search
REKLAMA
Recenzje

Wenecja 2018. NARODZINY GWIAZDY (A Star Is Born), reż. Bradley Cooper

Karolina Dzieniszewska

3 września 2018

REKLAMA

Reżyserski debiut Bradleya Coopera, który zdecydował się nie tylko zagrać jedną z głównych ról, ale także sam wykonał utwory, to kino hollywoodzkie pierwszej klasy. Być może nie pasuje do festiwalowych realiów, ale raczej na pewno sprawdzi się na repertuarowych seansach jako poruszająca historia o blaskach i cieniach sławy oraz miłości. Dzięki angażowi Lady Gagi ma szansę namieszać także na światowych listach przebojów.

Narodziny gwiazdy

Historia z Narodzin gwiazdy wydaje się równie stara, co sam przemysł rozrywkowy. Takich jak ona jest pewnie wiele – młodych, utalentowanych dziewczyn, które swoje artystyczne ambicje realizują po godzinach pracy w barze. Taka sama jest i Ally, która występuje na scenie wraz z drag queen w przerwach od zwyczajnego życia. I pewnie jej losy nie nadawałyby się na filmowy scenariusz, gdyby nie przypadkowe spotkanie z nim – wielką gwiazdą oślepioną przez błysk reflektorów, terroryzowaną przez fanów, gasnącą i chylącą się ku upadkowi… Ten jeden wieczór oczywiście zmienia oba te życia nieodwracalnie i pomaga spełnić więcej niż jedno marzenie. Czy tak naprawdę miało to kiedykolwiek miejsce? To nie istotne, film Coopera jest bowiem trzecim i zapewne nie ostatnim remakiem tej historii.

Jackson Maine przypadkiem ogląda występ Ally i widzi w niej to, czego od lat sam chyba już nie czuł, czyli wielką miłość do muzyki i wiarę w jej moc. Cóż z tego, że dziewczyna coveruje piosenki Édith Piaf, skoro ma w sobie tyle świeżości, naturalności i mocy? Sam natomiast jest już na skraju przepaści: przemęczony, nadużywający alkoholu, uzależniony od narkotyków i leków, stopniowo tracący słuch. Ciągle wierzy, że ludzi utalentowanych jest mnóstwo, ale rzadko które z nich ma coś ważnego światu do powiedzenia. Pragnąc być jak najbardziej autentycznym i wiernym sobie, nosi się w stylu kowboja i gra prawdziwego rocka, który zapełnia publicznością stadiony. Zarazem żyje w izolacji, jakimś dziwnym zawieszeniu i chyba czeka, aż ktoś go uratuje… Wszystko to zdaje się nieznośną kliszą gatunku, w którym istnieje miłość od pierwszego spojrzenia, a ci, którzy naprawdę pragną zrealizować swoje marzenia, wreszcie dostają szansę. Jednak ponadczasowość oraz uniwersalność tych motywów sprawia, że wciąż i na nowo ogląda się je z pewnym sentymentem i wzruszeniem. Tym bardziej że w pewien sposób film ten wydaje się także personalnym wyznaniem Lady Gagi grającej Ally. Znana ze swojego głosu na równi z kontrowersyjnym wizerunkiem piosenkarka nie tylko po raz kolejny udowodniła, że jest również bardzo dobrą aktorką (jak w American Horror Story), ale przede wszystkim poprzez swoją kreację sprawia, że na nowo można uwierzyć w tę dziewczynę przy pianinie.

Narodziny gwiazdy

Widz, który ma za sobą już wiele filmów, zorientuje się w pewnym momencie, że ich losy nie mogą się dobrze skończyć. Ally wnosi do świata i kariery Jacka mnóstwo szczerej energii – jadą razem w trasę, koncertują. Jej popularność rodzi się i wzrasta w blask ich miłości, stając się tym samym kolejnym powodem do życia. Niestety, ale nie na długo, o ile bowiem Jack wierzy w swoją misję i przesłanie, pozostając „buntownikiem” w mainstreamie, o tyle Ally szybko wpasowuje się w medialny świat. Zmienia swój styl i wizerunek, odnosząc zarazem niewyobrażalny sukces. Razem trafiają na okładki gazet, a to, co na początku przynosiło Jackowi ukojenie, zaczyna mu coraz bardziej ciążyć.

Narodziny gwiazdy sprawdzają się jako muzyczna historia miłosna. Jednak w gruncie rzeczy jest to opowieść o potrzebie wzajemnej akceptacji i niemożliwych do pokonania ograniczeniach. Dwoje wrażliwych, uzdolnionych ludzi znajduje schronienie w swoich ramionach, ale jednocześnie nie potrafi siebie nie ranić, pozostając w tak bliskiej, symbiotycznej relacji. O niełatwych małżeństwach artystów w show biznesie krążą oczywiście legendy poparte konkretnymi przykładami. Być może niepodważalne jest prawo wszechświata, w którym narodzinom jednej gwiazdy towarzyszy śmierć innej.

Avatar

Karolina Dzieniszewska

REKLAMA