WYBÓR ZOFII. Meryl Streep w jednej ze swoich najtrudniejszych scen
Wracając do Meryl Streep. Trzeba przyznać, że aktorka wspaniale spisała się nie tylko w najważniejszej scenie filmu, ale w całym obrazie Pakuli. Doskonale przygotowana do roli (uczyła się wcześniej polskiego i niemieckiego) poradziła sobie zarówno w scenach rozgrywających się w Stanach Zjednoczonych, jak i we wspomnieniach z Krakowa czy Oświęcimia, gdzie często mówi po polsku. Za rolę Zofii Streep otrzymała Oscara i Złotego Globa oraz nominację do nagrody BAFTA. Jej Zofia Zawistowska zajmuje trzecie miejsce na liście 100 najlepszych kreacji aktorskich wszech czasów, utworzonej przez “Premiere Magazine” (wyprzedzają ją tylko Marlon Brando jako Terry Malloy w filmie Na wybrzeżach oraz Peter O’Toole w roli T.E. Lawrence’a w Lawrence z Arabii). Warto jednak pamiętać, że pierwotnie kandydatką do tej roli była Krystyna Janda, lecz władze PRL nie pozwoliły jej na zagranie w obrazie Pakuli, uznając go za antypolski. Podobnie sytuacja wyglądała z Bogusławem Lindą, który dostał propozycję zagrania u boku Streep. Jednak skoro nie chciał zostać współpracownikiem Służb Bezpieczeństwa, władze jemu również uniemożliwiły wyjazd, nie wydając paszportu. Niestety nie zgodzono się również na wjazd ekipy filmowej do Polski. Reżyser chciał zrobić część zdjęć tutaj, ale z powodu sprzeciwu władz zdecydował się na Jugosławię.
Mimo że obaj nie posiadali zbyt wielkiego dorobku aktorskiego, to nie wyobrażam sobie nikogo innego w tych rolach. MacNicol świetnie odegrał młodziutkiego, tak naprawdę dopiero wkraczającego w dorosły świat Stingo. Jego uczucie do Zofii jest piękne, trochę naiwne, ale czyste i młodzieńcze. Chłopak wierzy, że pomimo jej obozowych przeżyć mogą razem stworzyć szczęśliwą rodzinę. Wziąć ślub, mieć dzieci. Natomiast Kline wspaniale oddał schizofreniczne zachowania Nathana, jego rozchwianie i nagłe przechodzenie od agresji do czułości, od nienawiści do miłości. Cała trójka – Streep, Kline i MacNicol – tworzy zgrany zespół, trójkąt relacji, jakie zbudowali, budzi zaciekawienie i jest bardzo mocną stroną obrazu Pakuli.
Na plus oceniam również atmosferę filmu. Klimat Nowego Jorku lat 40. XX wieku, z jego swobodą, beztroską i kolorem wspaniale kontrastuje ze wspomnieniami z obozu lub z Krakowa, tuż przed tym, jak Zofia została aresztowana.
Zresztą powiem to jasno – Wybór Zofii nie ma dla mnie słabych stron. Mimo tego jestem pewna – już nigdy go nie obejrzę. Ładunek emocjonalny, jaki niesie z sobą kulminacyjna scena, byłam w stanie udźwignąć tylko raz. Mimo to szczerze polecam. Do obejrzenia choćby jeden, jedyny raz.