search
REKLAMA
Recenzje

UŻYWANE SAMOCHODY. Ten film Zemeckisa ma jedną niezaprzeczalną zaletę

Z czasem dostrzeżono na szczęście potencjał oraz humor dzieła Zemeckisa i dziś często przykleja się mu przymiotnik „kultowy”.

Tekst gościnny

7 stycznia 2024

REKLAMA

Autorem tekstu jest Piotr Żymełka. 

Robert Zemeckis i Bob Gale w połowie lat osiemdziesiątych zawojowali świat „Powrotem do przeszłości”. Jednak ich owocna współpraca zaczęła się już dekadę wcześniej. Najpierw wyszydzili histerię, która wybuchła na punkcie Beatlesów, a następnie napisali świetną i niesłusznie odsądzaną od czci i wiary komedię „1941”, powstałą pod batutą Stevena Spielberga. W kolejnym wspólnym projekcie postanowili obśmiać jeden z filarów amerykańskiej cywilizacji – branżę motoryzacyjną, a dokładniej szemrane komisy sprzedające używane samochody.

W głównej roli występuje Kurt Russell, wcielający się w posiadającego polityczne aspiracje handlarza autami. Jego Rudy Russo jest tak stereotypowym sprzedawcą, jak to tylko możliwe – cwaniaczkiem wystrzeliwującym słowa z prędkością karabinu maszynowego, żywo gestykulującym oraz gotowym na dowolne przypudrowanie prawdy, byle tylko wcisnąć klientom cztery kółka (z których większość nadaje się co najwyżej, by przeznaczyć je na części zamienne). Ale nie można mu przy tym wszystkim odmówić charyzmy, a także uroku (co stanowi wyłączną zasługę aktora). Dzięki temu, mimo że Rudy to w gruncie rzeczy nieuczciwa postać, nie sposób się z nim nie utożsamiać i nie kibicować mu w zmaganiach z bezwzględnym właścicielem konkurencyjnego komisu.

„Używane samochody” nie są ani najlepszym filmem w reżyserii Zemeckisa, ani nie mogą pochwalić się mianem najbardziej błyskotliwego scenariusza Gale’a. Ale tytuł ten posiada jedną niezaprzeczalną zaletę – jest cholernie zabawny. I to nawet nie w sposób, który gwarantuje nieustanny masaż przepony (choć zapewne znajdą się widzowie tak go odbierający), ale raczej powodujący dobry humor w trakcie i po seansie. Pomysłowe gagi, nieco szaleni, lecz sympatyczni bohaterowie i wystarczająco angażująca fabuła sprawiają, że chce się wiedzieć jak Russo i jego kumple pokonają kolejne przeszkody. Dodatkowo, film jest w pewien sposób kroniką swoich czasów, bowiem świetnie obrazuje Amerykę z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, a nade wszystko doskonale parodiuje mechanizmy sprzedaży używanych samochodów, celnie portretuje posługujących się nieprzerwanym słowotokiem szczwanych lisów, wciskających niepełnowartościowy towar mało rozgarniętym klientom, bezpardonowo drwi z wymyślanych przez handlarzy szalonych reklam telewizyjnych oraz obśmiewa całą tę specyficzną branżę, ongiś tak charakterystyczną dla USA.

Pomysł na fabułę przedstawił Zemeckisowi i Gale’owi John Millius, gdy pracowali nad Spielbergowskim „1941”. Pierwotnie planowano, by fabuła toczyła się w pobliżu Las Vegas, ostatecznie umieszczono ją w Arizonie. Millius razem ze Spielbergiem pełnili natomiast przy „Używanych samochodach” role producentów wykonawczych. Choć dziś trudno wyobrazić sobie kogoś innego w roli Rudy’ego Russo, na początku powierzono ją Georgowi Hamiltonowi. Na szczęście ostatecznie w postać tę wcielił się Russell, udowadniając, że drzemie w nim ogromny talent komediowy (z czego skorzystał potem choćby Carpenter w „Wielkiej drace w chińskiej dzielnicy”). Oprócz Russella, do którego bezsprzecznie należy show, na ekranie można dostrzec Joego Flaherty’ego („Szarże”, „Legenda telewizji”), Franka McRae („48 godzin”, „Bohater ostatniej akcji”), na chwilę mignie także Dick Miller („Gremliny”). Producenci chcieli obsadzić również Johna Candy’ego, ale aktor nie mógł wystąpić ze względu na inne zobowiązania.

Film nie przyniósł twórcom worków pieniędzy, a i pierwsze recenzje były raczej letnie. Po świetnych opiniach podczas pokazów testowych studio zdecydowało o przyspieszeniu premiery, co skutkowało jednak znacznie skromniejszą kampanią reklamową. „Używane samochody” musiały również rywalizować w kinach z fantastyczną parodią „Czy leci z nami pilot” tria ZAZ. Z czasem dostrzeżono na szczęście potencjał oraz humor dzieła Zemeckisa i dziś często przykleja się mu przymiotnik „kultowy”. Choć mam wrażenie, że akurat nad Wisłą wspomina się ten tytuł raczej rzadko. A szkoda, bo to kawał dobrej komedii i warto go nadrobić.

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/