search
REKLAMA
Recenzje

WYWIAD Z WAMPIREM: SEZON 2 – recenzja 1. odcinka. Co najmniej ciekawe otwarcie

Dziś o 22:00 na kanale AMC polska premiera pierwszego odcinka drugiego sezonu serialu „Wywiad z wampirem”.

Tekst gościnny

20 czerwca 2024

REKLAMA

Autorką tekstu jest Anna Kamińska.

Tekst zawiera spoilery!

Serialowa adaptacja najsłynniejszej powieści Anne Rice zostawiła część widzów, w tym i mnie, z uczuciami co najmniej ambiwalentnymi. Twórcy show amerykańskiej stacji AMC: Rolin Jones i Mark Johnson z jednej strony zapewniali, że serial będzie oddawać ideę i ducha prozy Rice, z drugiej jednak wprowadzili tak wiele zmian względem materiału źródłowego, że całość prezentowała się raczej jak opowiadanie fan fiction na jej motywach. Dla porównania adaptacja filmowa Neila Jordana sprzed 30 lat, mimo kilku zmian, w zasadzie jest wierną ekranizacją powieści. Natomiast serial przypomina nieco chaotyczną miejscami układankę, wprowadzając przy tym wątki znane z pozostałych książek z cyklu „Kronik Wampirów”.

W poprzednich odcinkach

Nie sposób omówić pierwszego odcinka drugiego sezonu (który to dostajemy z niemal rocznym poślizgiem wywołanym strajkiem scenarzystów w Hollywood) bez krótkiego przypomnienia najważniejszych elementów fabuły.

Jest początek XX wieku. Louis (Jacob Anderson), młody, ambitny czarnoskóry właściciel domów publicznych w Nowym Orleanie, spotyka na swojej drodze tajemniczego i pociągającego Francuza Lestata. Ich wzajemna fascynacja przeobraża się w końcu w namiętny romans przerwany samobójczą śmiercią brata Louisa. Niestety okazuje się, że Lestat nie jest zwyczajnym człowiekiem, ale nieśmiertelnym wampirem, który zakochał się w Louisie tak bardzo, że postanowił przekazać mu Mroczny Dar.

Louis zgadza się na przemianę w wampira i tak rozpoczyna się ich wspólna z Lestatem 40-letnia przygoda w Nowym Orleanie, pełna krwi, pożądania, ognia i zamieszek na tle rasowym. Na prośbę Louisa Lestat zmienia także w wampira uratowaną z pożaru nastoletnią kolorową dziewczynę Claudię (Bailey Bass). Niestety, wzajemne uprzedzenia, okrucieństwo Lestata, buntownicza osobowość Claudii i bierne przyzwolenie Louisa na to wszystko doprowadzają w efekcie do rozpadu ich małego klanu, zakończonego próbą zgładzenia Lestata i ucieczką Louisa i Claudii do Europy, w poszukiwaniu podobnych sobie istot. Tak, w dużym skrócie, prezentował się pierwszy sezon.

Pierwszy odcinek drugiego sezonu (czy – jak go oznaczają showrunnerzy – ósmy odcinek w ogóle) przedstawia tułaczkę Louisa i Claudii (Delainey Hayles) po ogarniętej II wojną światową Europie Wschodniej.

Delikatna kwestia

Jak pamiętamy z powieści lub pierwszej ekranizacji, faktem jest, że Louis i Claudia uciekli z Nowego Orleanu do Europy, gdzie od dawna planowali odnaleźć swoich pobratymców. Jednak w oryginale biały bogaty ojciec z małą córeczką (przypominam, że książkowa Claudia miała w chwili przemiany 5 lat) w Europie XIX wieku nie wzbudzał wielkiej sensacji. Co innego dwoje kolorowych tułaczy na pograniczu Rumunii i Ukrainy, niejednokrotnie na linii frontu, co chwilę wpadających najpierw na niemieckie, a następnie radzieckie patrole. Trzeba sobie powiedzieć, że pomysł wpychania naszych bohaterów w sam środek szalejącej wojny jawi się jako co najmniej niedorzeczny.

W tym miejscu dochodzimy do bardzo delikatnej kwestii, bo do tak zwanego race swapping, czyli zamiany rasowej niektórych bohaterów. Moim zdaniem nie można udawać, że nie było to i nie jest bez znaczenia, skoro wymusza tak poważne zmiany fabularne lub sprawia, że widza traktuje się jak idiotę. Trudno jest pisać o takich pomysłach scenarzystów, nie narażając się za każdym razem na zarzut o rasizm, jednak sami twórcy pakują się tu na minę, każąc dwojgu czarnoskórym krwiopijcom pałętać się po frontach II wojny światowej.

Stosunki pomiędzy Louisem i Claudią w ogóle nie układają się najlepiej. Ona — drapieżna i okrutna — nie umie wybaczyć swojemu towarzyszowi zdrady, jakiej dopuścił się względem niej, powstrzymując ją przed ostatecznym zniszczeniem Lestata. On usiłuje odzyskać jej stracone zaufanie, a jednocześnie prześladują go koszmary i wyrzuty sumienia.

Nasz Louis ma bowiem wizje. Pośród pełnych błota i krwi bitewnych pól i dymu z pogorzelisk ukazują się mu zakrwawione, odziane w biel zwłoki Lestata, ożywające jako wielki wyrzut sumienia. To z kolei bardzo ciekawy zabieg ze strony twórców, który zasługuje na uznanie widzów. Z jednej strony pozwala bowiem wprowadzić niejako tylnymi drzwiami postać Lestata, granego brawurowo przez Sama Reida, a z drugiej nieźle obrazuje stan psychiczny Louisa. Bardzo ciekawe jest jedno ujęcie, kiedy to z rozpłatanego gardła jasnowłosego wampira „wykluwa się” (zupełnie jak Obcy w arcydziele Ridleya Scotta) ptak, który następnie odlatuje w kierunku pobliskich drzew. Czy symbolizuje to uwolnienie się duszy Lestata z okowów nieśmiertelnego ciała? Jeśli tak, to czy można założyć, że w tamtym momencie Louis wierzył w ostateczną śmierć swojego stwórcy?

W swoich poszukiwaniach Claudia i Louis docierają w końcu do rumuńskiej wioski, gdzie wszelkie poszlaki mogą świadczyć o obecności innych krwiopijców. To pozwala im wierzyć, że nareszcie natrafili na właściwy trop. Na miejscu wampiry spotykają miejscową „dobrą duszę” Emilię, która przy okazji jest także kochanką brytyjskiego korespondenta wojennego Morgana (Blake Ritson).

Wątek Morgana i Emilii to kolejny ukłon twórców w stronę oryginału. W książce Morgan był przypadkowym angielskim turystą, którego żona zmarła w wyniku ataku lokalnego wampira. Powieściowy Morgan traktował Louisa jako jedynego przedstawiciela zachodniego, cywilizowanego świata pośród przesądnej, dzikiej hołoty, która w swoim szaleństwie pragnęła zbezcześcić ciało jego nieszczęsnej małżonki.

W serialu Morgan jest zaginionym w akcji korespondentem wojennym, trochę bezczelnym, pewnym siebie i przenikliwym typem, który szybko odkrywa kłamstwa wampira. Louis zbywa podejrzenia Morgana, ale jego urażona duma sprawia, że nie oponuje on, kiedy mieszkańcy wioski uśmiercają Emilię, zaatakowaną przez upiora z pobliskiego lasu. Jeszcze raz nasz bohater przekonuje się, że takie istoty jak on i zwykli śmiertelnicy należą do dwóch różnych światów.

Tymczasem ignorowana przez wszystkich Claudia w końcu odnajduje w lesie stworzenie przypominające wampira, chociaż bardziej jest to agresywny, na wpół rozkładający się żywy trup, niezdolny nawet do podstawowej komunikacji.

Wątek dzikiego upiora, którego w książce nasi bohaterowi zmuszeni byli unicestwić, posłużył twórcom serialu jako przyczynek do wprowadzenia kolejnej postaci, której nie znajdziemy w oryginalnej historii.

Plusy i minusy

Wampirzyca Daciana to też przebłysk dobrego scenopisarstwa w tym serialu. Jest to niemłoda już kobieta o wyglądzie leśnej wiedźmy. Daciana (w tej roli Diana Gheorghian), jak klasyczna potomkini Drakuli, zamieszkuje pobliski zamek i wysysa krew z okolicznych wieśniaków. Stulecia samotności wpędziły ją jednak w stan bliski obłędu. Na dokładkę krew miejscowych – naznaczona bólem i cierpieniem – nie daje jej takiej mocy, aby mogła ona tworzyć podobnych sobie towarzyszy. Chociaż Claudia próbuje przekonać starą do dołączenia do ich małego klanu, Daciana wybiera śmierć w płomieniach ku przerażeniu i rozczarowaniu naszych bohaterów. To smutne doświadczenie ostatecznie przekonuje ich do zaprzestania dalszych poszukiwań w tej części świata i wyjazdu do Paryża.

Po przebytych doświadczeniach Louis i Claudia rozumieją, że odtąd mają tylko siebie (no i widmo Lestata). Cóż bowiem potępiony rzec może potępionemu?

Otwarcie nowego sezonu można ostatecznie uznać za co najmniej ciekawe i zachęcające widza do dalszego śledzenia tej niezwykłej historii. Na szczególne pochwały zasługują, podobnie jak w poprzednim sezonie, realistyczna, a zarazem bogata scenografia i kostiumy, niezły klimat i solidna gra aktorska. Świetnym posunięciem okazało się wprowadzenie widma Lestata i postaci Daciany. Sensownie także zaadaptowano wątek Morgana i Emilii.

Jednak to, co w moim odczuciu jest nadal bolączką tego serialu, to zupełnie niezgodne z pierwowzorem przedstawienie Louisa i Claudii, co powoduje, że patrzy się na tych bohaterów jak na zupełnie obce postacie, wyjęte z innej bajki. W odbiorze nie pomaga także ulatniający się gdzieś klimat gotyckich powieści Rice, niepotrzebna i bardzo graficzna przemoc oraz uwspółcześniony język. Wampirzym bohaterom w większości brakuje elegancji i wyrafinowania. Nie są oni już tajemniczy i uwodzicielscy, lecz zaskakująco ludzcy i przyziemni, mimo swojej nadnaturalnej kondycji.

Serial ten, mimo oczywistych niezgodności źródłowych i wad, jest jednak solidnie wykonany i może zaintrygować. Czytelnicy prozy Rice wiedzą mniej więcej, czego się spodziewać w przyszłości, jednak pomysłowość scenarzystów z pewnością nas także zaskoczy. W końcu, kiedy przestajesz szukać innych wampirów, wampiry znajdują ciebie.

REKLAMA