THE ARK. Recenzja kosmicznego serialu science fiction

The Ark to najnowsza propozycja od kanału SCI FI. Serial od ponad roku nosi miano jednej z najbardziej oczekiwanych produkcji, co dodatkowo podkreśla prestiż scenarzystów — Dean Devlin i Jonathan Glassner w przeszłości stworzyli takie hity jak Dzień Niepodległości czy Godzilla. Kosmiczny serial surwiwalowy The Ark zadebiutuje na kanale SCI FI 12 kwietnia, ale my mieliśmy już przyjemność zobaczyć pierwsze cztery odcinki. Czy warto go obejrzeć?
Skok na głęboką wodę
The Ark nieco różni się od pozostałych seriali, których akcja rozgrywa się w kosmosie. Podobnie jak w innych popularnych obecnie produkcjach kosmicznych The Ark szuka alternatywnego miejsca do życia, bo dla Ziemi nie ma już ratunku. Brak w nim jednak dłużącego się wprowadzenia do akcji i stopniowego poznawania postaci. Jest za to ostra jazda bez trzymanki, bo już w pierwszych sekundach serialu widzowie robią skok na głęboką wodę, kiedy wrzucani są w sam środek katastrofy.
Załoga statku Ark One, lecąca na inną planetę w poszukiwaniu nowego domu, budzi się zdecydowanie za wcześnie w wyniku uderzenia przez niezidentyfikowany obiekt. Co więcej, już w pierwszych minutach okazuje się, że wszyscy głównodowodzący, którzy mieli być przywódcami i kreatorami historii, zginęli. Widzom i pozostałej załodze pozostaje więc konieczny do ogarnięcia i uhierarchizowania na nowo chaos. Nie będzie to łatwe, ponieważ nie dość, że każdy chce mieć coś do powiedzenia, a nie było wcześniej czasu na wzajemne zapoznanie – przez co nie wiadomo, jakie trupy każdy trzyma w szafie – to jeszcze okazuje się, że na statku jest zbyt mało pożywienia i wody, by dotrzeć do miejsca docelowego. Jak poradzą sobie w tej sytuacji nieznający się ludzie?
Człowiek w kryzysie
Akcja serialu The Ark rozgrywa się 100 lat w przyszłości, kiedy pozaziemskie misje kolonizacji rozpoczęły się jako konieczność zapewnienia przetrwania rasy ludzkiej. Załoga, którą poznają widzowie, to wyselekcjonowany na podstawie umiejętności zespół ludzi mający jako pierwszy skolonizować nową planetę, aby inni mogli żyć i do nich dołączyć. Niestety, kiedy statek ulega uszkodzeniu po zderzeniu, załodze zostaje jeszcze rok lotu. Zdecydowanie za długo, żeby doczekali żywi przy tak niskim poziomie zapasów. Zespół jednak się nie poddaje i robi wszystko, aby te warunki zadziałały; wykorzystują umiejętności poszczególnych członków załogi, czyniąc z nich niemalże żołnierzy do zadań specjalnych.
Twórcy serialu zamiast na katastrofę kładą nacisk na chęć przetrwania oraz na nadzieję, jaka idzie za naukowym myśleniem i działaniem załogi; czasami sprawdzając, co się stanie, jeśli najbystrzejsi będą mniej lub bardziej współpracować. To opowieść o tym, jak przetrwać, jak postępuje człowiek w kryzysie, do czego jest zdolny, i odpowiedź na pytanie, czy w tak ekstremalnie trudnej sytuacji jest jeszcze gdzieś miejsce na słabość i pielęgnowanie jakichkolwiek wartości.
Serial dla nieserialowych
Przyznam się bez bicia, że jestem nieserialową osobą. Brak mi cierpliwości na dziesiątki lub setki godzin oglądania, żeby dowiedzieć się, jak skończy mój ulubiony bohater. Zbyt wiele w serialach jest dla mnie zbędnych wątków. Dlatego te warte obejrzenia mogę wyliczyć na palcach jednej ręki i, jak się być może domyślacie, będą to raczej seriale jedno lub dwu sezonowe. Przyznam się jednak ponownie bez bicia, że The Ark ujął mnie swoją lekkością ze względu na elementy komedii, moim zdaniem wynikające z bezpośrednich dialogów powstałych z braku czas na konwenanse w obliczu katastrofy, i szybkie tempo, które powodowało, że nie miałam czasu zrobić się niecierpliwa. Poza tym The Ark przepełniony jest tyloma przełomowymi momentami, przeplatającymi się non stop zwycięstwami i porażkami, i ma na tyle duży rozmach, że ciężko się przy nim nudzić i warto go obejrzeć.