search
REKLAMA
Recenzje

SERIA O ŻANDARMIE. Na straży prawa i porządku!

Anna Niziurska

19 października 2017

Filmorg - grafika zastępcza - logo portalu.
REKLAMA

Fougasse: Ja chcę do sanatorium (Żandarm na emeryturze)

Żandarmi zostają wysłani na emeryturę. Mamy tutaj pewne uproszczenie – twórcy filmu wysyłają na nią wszystkich, a przecież gołym okiem widać, że Gerber i Chruchot znacznie odstają wiekiem od pozostałych. Fakt jednak pozostaje faktem – na posterunek wkraczają młodzi i piękni (niczym sklepowe manekiny), nowi żandarmi.

A co z dotychczasowymi? Próbują znaleźć sobie nowe zajęcie. Bez powodzenia jednak. Dopiero wieść o tym, że Fougasse w wyniku wypadku traci pamięć, jest dla nich motorem do działania. Wyruszają w podróż wspomnień, by przywrócić przyjacielowi pamięć. Spotka ich przy tym wiele przygód, będą gonić i łapać, ale też uciekać. Wskoczą w wygodne stroje żandarmów, dzięki którym poczują się znowu na miejscu.

Sam de Funès na emeryturę nie wybrał się nigdy, grał do samego końca. Można powiedzieć, że znamy go tylko starego, pamiętamy go w wieku 50-60 lat. Przez późny debiut większość widzów nie widziała go jako młodzieńca, nie obserwowała jego dorastania, dojrzewania, młodzieńczego błądzenia po różnych – pewnie lepszych i gorszych – rolach. Grał bardzo dużo, w 1975 roku przeszedł pierwszy zawał serca, który przekreślił jego udział w filmie Gérarda Oury’ego Le Crocodile. Gdy po kilku miesiącach doszedł do zdrowia rzucił palenie, przeszedł na dietę. Miał też zwolnić tempo życia. Już rok później był na planie filmowym Skrzydełka czy nóżki. W 1979 roku ukazała się kolejna część przygód żandarmów – Żandarm i kosmici. W roku 1980 de Funès dostał nagrodę specjalną Cesara oraz zadebiutował jako reżyser – w Skąpcu. W tym samym roku doznał także drugiego zawału. Czy przestał grać? Ależ skąd!

Zwierzchnik: Jaki kształt miał ten talerz?

Tricard: Trupozoidalny.

(Żandarm i kosmici)

Początkowo nikt mu nie wierzy, jednak później sam Cruchot widzi latający spodek. Co więcej – kosmici odwiedzają obu żandarmów. Ludovic zaczyna szalony pościg za nimi, jednocześnie uciekając Gerberowi, który nie wierzy w opowieści o przybyszach z innej planety potrafiących przybrać ludzką postać, pijących olej i wydających dziwne, metaliczne łoskoty przy uderzeniu.

Mimo ewidentnie absurdalnej fabuły i komicznie śmiesznych efektów specjalnych (taki statek kosmiczny stworzyłby chyba każdy z nas) film bardzo przyjemnie się ogląda. Żandarm i kosmici to komedia pomyłek – szybko bowiem niemal każdy policjant ma swojego sobowtóra „nie z tej ziemi”. Pociąga to za sobą lawinę nieporozumień. Cruchot – gdy już mu się wydaje, że odkrył, pod kogo podszywa się kosmita, a on tymczasem szybko ucieka, zostawiając na swoim miejscu prawdziwego człowieka – zdaje się wręcz popadać w obłęd. I tak jak w pozostałych częściach – trzeba przymknąć oko na uproszczenia i śmieszne rozwiązania, które tak naprawdę są urokiem całej serii.

Słabszym elementem jest tylko obsada aktorska. Nie ma już Fougasse’a ani Merlot. Jest Tricard i Berlicot, a do załogi dołączył również Beaupied (świetny Maurice Risch) oraz Taupin (Jean-Pierre Rambal). Tym razem również w roli Josephy nie zobaczymy Claude Gensac, której udział w przedstawieniu teatralnym La Maison des cœurs brus uniemożliwił grę w filmie Giraulta.

 Gerber: Wyrywał skrzydełka muszkom.

Cruchot: Tylko raz i to ważce!

Gerber: Do 14. roku życia robił siusiu do łóżka.

Cruchot: Siusiu nigdy! Tylko kupkę!

(Żandarm i policjantki)

To ciekawe, że Jean Girault najpierw nakręcił część o kosmitach, a dopiero potem o policjantkach. Jakby bardziej realne było dla niego spotkanie żandarmów z obcymi niż wcielenie w ich szeregi przedstawicielek płci pięknej.

To oczywiście żarty i spekulacje. Faktem pozostaje jednak coś innego, o wiele smutniejszego. Stan zdrowia Giraulta pogarszał się od jakiegoś czasu, jednak reżyser zdecydował się na pracę nad szóstą częścią przygód Cruchota. Niestety zmarł na gruźlicę w trakcie realizacji zdjęć. Obraz dokończył jego asystent Tony Aboyantz.

Ostatnia część serii o żandarmach opowiada o tym, co wydarzyło się na komisariacie po pojawieniu się na nim czterech pięknych policjantek. Jak łatwo się domyślić, kobiety – zapewne bezwiednie – wprowadzają rozkojarzenie wśród męskiej części załogi i element rywalizacji między żandarmami. Na straży porządku i regulaminu jak zawsze staje Cruchot, jednak sprawy szybko wymykają mu się z rąk. I to bynajmniej nie przez miłosne zaloty. Policjantki – jedna po drugiej – tajemniczo znikają.

Żandarm i policjantki to naprawdę wciągająca komedia kryminalna z elementami zaskoczenia. Przy pierwszym seansie trzyma w napięciu, przy kolejnym świetnie bawi. W planach było nakręcenie kolejnej, siódmej części przygód de Funèsa. Miał to być Żandarm pod Waterloo. Cruchot po przeniesieniu w czasie miał się spotkać z samym Napoleonem Bonaparte. Niestety na skutek śmierci de Funèsa 27 stycznia 1983 pomysł został zamknięty. Żandarm i policjantki to ostatni film, w którym możemy oglądać króla komedii – francuskiej, a może nie tylko?

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA