search
REKLAMA
Od szeptu w krzyk

TOWARZYSTWO / SOCIETY. Społecznie aktualny i prawdziwie szokujący horror

Horror jako gatunek ceni dosadność, znajdując w niej często idealny środek do przekazania myśli przewodniej filmu…

Krzysztof Walecki

30 października 2023

TOWARZYSTWO / SOCIETY Społecznie aktualne i prawdziwie szokujące
REKLAMA

…, zwłaszcza gdy ta dosłowność wychodzi poza ramy realizmu. Trudno wyobrazić sobie, aby np. Wysłannik piekieł lub Noc żywych trupów były o tym samym bez ukazania krwawych poczynań bohaterów oraz potraktowania fantasmagorycznych obrazów jako nieodzownego elementu przesłania twórców. Czasem trzeba posunąć się do ekstremum, aby wydobyć sens danej historii, nawet za cenę dobrego smaku. Towarzystwo Briana Yuzny jest właśnie takim filmem.

Już od pierwszych scen filmu Towarzystwo przeczuwamy, że ze światem, w którym żyje licealista Billy, jest coś nie tak. On sam to podejrzewa, choć nie powinien mieć żadnych powodów do narzekania – pochodzi z bogatej rodziny z Beverly Hills, świetnie się uczy, bierze udział w szkolnych debatach (z sukcesami), jego dziewczyna jest cheerleaderką itp. Mimo to zwierza się swemu terapeucie, że w domu czuje się obco, a rodzinę podejrzewa o chore zachowania, na czele z kazirodztwem. Te spojrzenia, które ojciec posyła córce, a siostrze Billy’ego; ten dziwny dystans, jaki rodzice mają w stosunku do niego; fakt, że chłopak jest brunetem, podczas gdy reszta familii ma jasne włosy. Nastolatek jest traktowany jako ktoś gorszy również przez niektórych swoich rówieśników, co wydaje się absurdalne, gdyż wszyscy oni należą do tej samej kasty. Co kryje się za podejrzeniami Billy’ego? Jak rozumieć słowa jego lekarza o wkładzie chłopaka do towarzystwa?

towarzystwo

Nazwisko Yuzny nie powinno być obce fanom horroru. Zasłynął jako producent filmów Stuarta Gordona (Re-animator, Dagon), umożliwił start Christophe’owi Gansowi, późniejszemu reżyserowi Braterstwa wilków i Silent Hill, a nawet był jednym z pomysłodawców Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki. Pod koniec lat 80. postanowił samemu spróbować swych sił w reżyserii, debiutując właśnie Towarzystwem, ale podpisując również obie kontynuacje Re-animatora, makabryczny romans Powrót żywych trupów III oraz sadystycznego Dentystę. Filmy te, nacechowane potężną dawką czarnego humoru i upiornymi efektami gore, nie są w żadnym razie wybitnymi przedstawicielami gatunku, dostarczając jednak przyjemność z obcowania z kinem bezwstydnie b-klasowym, które największą siłę czerpie z pokazywania rzeczy, jakich nigdzie indziej byśmy nie mogli zobaczyć. Zwłaszcza cielesność jest przedmiotem zainteresowania Yuzny, skupionego na przekraczaniu granic związanych z odpornością, plastycznością i niewystarczalnością ciała ludzkiego.

Jego Towarzystwo bierze na celownik bogatych i uprzywilejowanych, którzy mieszkają w wielkich domach, wydają się wiecznie młodzi, a dzięki swojej pozycji mogą praktycznie wszystko. Jaka jest tajemnica ich sukcesu i fortuny? Na pewno ohydna, tak jak ohydni są oni, wydaje się mówić reżyser. Satyryczne zacięcie filmu pozwala śmiać się z wykrzywionej perspektywy głównego bohatera, który coraz wyraźniej widzi nienormalność i niemoralność tego świata.

