What A Wonderful World – 30. WFF
Na początku kwietnia 2009 roku mołdawska opozycja oskarżyła będących wówczas u władzy komunistów o sfałszowanie wyników wyborów parlamentarnych. W stolicy kraju doszło na tym tle do rozruchów. Nawoływani przez portale społecznościowe młodzi ludzie wyszli na ulice, a protesty przerodziły się w prawdziwą walkę z siłami rządowymi. W płomieniach stanął budynek parlamentu, który po części okradziono ze sprzętu biurowego, a po części zniszczono. Do akcji wkroczyły policja i bezpieka, krwawo tłumiąc protesty, a uczestników aresztując i poddając torturom. Kilka osób zmarło. O tych wydarzeniach w swojej debiutanckiej fabule pt. What A Wonderful World opowiada Anatol Durbala.
Zajścia z ulic Kiszyniowa są przedstawiane z perspektywy 22-letniego chłopaka o imieniu Petru (Igor Babiac), powracającego do Mołdawii po dwóch latach studiów w Stanach Zjednoczonych. Punkt wyjścia może wydawać się nieco banalny; chłopak obiecuje swojej dziewczynie, że będą kontaktować się poprzez Skype, lecz okazuje się, że znajdujący się w jego dawnym mieszkaniu stacjonarny komputer pozbawiony jest monitora. Ten zaś znajduje się u jego dawnego kolegi, więc student Boston University postanawia osobiście odebrać swoją własność i wracając – niosąc w rękach pokaźnych rozmiarów sprzęt – zostaje najpierw powalony za pomocą uderzenia pałką, a następnie zatrzymany przez uzbrojonych, zamaskowanych i w żaden sposób nieoznaczonych funkcjonariuszy bezpieki, którzy omyłkowo biorą go za jednego z demonstrantów.
Reżyser czyni z głównego bohatera postać tragiczną, znajdującą się w sytuacji bez wyjścia. Każde jego słowo czy gest spotyka się z reakcją oprawców. Cokolwiek by nie zrobił, czeka na niego kara. Petru jest ubezwłasnowolniony i odarty z godności, a jego los jest w rękach niezrównoważonych, zirytowanych oraz zmęczonych życiem oficerów, mogących w końcu wyładować swoje frustracje. Twórca – nieukrywający inspiracji Procesem Franza Kafki – kreśli przerażający i mroczny świat, gdzie absurd staje się rzeczywistością. W tych realiach studia czy praca za granicą są uznawane za zdradę ojczyzny, a związek – szczególnie z kobietą o ciemnym kolorze skóry – jest zaprzeczeniem patriotyzmu.
Autor ze szczególną uwagą przygląda się policjantom, próbując w tych pozornie normalnych mężczyznach znaleźć źródło nienawiści oraz agresji. Kamera towarzyszy im zarówno podczas prywatnych rozmów, jak i podczas przesłuchań zatrzymanych. Durbala stawia na realizm i nie boi się pokazywać brutalności. Ta wręcz wylewa się z ekranu, a widz z każdą kolejną sceną jest coraz mocniej sponiewierany. Przemoc jest stopniowana; zaczyna się od dość niewinnego wykorzystania jednego z zatrzymanych jako stelaża na antenę telewizyjną, aby otyły policjant mógł spokojnie obejrzeć mecz Realu Madryt z FC Barceloną, a kończy się na próbie gwałtu dokonanej na jednej z aresztowanych oraz ciężkich pobiciach, prowadzących do zgonów.
Siłą tego dzieła są także dialogi. Świetnie napisane, ironiczne, słodko-gorzkie, mocne oraz przesączone tragikomizmem kwestie brzmią bardzo autentycznie. Z jednej strony potrafią wywołać uśmiech na twarzy, a z drugiej przerażenie, dzięki czemu wzmacniają atmosferę niepewności.
What A Wonderful World to niezwykle mocny, trzymający w napięciu oraz poruszający obraz, na który od początku do końca był pomysł. Nie zmarnowano potencjału drzemiącego w tak ważnym, trudnym i przede wszystkim wciąż świeżym temacie. Reżyser funduje widzom, podobnie jak swoim bohaterom, „ścieżkę zdrowia”, bez ogródek pokazując brutalność oraz nadużycia ze strony służb porządkowych. Ten film przeraża i sprawia ból, szczególnie, gdy uzmysłowimy sobie, że przedstawia wydarzenia sprzed zaledwie kilku lat. Jak po seansie twierdził sam twórca, mimo zmiany władzy, winnych śmierci zakatowanych demonstrantów nie spotkała żadna kara, natomiast sprawy zostały zatuszowane.