search
REKLAMA
Recenzje

SERIA O ŻANDARMIE. Na straży prawa i porządku!

Anna Niziurska

19 października 2017

Filmorg - grafika zastępcza - logo portalu.
REKLAMA

Gerber: My flowers are beautiful (Żandarm w Nowym Jorku)

Druga część przygód żandarmów z Saint-Tropez przenosi nas do Nowego Jorku, gdzie bohaterowie wyjeżdżają, by uczestniczyć w Międzynarodowym Kongresie służb policyjnych. I tym razem kłopoty na Cruchota spadają za sprawą Nicole, która wbrew zakazowi ojca wsiada na statek i także chce zwiedzić Nowy Świat.

Nie jest to najlepsza część całej serii. Niby jest śmiesznie, jest de Funès, jest Michel Galabru, jest nawet zakonnica – która stanie się nieodłączną postacią całej serii – ale czegoś zwyczajnie brakuje. Być może to wynik tego, że w pracach nad scenariuszem nie brał udziału Richard Balducci? Jean Girault i Jacques Vilfrid – którzy pracowali przy każdej części serii o przygodach francuskich żandarmów – napisali film, podczas oglądania którego ma się wrażenie pośpiechu realizacji dzieła. Tak jakby twórcy chcieli szybko wykorzystać sukces pierwszej części, nie mieli do końca pomysłu na drugą, więc przenieśli akcję do Stanów Zjednoczonych. Jakby samo to miało być atrakcyjne. Oczywiście nie oznacza to, że film nie ma dobrych momentów – nauka angielskiego, odprawa na statku w trakcie próbnego alarmu, sceny tańca na ulicach Nowego Jorku, mecz w baseball – to wszystko się udało. De Funès czaruje swoim talentem aktorskim, wtóruje mu Galabru, tuż za nimi jest reszta żandarmów. Może więc narzekam?

Cruchot: Mój mały Fougasse (Żandarm się żeni)

Co do kolejnej części nie mam jednak wątpliwości. Żandarm się żeni to przyjemna komedia o nieskomplikowanej fabule i wątku miłosnym. Film powstał trzy lata po przygodach w Nowym Jorku. Być może dystans czasowy wpłynął na to, że odbiera się ten obraz jako bardziej dopracowany, napisany z pomysłem. A może był to wkład Balducciego?

W największym skrócie – jak można się spodziewać po samym tytule – Ludovic poznaje kobietę, która okazuje się miłością jego życia. Josepha jest wdową i szybko wpada w oko samotnemu żandarmowi. Lubi ją nawet jego córka! Małżeństwo będzie trwało przez kolejne części, a nawet zostanie przeniesione na inne filmy z udziałem de Funèsa i Claude Gensac, czyniąc z nich prawdziwe filmowe małżeństwo. Jedynie w Żandarmie i kosmitach Gensac zastąpi Maria Mauban.

Od tej pory Cruchot musi liczyć się już nie tylko wyznawanymi wartościami, ale również z oczekiwaniami Josephy. A oczekiwania te mogą być zupełnie inne niż wartości Ludovica – jak na przykład lojalność wobec przełożonego (lojalność? A może usłużność? Albo wręcz przerysowane i przezabawne lizusostwo?). Żandarm staje więc do konkursu o awans. Gerber również. Co wyniknie z tej walki? Kto wygra? I na jak długo?

Mocnym punktem tej części przygód żandarmów jest dobrze napisany scenariusz, zabawne dialogi i sytuacje oraz obsada aktorska. To przedostatni film, w którym możemy zobaczyć ich wszystkich razem – Gerbera, Cruchota, Tricarda (Guy Grosso), Merlota (Christian Marin), Berlicota (Michel Modo) i małego Fougasse’a (Jean Lefebvre), który staje się w tej części ulubieńcem Cruchota. Nie byłoby serii bez de Funèsa i Galabru, ale bez wątpienia nie byłoby jej również bez pozostałych aktorów.

Skoro w tej części Cruchot pokazany jest od strony bardziej prywatnej i intymnej, to wspomnę jeszcze tylko, jaki był w tej sferze Louis de Funès. Otóż ten choleryk i nerwus na ekranie w rzeczywistości był spokojnym i cichym człowiekiem! Lubił spędzać czas w gronie rodziny, a – mimo wielkiego talentu aktorskiego – peszyło go udzielanie wywiadów. Dobrze czuł się w swoim ogrodzie, w którym pielęgnował róże. Jego sukcesem było wyhodowanie nowej odmiany róży – o pomarańczowych płatkach – którą nazwano jego imieniem. Zadziwiający kontrast z postaciami filmowymi, prawda?

REKLAMA