TATA. Najtrudniejsza trasa w życiu pewnego kierowcy
Chciałabym, żeby Polacy poszli na ten film, bo jestem przekonana, że im się spodoba. Słaba promocja i ogólna tendencja do kiepskiej frekwencji na rodzimych produkcjach sprawiają jednak, że mam wątpliwości, czy Tata zostanie doceniony tak, jak na to zasługuje.
Tata to kino drogi łączące w sobie wiele różnych jakości. Mamy nienachalny i bezpretensjonalny humor. Mamy wyrazistego bohatera głównego o trudnej przeszłości. Mamy dobrze oddane polskie realia, a także szczery portret ludzi spoza „warszawki” i wywodzących się z nieco niższych warstw społecznych – bez patologii charakterystycznej dla twórczości Smarzowskiego, bez klasistowskiego szyderstwa spod znaku Masłowskiej, a za to z pełnym szacunkiem dla rozterek i problemów zwykłych ludzi. Świetny jest też dobór muzyki – w filmie usłyszymy i Siekierę, i ukraiński hip-hop.
Film opowiada o Michale (Eryk Lubos) – kierowcy TIR-a i wdowcu samotnie wychowującym córkę. Nieprawdopodobny splot wydarzeń sprawia, że mężczyzna jest zmuszony wyruszyć za granicę razem z córką, ukraińską dziewczynką Lenką oraz… trupem babci tej drugiej, którego zamierza przeszmuglować do jej rodzinnej wioski na prośbę rodziny zmarłej.
O współczesnym mężczyźnie
Michał to samotny ojciec, który stara się wykonywać swoją rolę możliwie jak najlepiej. To na pierwszy rzut oka szorstki człowiek, a w środku bardzo wrażliwa osoba. To wreszcie zaleczony alkoholik, który pokonał swój nałóg i nauczył się otwarcie mówić o własnym bólu i emocjach. Tym samym Tata wpisuje się we współczesne narracje o męskości, o tym, co to właściwie znaczy być mężczyzną dzisiaj, kiedy tradycyjne „wyznaczniki” bycia facetem albo się zestarzały, albo nie ma dla nich miejsca w społeczeństwie. Film Maliszewskiej nie poucza jednak samych zainteresowanych, ale oferuje im empatię i bohatera, z którym mogą się utożsamić. Michał to zdecydowanie jedna z najciekawszych męskich postaci polskiego kina ostatnich miesięcy. Chociaż dziewczynki czasem dają mu w kość, nigdy nie jest wobec nich agresywny; a to, jak czule rozmawia ze swoją córką, jak bardzo jest uważny na jej dobrostan i emocje, może być wzorem dla wielu ojców. To film, w którym coś dla siebie znajdzie każdy tata, może on też okazać się ważnym doświadczeniem dla mężczyzn „pracy”, których polska kinematografia najczęściej albo pomija, albo robi z nich potwory – tych pracujących fizycznie, na produkcji, w trasie, w kopalni: często bardzo ciężko i z ryzykiem dla zdrowia.
Eryk Lubos jest w swojej roli – jak zwykle – fenomenalny, ale na wielką pochwałę zasługuje również poprowadzenie dziecięcych aktorek. Klaudia Kurak i Polina Gromova tworzą przesympatyczny, zgrany i nieco psotny duet, obie wypadają bardzo naturalnie. Sceny z ich udziałem doskonale oddają beztroskę dzieciństwa, którego magia polega m.in. na tym, że nawet w obliczu najtrudniejszej sytuacji, zawsze znajdzie się miejsce na zabawę i radość. Dzięki nim film ma bardzo „wakacyjny” klimat, a pomimo poruszania różnych trudnych tematów całość pozostaje lekka i pełna wdzięku.
O Polakach i Ukraińcach
Film powstał jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie, twórcy nie mogli zatem przewidzieć, że ich dzieło okaże się tak zaskakująco aktualne (i nie można ich w związku z tym oskarżać o chęć eksploatacji tragedii dziejącej się za naszą wschodnią granicą). Tata jest komentarzem na temat relacji polsko-ukraińskich, mam jednak wątpliwości co do trafności tego komentarza. Przeszkadza mi pewna stereotypowość w portretowaniu Ukraińców. Po przybyciu do wioski dziadków Lenki film uderza w folklorystyczne, niemal realistyczno-magiczne tony jakby z filmów Kusturicy. Trudno też nazwać rodzinę ukraińskiej dziewczynki pozytywnymi bohaterami tej opowieści. Szkoda, że film, który w innych wątkach uniknął szkodliwych klisz, z szacunkiem przedstawiając zarówno kierowców, jak i czekające na nich na stacjach czy przy trasie „tirówki”, nie uniknął wytartych schematów oraz orientalizacji w swoim portrecie innej kultury.
Podsumowując wady i zalety: Anna Maliszewska, reżyserka, która z różnych względów dość długo czekała na możliwość realizacji pierwszego pełnego metrażu, może być w pełni zadowolona ze swojego debiutu. Tata udowadnia, że Polacy potrafią kręcić kino środka, potrafią stworzyć bezpretensjonalne feel-good movie z przesłaniem. Chciałabym, żeby Polacy poszli na ten film, bo jestem przekonana, że im się spodoba. Słaba promocja i ogólna tendencja do kiepskiej frekwencji na rodzimych produkcjach sprawiają jednak, że mam wątpliwości, czy Tata zostanie doceniony tak, jak na to zasługuje.