i jestem ciekawa, jak ta zapowiadana komedia pełna absurdów sprawdzi się na dużym ekranie.
3. Polowanie – horrory od wytwórni Blumhouse w większości przypadków nie zawodzą. Już sama obsada z takimi gwiazdami jak Hilary Swank czy Emma Roberts zrobiły na mnie wrażenie. Trailer też zapowiada totalną jazdę po bandzie, gdzie krew, flaki i nieskończona ilość czerwonej farby fruwają po ekranie.
4. King’s Man: Pierwsza misja – oba filmy z serii o Kingsmanach zajmują szczególnie miejsce w moim sercu. Bawiłam się na nich wybornie, a obietnica pełnoprawnego prequela, na dodatek z Ralphem Fiennesem, daje nadzieję na wyśmienitą zabawę w kinie. W tych trudnych dla nas czasach warto niekiedy skierować swoje myśli ku filmom dającym po prostu mnóstwo frajdy.
5. Śmierć na Nilu – jedyny powód, dla którego czekam na ten film (który już od samego początku skazany jest porażkę), to reżyser i odtwórca głównej roli – sir Kenneth Branagh. Kto widział klasyczną adaptację z Peterem Ustinovem, nie sięgnie po najnowszą wersję, gdyż zna już rozwiązanie zagadki… a ta jest kluczowa dla całego filmu. Ale sir Kennethowi się nie odmawia!