towarzystwo

W jednej z początkowych scen jest on świadkiem, jak jego siostra bierze prysznic. Przez oszklone, matowe drzwi kabiny trudno cokolwiek dostrzec, ale ciało dziewczyny jawi się jako nienaturalne, tak jakby jej pupa i piersi były umiejscowione po tej samej stronie. Później Billy słyszy nagranie, na którym jego rodzina ustala warunki wspólnego seksu, ale dźwięki, jakie wydają podczas stosunku, sugerują inny, potworny wręcz rodzaj aktywności. Obie te sytuacje zostają szybko zrewidowane – po otwarciu drzwi prysznicowych ciało siostry okazuje się całkowicie normalne, a gdy bohater przesłuchuje ponownie nagranie przerażających dźwięków u terapeuty, brzmi ono zupełnie inaczej niż wcześniej. Mimo to wierzymy Billy’emu, głównie dlatego, że Yuzna nie należy do subtelnych twórców. Nie zależy mu na stworzeniu napięcia wynikającego z możliwości, że za wszystkim stoi wybujała fantazja bohatera lub może się on mylić. Natomiast sugestia, że jego paranoja spowodowana jest momentem seksualnego przebudzenia, miałaby rację bytu, gdyby nie fakt, że grający główną rolę Billy Warlock (do podziwiania w pierwszych sezonach Słonecznego patrolu), naówczas dobiegający trzydziestki, nie dość, że nie wygląda, to i nie sprawia wrażenia niedoświadczonego nastolatka.

towarzystwo

Debiutujący Yuzna doskonale panuje nad konwencją już od samych napisów początkowych, podczas których widzimy w zwolnionym tempie ciała złączone w – wydawać by się mogło – miłosnej ekstazie, orgii. Ale obraz ten jednocześnie razi jakąś sztucznością – w ich skórze, w ich ruchach jest coś nieludzkiego. Zilustrowane jest to zaś przeróbką pieśni szkoły w Eton, przypominającej niepokojący hymn na cześć Towarzystwa. Szkoda, że później nie obywa się bez potknięć, zwłaszcza fabularnych. Wątek kobiety, która je włosy i wypluwa kłaczki, jest całkowicie zbyteczny, dodatkowo spychając film na tory głupiego i niezrozumiałego żartu, który nijak się ma do reszty opowieści. Próba zdyskredytowania Billa przed szkołą ma za zadanie uczynić z niego kłębek nerwów i storpedować jego wiarygodność, ale tak po prawdzie nie wnosi nic, czego już byśmy nie widzieli. Natomiast relacja z Clarissą (Devin DeVasquez, Miss Czerwca 1985 roku), obiektem westchnień głównego bohatera, która wie więcej, niż mówi, byłaby ciekawsza, gdybyśmy wiedzieli, dlaczego dziewczyna jest mu nagle lojalna. Pomimo tych wad, jak również mocno pastelowej stylistyki lat osiemdziesiątych, reżyser pewnie zmierza do finału, którym wynagradza wszelkie dotychczasowe niedociągnięcia.

W początkowej wersji scenariusza autorstwa Ricka Frya i Woody’ego Keitha tajemnica tytułowego towarzystwa obracała się wokół kultu krwi, lecz Yuzna wolał coś bardziej fantastycznego, odejście od realizmu na rzecz prawdziwie horrorowego rozwiązania. To, co ostatecznie widzimy na ekranie, jest ekstremalne i prawdziwie szokujące, niepozbawione humoru, ale nadal odstręczające. Przede wszystkim jednak wspaniale podsumowujące temat filmu, który obraca się wokół wykorzystywania niższych klas przez wyższe, żerowania na słabszych i biedniejszych, obrzydliwego obnoszenia się ze swoją pozycją, a także strachu przed ciałem. Wszystko to przybiera formę surrealnego koszmaru, strasznej parodii rzeczywistości, przy której nawet kazirodztwo wydaje się niewinną igraszką. Kto raz zobaczy Towarzystwo, a zwłaszcza jego finał, ten nigdy o nim nie zapomni.

REKLAMA