search
REKLAMA
Recenzje

THE BREADWINNER (Żywiciel). Nominowana do Oscara animacja od twórców “Sekretów morza”

Maciej Niedźwiedzki

20 czerwca 2018

REKLAMA

Wielkie Cartoon Saloon (już bardzo cenione, ale niedostatecznie znane), odpowiedzialne za Sekret księgi z Kells i Sekrety Morza, powraca ze swoją najnowszą animacją. Tym razem jednak sięga po bardziej realistyczną stylistykę i zaangażowany politycznie temat. The Breadwinner (o polskim tytule Żywiciel) to twardo stąpająca po ziemi historia, nieunikająca obrazów fizycznego cierpienia. Choć jeszcze bardziej boli to odczuwalne na poziomie mentalnym. Bezradność, rozpacz i poczucie wykluczenia to emocjonalne tony, w które reżyserka Nora Twomey najczęściej uderza. The Breadwinner to wymagające kino i ważny głos w ważnej sprawie.

Kabul, Afganistan. Niebo co chwila przecinają wojskowe samoloty, szczęśliwie ocalałe budynki ścianę w ścianę stoją z przygnębiającymi gruzowiskami. Po drogach jeżdżą opancerzone auta Talibów, a wśród pieszych co chwila dostrzegamy okaleczonych przez wojnę cywilów. Jednym z nich jest pozbawiony prawej nogi poczciwy Nurullah. Razem z nim na straganie siedzi jego nastoletnia córka Parvana. Na kocu rozłożone na sprzedaż mają ostatnie cenniejsze rodzinne pamiątki. Każdy grosz i każdy kęs chleba są na wagę złota. Tym bardziej, że w domu czekają jeszcze trzy kolejne osoby do wykarmienia.

Twórcy umiejętnie nakreślają silną więź łączącą Parvanę z ojcem. To dla niej autorytet, nauczyciel i opiekun, u którego boku w tych ciężkich czasach można czuć się odrobinę bezpieczniej. Świat Parvany i jej rodziny zawali się jednak po tym, jak Nurullah zostanie bezprawnie zatrzymany i skazany na niewiadomy okres na więzienie. Życie jego dwóch córek, żony i kilkuletniego synka zawiśnie na włosku. Ekstremistyczne, fanatyczne prawo Talibów zakazywało wtedy kobietom jakiegokolwiek uczestnictwa w życiu społecznym. To jedynie mężczyzna mógł pójść do sklepu po zakupy i być potraktowany jak klient. Ukryte pod burkami kobiety nie wychodziły z domów, gotując obiady i opiekując się dziećmi.

Bez Nurullaha sytuacja rodziny Parvany staje się naprawdę tragiczna. Ratunkiem może być jedynie poświęcenie najwyższej próby. Bohaterka ścina włosy, przebiera się w pozostawione po zmarłym bracie ubrania i wychodzi z domu-schronu (swoją drogą ta scena jest jakby żywcem wyciągnięta z disneyowskiej Mulan). Parvana w pierwszej kolejności chce przynieść prowiant rodzinie. W drugiej – spróbować wyciągnąć ojca z więzienia.

Fabuła The Breadwinner podobnie jak Sekretów morza rozwija się na dwóch płaszczyznach: faktycznej i symbolicznej. W najnowszej produkcji Cartoon Saloon ta druga realizuje się w opowieści o Sulaymanie. Rówieśnik Parvany decyduje się na wyprawę, by odzyskać zboże skradzione przez wysłanników mitycznego Króla Słonia. Niestety poboczna historia w The Breadwinner nie wnosi za dużo do głównego wątku. Na pewno w interesujący sposób wizualnie urozmaica film, ale nie wskazuje nowych ścieżek interpretacji, będąc praktycznie bezpośrednim przełożeniem perypetii Parvany z rzeczywistych wydarzeń. Historia Sulaymana miała odgrywać podobną rolę jak mistyczna otoczka Sekretu księgi z Kells czy baśniowość konwencji Sekretów morza. Jednak w przypadku wymienionych animacji fantastyczne wydarzenia dodawały kolejnych znaczeń. Tym razem trudno jest się ich doszukać.

The Breadwinner jest kinem zdecydowanie bardziej prostolinijnym i łatwiejszym do odczytania. Kinem szczerym i wzruszającym, ale zrobionym z tezą. Słuszną, ale mimo wszystko aż nadto wyczuwalną. To film przypominający o konieczności równouprawnienia i o ofiarach wojny. Przestrzegający przed religijnym fanatyzmem i skupiający uwagę na bezbronnych jednostkach postawionych w obliczu wielkich imperialnych konfliktów.

Każdemu z poruszonych wątków mogę przyklasnąć, ale brakuje mi w wyrażaniu ich tak typowej dla Cartoon Saloon finezji i delikatności. The Breadwinner to kino pisane wielkimi literami. Na pewno z korzyścią dla ideologicznej klarowności, ale umyka przy tym to, co w produkcjach tego wybitnego irlandzkiego studia cenię najbardziej: wrażliwości w opisie bohaterów i wykwintności nieoczywistej symboliki. The Breadwinner to dalej ponadprzeciętnie dobry film, ale pozbawiony iskry dzieła wybitnego.

Maciej Niedźwiedzki

Maciej Niedźwiedzki

Kino potrzebowało sporo czasu, by dać nam swoje największe arcydzieło, czyli Tajemnicę Brokeback Mountain. Na bezludną wyspę zabrałbym jednak ze sobą serię Toy Story. Najwięcej uwagi poświęcam animacjom i festiwalowi w Cannes. Z kinem może równać się tylko jedna sztuka: futbol.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA